MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ostrołęka. Historia znanej rzemieślniczej rodziny Wołoszów

Anna Wołosz

Bracia Aleksander i Stanisław Wołoszowie byli synami Feliksa i Teofili z Nadrowskich. Aleksander urodził się w 1895 roku w Łęgu Przedmiejskim i zmarł w 1971 roku, w Ostrołęce. Ożenił się z Aleksandrą Pliszkówną w 1924 roku. Miał sześcioro rodzeństwa, rodzina gospodarowała na siedmiu hektarach. Po ślubie założył w Ostrołęce wraz ze swoim młodszym bratem Stanisławem zakład ślusarsko-mechaniczny. Stanisław był najmłodszy z rodzeństwa, urodził się w 1904 roku, zmarł w 1970 roku. Był żonaty z Alfredą, z domu Mierzejewską, która życzyła sobie, by mówiono do niej Halina i tak ma napisane na płycie nagrobnej.

W zakładzie braci naprawiano maszyny rolnicze i świadczono usługi ślusarskie mieszkańcom Ostrołęki i rolnikom z okolic. Co ciekawe, może być, że Wołoszowie kontynuowali rodzinną tradycję. Są świadectwa historyczne, że ludzie o tym nazwisku już w XVI wieku wytapiali żelazo z niskoprocentowej rudy żelaza, zwanej darniową.

Zakład metalurgiczny powstał przy ul. Kopernika 6, gdzie do dzisiaj stoi warsztat. Kiedyś budynków było więcej. Tuż przed II wojną do zakładu trafił piec odlewniczy, gdzie z żeliwa powstawały części maszyn. Młodzież ze szkół ostrołęckich przychodziła poznawać przebieg odlewu. Było to jedyne w okolicy przedsiębiorstwo, produkujące maszyny rolnicze: młocarnie i młynki do zboża, kieraty czyli prymitywne „silniki” napędzane pracą koni, sieczkarnie do sieczki, wialnie do oddzielania plew.

W zakładzie zatrudniano około 20 osób. Aleksander Wołosz był członkiem Stronnictwa Narodowego. Należał również do Cechu Rzemiosł. Firma rozwijała się: przy ul. Warszawskiej stanął większy piec, ale odlewu dokonano tylko raz: w sierpniu 1939 roku. Wybuch wojny tragicznie wpłynął na egzystencję rodziny Wołoszów. Firmę dostał bauer z Prus Wschodnich, Griksch, prawem „osadnika”. Nocą 6 kwietnia 1940 roku, wraz z wieloma obywatelami Ostrołęki (nauczycielami, księżmi, lekarzami), Aleksandra aresztowano. Trafił do obozu w Dachau. Nowy właściciel nie radził sobie z prowadzeniem firmy. Aleksandrze udało się go przekonać, aby zwrócił się do władz o zwolnienie męża-fachowca. Aleksander wrócił wycieńczony, bliscy go ledwo poznali.

Po zakończeniu wojny Aleksander z zapałem przystąpił do odbudowywania zakładu. Bracia uzupełniali się: Aleksander zajmował się sprawami biurowymi, zaopatrzeniem, sprzedażą. Stanisław, bardzo zdolny fachowiec, kierował produkcją i osobiście toczył najtrudniejsze części do maszyn. Jednak wkrótce zaczęły się represje ze strony władz komunistycznych (m. in „domiary”, oficjalny haracz), które po raz kolejny zmusiły braci do oddania dorobku swego życia innym. Był to rok 1948. Tym razem zakład przejęła PZW, tzw. „Spółdzielnia Pracy”. Przed oknami domu postawiono wysoki płot. W Spółdzielni liczba urzędników przewyższała liczbę pracowników fizycznych. Przeżycia wojenne i doświadczenia z komunistyczną władzą nadszarpnęły zdrowie Aleksandra. Mimo odzyskania zakładu w roku 1961, nie mógł przywrócić mu dawnej świetności. Bracia umarli niemal jeden po drugim.

Zakład przetrwał, jedynie ograniczył zakres usług. Praca była prowadzona w warsztacie, który stoi do dzisiaj, przy ul. Kopernika 8. Schedę przejął Andrzej, syn Stanisława, dołączył do niego Jerzy Mierzejewski, zięć Antoniny, córki Aleksandra, pracował tam również Jerzy Górecki, jej syn. Warsztat nadal zaopatrywał rolników w maszyny, m.in. młynki do śruty. Maszyny są napędzane unikatowym mechanizmem: za pomocą silnika oraz przekładni i taśm pod sufitem warsztatu. Andrzej uczył zawodu młodych, przyszłych ślusarzy. Należał do Cechu Rzemiosł Różnych, był radnym Ostrołęki. Od roku 2014 przebywa na emeryturze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki