- Jestem zagorzałą zwolenniczką segregacji śmieci - powiedziała nam mieszkanka Małkini. - W naszym małkińskim ZGKiM kupuję po złotówce puste worki i za każdym razem wystawiam przed dom worki zapełnione plastikami, makulaturą czy szkłem. Jestem bardzo rygorystyczna pod tym względem. Ostatnio jednak moja wiara w sens tego, co robię, została mocno nadwątlona. Dowiedziałam się, że ludzie skrupulatnie segregują śmieci, a one i tak trafiają na wysypisko. Nie chce mi się w to wierzyć, bo jeśli to prawda, to jest to prawdziwy skandal.
Wątpliwości czytelniczki przedstawiliśmy w Zakładzie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Małkini Górnej.
- To, oczywiście, nieprawda - powiedział nam Krzysztof Winiarski, dyrektor ZGKiM. - Segregację odpadów prowadzimy od czterech lat i z roku na rok rośnie ilość pozyskanych surowców wtórnych.
W ubiegłym roku odzyskano 14 ton plastików, 85 ton szkła, ponad 21 ton makulatury, ponad 2 tony aluminium i 190 kg metali. To kilkakrotnie więcej niż na początku. Segregacja prowadzona jest zarówno od mieszkańców domów jednorodzinnych, jak i na osiedlach budynków wielorodzinnych.
- Raz w miesiącu posegregowane śmieci są odbierane osobnym transportem, ale na pewno nie są mieszane z innymi śmieciami - wyjaśnia dyrektor Winiarski. - Trafiają na plac naszej firmy, gdzie są dokładnie segregowane. Po każdym takich transporcie zwykle trwa to kilka dni. Plastiki są segregowane na cztery rodzaje, a dodatkowo odkręcamy nakrętki. Mamy prasę, która zgniata plastik oraz makulaturę, aby zajmowała jak najmniej miejsca. Pozostałe surowce są składowane osobno. Kiedy uzbieramy odpowiednią ich ilość, informujemy odbiorców, z którymi mamy podpisane umowy.
Więcej przeczytasz w najbliższym papierowym wydaniu TO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?