MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od tej pory nie będziecie już mężem i żoną... czyli jak unieważnić ślub kościelny

(mm)
fot.sxc.hu
Natalia mężatką została miesiąc po maturze. Rozwódką - po niespełna pięciu latach. Mimo, iż przysięgała przed ołtarzem, według Kościoła nigdy nie była mężatką...

Rodzice dziewczyny nie byli zadowoleni z szybkiego zamążpójścia córki. Nie podobał im się ani zięć, ani plany na przyszłość Natalii. Sądzili, że wychowali dziewczynę tak, że jej ambicje życiowe będą sięgały nieco wyżej niż bycie żoną.

- Nie mieliśmy jednak zbyt wiele do powiedzenia. Córka jest uparta, postawiła na swoim. Zapowiedziała zresztą, że weźmie ślub bez względu na to, czy się zgadzamy czy nie. Była pełnoletnia, więc pozostało nam tylko zaakceptować to, co robi - opowiadają Marianna i Tomasz Ludwiczakowie.

- Mi już nie podobał się sam jego wygląd. Bramkarza z dyskotek. Potem zresztą okazało się, że z dyskotekami miał dużo wspólnego. Handlował narkotykami na nich i stąd miał pieniądze. Sam brał różne sterydy, odżywki i wyglądał jak mutant - opowiada ojciec Natalii.

Dziewczynie niespecjalnie to przeszkadzało. Bardzo ładna, zgrabna, dobrze ubrana - Krystian chwalił się Natalią przed kolegami. Miała wszystko, w prezencie ślubnym od męża dostała samochód - Audi A3.

Życie to nie bajka

"Szybko dowiedziałam się, że nasze życie nie będzie bajką. Krystian uderzył mnie po raz pierwszy sześć tygodni po ślubie. Byliśmy na imprezie u znajomych. Tańczyłam z jego kolegą. Zdaniem męża, zbyt wyzywająco. Wróciliśmy do domu, zrobił mi awanturę. Nazwał mnie puszczalską, za co dostał w twarz. Oddał mi" - z Natalią kontaktujemy się mailem. Od dwóch lat mieszka we Włoszech.

"Przed ślubem często zdarzały się nam ostre kłótnie, wyzywaliśmy się. Tłumaczyłam to tym, że oboje mamy wybuchowy charakter. Ale wcześniej nie dochodziło do rękoczynów."

Sytuacja powtórzyła się jeszcze nie raz. Najczęściej powodem była zazdrość Krystiana o klientów sklepu, który razem otworzyli - z ubraniami.
"Ale dla mnie to było wciąż za mało, żeby go po prostu kopnąć w tyłek. Po każdej takiej awanturze z udziałem rąk, następnego dnia kupował mi jakiś ekstra prezent, zabierał na kolację w mieście i wszystko grało. Do czasu, kiedy Krystiana zamknęli za m.in. handel narkotykami. Oczywiście, że wiedziałam, skąd mamy pieniądze. Wolałam jednak się tym zbytnio nie interesować. Niczego mi nie brakowało, to się dla mnie liczyło".

Natalia dodaje, że nie przejęła się zbyt mocno tym, że jej męża przez kilka miesięcy nie było w domu. Przeniosła się do rodziców. Miała spokój, a przynajmniej tak jej się wydawało. Do imprezy, na której bawiła się ze znajomymi. Chłopak, z którym tańczyła, został wyciągnięty przez dwóch ochroniarzy na zewnątrz i pobity. Do niej podeszli, powiedzieli, że ma się uspokoić i grzecznie w domu czekać na Krystiana.

"To byli kumple mojego męża. Jak się od niego dowiedziałam w grypsie, który mi przysłał, jest doskonale poinformowany co i z kim robię. I lepiej, żebym nie przeginała, bo ze wszystkiego mnie rozliczy."

Rodzice Natalii zaczęli namawiać dziewczynę na rozwód. Nawet nie musieli jej specjalnie przekonywać.
Faszerował się na siłowni

"W końcu i do mnie dotarło, że to nie zabawa, a mój mąż jest nieobliczalnym człowiekiem. Wiedziałam też, że za jego agresję w dużej mierze odpowiadają świństwa, którymi się faszerował, chodząc na siłownię."

Nie było łatwo dostać Natalii rozwód. Stoczyła z mężem całą batalię. W dodatku, obwiniał o wszystko swoich teściów - ich ten rozwód kosztował powybijane szyby w oknach domu, zniszczony samochód, głuche telefony, telefony z pogróżkami. Udało się, Natalia wyjechała za granicę.

"Bałam się zostać w Ostrołęce. Zwłaszcza, że Krystian po sprawie rozwodowej powiedział mi, że nie da mi spokoju, bo zbyt dużo we mnie zainwestował. Powiedział, że zawsze się dowiem gdzie i z kim jestem i że postara się, żebym nie ułożyła sobie życia. Wyjechałam do Olsztyna. Tam studiowałam zaocznie, pracowałam. Poznałam kogoś. Nie wiem, na ile to był przypadek, na ile nie. Kiedyś, gdy wracaliśmy wieczorem do domu, napadło na nas dwóch osiłków. Bez słowa. Mój chłopak od nich oberwał. Miał złamaną rękę, nos. Nie wiem czy to była sprawka Krystiana, czy nie. Postanowiłam wyjechać. Tomek razem ze mną".
Ojciec

Natalii nie mógł pogodzić się z tym, ż jego córka już na starcie zmarnowała sobie życie, wiążąc się z bandziorem. Oboje z żoną są praktykującymi katolikami, sami mają staż małżeński prawie trzydziestoletni. Podczas kolędy odwiedził ich proboszcz. Doradził im, by w sądzie biskupim skorzystali z porady prawnej, bo być może jest szansa unieważnić to małżeństwo.

Kościół dał nam rozwód

"Nie chciałam. Mówiłam rodzicom, że wystarczy mi rozwód cywilny. Miałam jeden ślub kościelny, wesele i wystarczy mi. Nie planowałam kolejnego, więc było mi wszystko jedno. Sprawa się zakończyła, zamknęłam ten rozdział swojego życia. Oni jednak nie odpuszczali. Za moimi plecami właściwie sprawdzili jak odbywa się takie unieważnienie. Pomagała im moja przyjaciółka. Była zresztą jednym z czterech świadków na sprawie o unieważnienie małżeństwa. Pomogła rodzicom znaleźć adwokata kościelnego i namówiła w końcu mnie na tę sprawę, kiedy gotowy był już pozew. Wiedziała, na jakiej podstawie możemy unieważnić to małżeństwo. Tylko jej się zwierzyłam, że Krystian nie może mieć dzieci. Uprawialiśmy seks bez zabezpieczenia. Nie zaszłam w ciążę. Rozmawiałam z nim o tym wielokrotnie i sam powiedział, że podejrzewa, że przez te środki, które brał od wielu lat - sterydy omnadren i masę innych, stał się bezpłodny. Nie miałam tego jednak na piśmie, od lekarza.

Prawie dwa lata trwała sprawa - najpierw składanie dokumentów, dowodów, przesłuchania nas, świadków, opinie psychologów. Sąd biskupi unieważnił nasze małżeństwo, z innego jednak powodu - stwierdzając "niezdolności natury psychicznej do podjęcia obowiązków małżeńskich po stronie kobiety i mężczyzny". Koszt nie był wysoki, około 1000 zł, wliczając koszt adwokata kościelnego. Czy było warto? Moim zdaniem nie. Sprawa nie była przyjemna. Odpowiadanie przed obcymi ludźmi na wiele bardzo krępujących pytań z naszego pożycia. Wysłuchiwanie oskarżeń, i w to wszystko była wciągnięta rodzina i przyjaciele. Moi rodzice są jednak szczęśliwi. Nie planuję w przyszłości ślubu kościelnego, choć mogłabym to zrobić znowu."

Imiona i nazwisko zostały zmienione na prośbę bohaterki tekstu

Cały artykuł tylko w najnowszym papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki