Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostrołęcka Narew tonie w długach i szuka ratunku w miejskiej kasie

Redakcja
Kolejnym prezesom nie udało się zrobić z Narwi Ostrołęka choćby poprawnie grającej drużyny, ani zadbać o jej finanse

Dziś klub ma długi przekraczające 160 tys. zł i mimo, że z budżetu miasta otrzymał w ostatnich latach ok. miliona zł, chce kolejnych pieniędzy…

Władze Miejskiego Klubu Piłkarskiego Narew znów proszą miasto o pieniądze. Klub, który obchodzi w tym roku 50-lecie tonie w długach.

Prezes Narwi, Robert Bartkowski zapewnia, że klub zaczyna spłacać długi i powoli wychodzi na prostą. Ale na pytanie kto długów narobił nie ma odpowiedzi. Najkrócej rzecz można skwitować: wszyscy chcieli dobrze, nikomu nie wyszło.

W minionym tygodniu odbyło się posiedzenie komisji sportu rady miasta. Powód? Prośba klubu o kolejną miejską dotację. Spotkanie rozpoczęło się od wystąpienia prezesa Narwi Roberta Bartkowskiego, który przedstawił obecną sytuację w klubie oraz podkreślał swoje sukcesy na stanowisku, które piastuje dokładnie od 16 lipca 2011 roku.

Długi bliskie sercu
- Narew jest bliska mojemu sercu i dlatego podjąłem się wyzwania bycia prezesem klubu - mówił Bartkowski. - Za mojej kadencji spłaciliśmy 80 tys. zł zadłużenia i obecnie pozostaje jeszcze 165 tys. zł.

Dług rozkłada się na Miejski Zarząd Obiektów Sportowo-Turystycznych i Infrastruktury Te_chnicznej - 42 tys. zł, firmy transportowe - 37 tys. zł, firma paliwowa - 32 tys. zł, kadra szkoleniowa - 17 tys. zł oraz firma telekomunikacyjna - 4,2 tys. zł. Jak podkreślał podczas spotkania prezes, z kilkoma firmami udało się podpisać już ugody, a część pieniędzy spłacanych jest poprzez umowy sponsorskie. Wiele, zdaniem prezesa, udało się już zrobić. Klub uzyskał licencję na grę w rozgrywkach IV ligi, spłacona została firma Vita Sport (dostawca sprzętu sportowego) a zawodnicy otrzymali swoje zaległe wynagrodzenia. Część pieniędzy odzyskał także MZOS-TiIT.

Dyskusja podczas komisji nie odpowiedziała na pytanie: Kto zadłużył Narew? A sprawa ta budzi emocje. Na posiedzeniu komisji prezes Bartkowski nie wymieniał żadnych nazwisk. Mówił oględnie o "poprzednikach" i "zastanej sytuacj". Niedawno jednak - w jednym z wywiadów - mówił wprost o zadłużeniu klubu przez Romana Wargulewskiego.

Kto winny?
Takie sugestie oburzają byłego prezesa Narwi.

- Niech sobie ci panowie nie wycierają buzi moim nazwiskiem - denerwuje się. - Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że kiedy rozstawałem się z klubem w 2009 roku, zostawiłem go w nie gorszej sytuacji finansowej niż kiedy go przejmowałem. Bo proszę pamiętać, że zainwestowałem w klub z długami. Nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że kiedy odchodziłem z klubu zadłużenie wynosiło ok. 100 tys. zł - mówi Wargulewski.

Niestety, informacji o tym jak zadłużenie klubu zmieniało się w ostatnich latach nie udało nam się uzyskać także w ratuszu. Wprawdzie miasto formalnie nie ma nic do finansów klubu, ale będąc jednym z jego największych sponsorów, powinno mieć wiedzę na temat corocznego zadłużenia.

Potwierdzone dane mamy tylko od jednego, ale za to największego wierzyciela klubu - MZOS-TiIT (dawniej MOSiR).

Największe po Maciaku
- Na koniec czwartego kwartału 2009 roku (krótko po definitywnym rozstaniu się z klubem Romana Wargulewskiego - przyp. red.) Narew była nam winna 6,2 tys. zł - mówi dyrektor Robert Juchniewicz. - Największe zadłużenie wynosiło 55 tys. zł, było to w czwartym kwartale 2010 roku (czyli tuż po rocznych rządach przewodniczącego rady miasta Dariusza Maciaka - przyp. red.). Potem część zobowiązań spłacił pełniący obowiązki prezesa Rafał Kamionowski. Dług znowu zaczął rosnąć wiosną zeszłego roku, w okresie, jak to nazywam, bezkrólewia w Narwi - wyjaśnia dyrektor Juchniewicz.

Jak podkreślał prezes Bartkowski, klub podjął działania oszczędnościowe - zrezygnował m.in. z lokalu klubowego, pracownika klubu a także mediów: telefonu i telewizji satelitarnej.

Dodajmy jednak, że klub stracił siedzibę ponad pół roku przed tym, zanim prezes Bartkowski rozpoczął swoje rządy. To ówczesny MOSiR, jeszcze za prezesa Rafała Kamionow-skiego, wypowiedział umowę klubowi, spakował rzeczy i zaproponował siedzibę przy ulicy Partyzantów, z której kolejne władze nie skorzystały. Do dzisiaj korespondencja do klubu odbierana jest w recepcji hotelu przy Witosa.

Zanim rozpoczęła się dyskusja nad wnioskiem komisji sportu do prezydenta o wsparcia dla klubu MKS Narew, padło pytanie radnego Dariusza Bralskiego, czy za chwilę nie będzie tak, że inne klubu z naszego miasta również poproszą o wsparcie dla swojej dyscypliny.

- Nie martwmy się na zapas - stwierdził prezydent Janusz Kotowski. - Nie ma środowisk zadowolonych z dotacji miejskich. Jak się pojawią takie kluby i do nas zgłoszą, to wówczas będziemy się zastanawiać.

Prezydent przyznał również, że sam nie wie, jak obecnie jest na meczu piłkarskim bo…

- Nie odważę się zabrać trzyletniej dziewczynki na mecz piłkarski - powiedział Janusz Kotowski.

Ostatecznie komisja sportu sformułowała wniosek o treści: Zwracamy się z prośbą o pomoc finansową dla klubu Narew Ostrołęka w rundzie jesiennej rozgrywek IV ligi mazowieckiej.

Za przyjęciem wniosku głosowali radni Dariusz Bralski, Jerzy Grabowski, Krzysztof Czartoryski i Magdalena Jaworowska. Przeciwnych nie było. Podczas komisji nieobecni byli radni: Andrzej Niedziółka, Dariusz Maciak, Piotr Antośkiewicz i Wojciech Zarzycki.

Co z wnioskiem zrobi prezydent? Wszystko wskazuje na to, że miasto znów pomoże klubowi.

- Nie powiem, że jest trudno i żadnej pomocy nie będzie, ale nie będzie to też 165 tys. zł - powiedział na koniec prezydent Janusz Kotowski.

Dużo więcej na temat obecnej sytuacji w klubie Narew w najbliższym papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki