Nie ma na razie szans na nowy dworzec PKS w Ostrołęce. Jego budowa na pewno nie rozpocznie się w ciągu najbliższych dwóch lat. Wszystko przez prywatnych przewoźników, którzy mają swoje przystanki obok dworca, przy ul. Starosty Kosa. A raczej przez miasto, które nie potrafi uregulować ich funkcjonowania w Ostrołęce. Stanowisko PKS jest w tej kwestii jednoznaczne - dopóki miasto nie ureguluje sytuacji z prywaciarzami, o nowym dworcu nie ma mowy.
- Powtarzam to od dłuższego czasu. Żeby przystąpić do budowy nowego dworca musimy mieć uregulowaną sytuację na rynku przewozowym w Ostrołęce. Nie może dziać się tak, jak dzieje się do tej pory, że my ponosimy koszty, a za naszym płotem inni przewoźnicy korzystają de facto z naszej infrastruktury - mówi Ryszard Andrzej Jarosz, prezes zarządu PKS Ostrołęka S.A.
- Można rozwiązać tę sytuację na dwa sposoby. Albo inni przewoźnicy przeniosą się daleko od naszego dworca i sami stworzą sobie infrastrukturę, albo niech korzystają z naszej i za to płacą. Ale dzisiejsza sytuacja musi się zmienić, bo jest najzwyczajniej nieuczciwa i niezdrowa - dodaje.
Zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego nowy dworzec będzie znajdował się przy ul. Zawadzkiego, obok zajezdni autobusów. Prezes Jarosz obawia się jednak, że kiedy PKS wybuduje dworzec, to inni przewoźnicy przeniosą się w pobliże nowego obiektu i sytuacja się nie zmieni.
I ma rację. Okazuje się, że miasto ma zamiar przenieść przystanki prywatnych przewoźników w okolice nowego dworca. Jeśli ten w ogóle powstanie...
Więcej o tej bulwersującej sprawie już niedługo w naszym serwisie oraz w najbliższym papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?