Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nietypowy ślub? Wszystko zależy od naszej kieszeni

Robert Majkowski
Ruszył właśnie sezon ślubny. W przyszłym roku śluby cywilne poza urzędami stanu cywilnego mogą zdarzać się częściej. Jeśli narzeczeni zapłacą...

To z pewnością będzie wyjątkowy ślub i zaskoczy wielu ostrołęczan, którzy akurat w tę sobotę wybiorą się na spacer po Starym Mieście. W jego najbardziej reprezentacyjnym miejscu, na placu Bema, pod pomnikiem generała, pewna para złoży sobie przysięgę małżeńską. Oryginalność tego ślubu została nieco wymuszona okolicznościami.

Sala ślubów w ostrołęckim Urzędzie Stanu Cywilnego jest dość ciasnym pomieszczeniem, a owa para narzeczonych planuje na uroczystość zaprosić kilkadziesiąt osób. W związku z tym zwróciła się do prezydenta miasta z prośbą o zgodę na zorganizowanie uroczystości poza Urzędem Stanu Cywilnego. W tym konkretnym przypadku - właśnie na placu Bema.

Można zaszaleć?

Prośba została rozpatrzona pozytywnie. Podstawą był jeden z zapisów ustawy o aktach stanu cywilnego, który stanowi, że "jeżeli zachodzą uzasadnione przyczyny, kierownik urzędu stanu cywilnego może przyjąć oświadczenia w wstąpieniu w związek małżeński poza lokalem urzędu stanu cywilnego". Za owe "uzasadnione okoliczności" miasto uznało właśnie skromne warunki jakie może zagwarantować w USC.

Co ciekawe, taka możliwość - ślubu cywilnego poza siedzibą USC - istnieje od dawna. Okazuje się jednak, że narzeczeni korzystają z niej rzadko. Odstrasza ich zapewne owa konieczność zaistnienia "uzasadnionych okoliczności". Te nie muszą jednak - jak się okazuje - być jakieś wyjątkowe. Jak widać wystarczy duża liczba gości, którzy nie pomieszczą się w USC.

Taki właśnie ślub przypomina sobie Krystyna Pawłowska z Urzędu Stanu Cywilnego w Myszyńcu.

- Udzielałam jednego takiego ślubu, to było kilka lat temu - mówi nam. - Ceremonia odbyła się w pobliskiej sali bankietowej. Spowodowane to było dużą liczbą zaproszonych gości, było około 300 osób. W sali zostało wyznaczone do tego specjalne miejsce, oddzielone od miejsca, w którym odbywało się wesele. Generalnie jednak śluby poza urzędem, w restauracjach czy w plenerze, nie cieszą się zainteresowaniem. Może to wynikać z braku atrakcyjnych miejsc w naszej okolicy - przypuszcza Krystyna Pawłowska.

Ale też, trzeba to sobie powiedzieć, z pewnej niechęci urzędników. Być może nie stwarzaliby oni większych trudności, gdyby "ktoś się uparł", ale z pewnością też nie zachęcają do takich oryginalnych uroczystości. Co nie zmienia faktu, że chętnych na ślub poza urzędem wciąż jest niewiele.

- W urzędzie w Lelisie odbywają się tradycyjne śluby. Pary młode nie życzą sobie ekstrawagancji - uważa Czesława Ziemek z USC w Lelisie. - U nas tylko raz młodzi pytali o taką możliwość, ale pisemna petycja nie wpłynęła. Uważam, że sale bankietowe nie są gotowe na takie ceremonie. Aby ślub mógł odbyć się poza urzędem stanu cywilnego potrzebna jest odpowiednia oprawa. Wybrane miejsce nie może uwłaczać godności urzędu. Koniecznymi elementami są godło i sprzęt nagłaśniający - dodaje.

Konieczność odpowiedniej oprawy i godnego miejsca na ślub podkreśla także kierownik USC w Przasnyszu.

- Pamiętam, że para młoda pytała nas kiedyś czy udzielamy ślubu na sali weselnej. Powiedzieliśmy, że nie - powiedziała nam Hanna Walędziak.

Takie problemy znikną jednak już w przyszłym roku. Od stycznia mają wejść w życie nowe przepisy dotyczące zawierania małżeństw poza siedzibami urzędów stanu cywilnego. Zamiast prosić o taki ślub i uzasadnić w tym wniosku ustawowe "uzasadnione okoliczności", para młoda będzie musiała po prostu spełnić ściśle określone warunki.

Chcesz? Płać

Ale coś za coś. Za taki ślub trzeba będzie zapłacić, opłaty nie są jeszcze znane.
- Wyższa ma być tylko opłata. Obecnie to 84 zł. A mówi się, że ma być od 700 do 1 tys. zł za wyjście kierownika poza teren urzędu. Ale to tylko założenia. Teraz wyjście kierownika kosztuje tyle samo, ile ślub w urzędzie - tłumaczy Alicja Chełmicka, kierowniczka USC w Wyszkowie.

Nowożeńcy będą musieli spełnić kilka warunków, jeśli zechcą zawrzeć związek małżeński w wybranym przez siebie miejscu. Będzie się ono musiało znajdować się w tej samej gminie, co urząd stanu cywilnego. Miejsce ślubu będzie musiało zostać ocenione przez urzędnika jako bezpieczne dla młodej pary oraz gości. Nowożeńcy pokryją także wszelkie koszty, związane z wyborem miejsca oraz dojazdu urzędnika. Jeśli powyższe warunki zostaną spełnione, urząd stanu cywilnego nie będzie mógł odmówić udzielenia ślubu. Jednak nie oznacza to wcale, że ślub będziemy mogli wziąć wszędzie. W balonie unoszącym się w powietrzu, w samolocie czy pod wodą będzie to niemożliwe - informuje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.

- Jeżeli nowe przepisy wejdą w życie to oczywiście będziemy się do nich stosować. Ale będziemy je dokładnie sprawdzać. Muszą być bowiem zachowane różne kryteria. W urzędzie jest zachowana powaga, jest godło, ślub jest przeprowadzony w sposób uroczysty. Nie chcemy, aby poprzez zachcianki młodej pary ta powaga zanikła, dlatego trzeba będzie w tym wszystkim zachować umiar - uważa Hanna Walędziak z przasnyskiego USC. - Jednak jeżeli będą to miejsca, gdzie zachowana będzie atmosfera i dostojność chwili, to czemu nie, będziemy wychodzić poza urząd - mówi na koniec kierownik.

Póki co, w naszym regionie jest jedna gmina, której urzędnicy udzielają ślubów "poza siedzibą urzędu" stosunkowo często. Nie wynika to bynajmniej z fanaberii narzeczonych. A dodatkowych w tym przypadku okoliczności, uniemożliwiających wizytę narzeczonych w USC. Chodzi o gminę Rzekuń i śluby osób przebywających w Zakładzie Karnym w Przytułach Starych.

- Generalnie w naszym urzędzie jest mało ślubów - mówi nam Agata Rybicka z USC w Rzekuniu. - Dlatego, że nie ma rejonizacji urzędów i każdy może wziąć ślub w każdym urzędzie w Polsce. My rzeczywiście organizujemy od czasu do czasu ślub w Zakładzie Karnym w Przytu-łach. Dwa lata temu odbyły się tam 3 uroczystości, w zeszłym roku jedna. Często bywa tak, że nawet gdy termin jest już ustalony, jedna ze stron rezygnuje. Taki ślub odbywa się w małej sali z udziałem pary oraz dwóch świadków. Wcześniej skazany musi ubiegać się o przepustki dla uczestników. Konieczne jest godło, nie ma jednak oprawy muzycznej. Po ceremonii zebrani mogą chwilę zostać. Ale zdarzyło się tak, że pozwolono zostać wyłącznie żonie, i to tylko przez 10 minut po ślubie.

Anioły na szczudłach

Jak widać, chętnych do nietypowej ceremonii ślubu cywilnego nie ma zbyt wielu. Być może zmieni się to w przyszłości, ale pewnie nieprędko. Świadczyć może o tym choćby i to, że mieszkańcy naszego regionu zdecydowanie na tradycję stawiają także podczas uroczystości weselnych, gdzie przecież nie obowiązują już żadne przepisy.

Wprawdzie zdarzają się różne wesela odbiegające od standardów, ale o jakichś wielkich ekstrawagancjach trudno tu mówić.

O różnych pomysłach nowożeńców opowiedziała nam Wioletta Malinowska, pracująca w Gościńcu Iwa w Przasnyszu.

- Zdarzają się u nas oryginalne wesela. W ubiegłym roku na weselu grał zespół Weekend, innym razem Michał Wiśniewski. Poza tym inna młoda para zaprosiła magika. Goście byli zachwyceni jego sztuczkami. Innym razem występował parodysta. Ale to nie wszystko. Zapamiętałam także wesele, gdzie na szczudłach chodzili akrobaci przebrani za anioły. Dziwię się, że się nie pozabijali na wyka-felkowanej podłodze - wspomina ze śmiechem pani Wioletta, ale dodaje, że anioły naprawdę wyglądały oryginalnie i dodawały uroku uroczystości.

- Było również wesele, kiedy to nad głowami gości stojących przed salą przeleciał samolot rozsypując płatki róż. Wyglądało to naprawdę pięknie. Z takich mniej może oryginalnych zdarzył się przyjazd pary młodej białą bryczką lub na motorze z tzw. koszem, na którym siedziała panna młoda. Trzeba przyznać, że niektórzy mają naprawdę świetne pomysły, które i my zapamiętujemy jako obsługa wesela. Goście dostarczają nam tu niezwykłej rozrywki - mówi na koniec pani Wioletta.

W Ostrołęce i okolicach takie nieco bardziej "odlotowe" śluby także się zdarzają. Ale nawet jak ktoś pozwala sobie na odrobinę oryginalności, to w ramach utartych, tradycyjnych imprez - w salach bankietowych, z oczepinami, orkiestrą, itp.

Chociaż czasem bywa i tak, że właśnie przywiązanie do tradycji powoduje, że ślub jest zapamiętany na długie lata nie tylko przez jego głównych bohaterów, ale także wszystkich gości. Tak było w przypadku Moniki Karpińskiej-Dollerup, która narzeczonemu "tak", ale jeszcze nie to sakramentalne, ale to przy oświadczynach, powiedziała w... Kopenhadze.

- Jako że jestem kobietą czynu i ślubu nie wyobrażałam sobie gdzie indziej niż w kościele, w którym mnie chrzczono i w którym miałam I komunię świętą, bardzo szybko zaczęłam myśleć jak to wszystko zorganizować na odległość, mieszkam przecież w Kopenhadze a wszystko miało się odbyć 1200 kilometrów od Kopenhagi - opowiada nam pani Monika.
Owe 1200 kilometrów od Kopenhagi, to Wąsewo w powiecie ostrowskim, skąd pochodzi.

- Moją pierwszą rozterką było to, że ja jestem katoliczką, a mój mąż protestantem. I jak to rozgryźć? Poza tym ja mówię po polsku, duńsku i po angielsku, mój mąż zna duński i angielski, ale zero polskiego. "Google" okazało się moim przyjacielem. Wyszukałam polskiego katolickiego księdza z parafii w Danii, okazało się, że pochodzi z okolic, z których również ja pochodzę. Napisałam maila i zapytałam czy mógłby być tym, który da nam ślub? Okazało się, że kochany ksiądz Michał planował wakacje w tym samym czasie kiedy my planowaliśmy ślub, więc pozostały tylko formalności. Nie będę opisywać jak wiele formalności musieliśmy załatwić; w jakich kuriach i na jakich kościelnych szczeblach nasze papiery znajdowały miejsce. Powiem tylko - cieszę się, że zaczęliśmy tę drogę rok przed ślubem i ani miesiąca później. Po zakończeniu formalności i zielonym świetle ze strony kościoła w Polsce, kupiłam przez internet obrączki, zamówiłam zespół, lokal, limuzynę, kamerzystę, wszystko online albo telefonicznie - opowiada pani Monika.

Do zapięcia wszystkiego na ostatni guzik musiał wystarczyć tydzień przed ślubem! Udało się.
- Ksiądz Michał perfekcyjnie pomieszał duński z polskim, wszyscy goście wiedzieli co się dzieje, i co zostaje powiedziane. A wesele też pozostało niezapomniane dla nas, i mam nadzieję, dla wszystkich gości.
PS. Jeżeli uczestniczyłeś w innym niż wszystkie ślubie, weselu, opowiedz nam o nim i przyślij zdjęcia. Najciekawsze relacje opublikujemy, a ich autorów nagrodzimy. Relacje i zdjęcia wyślij na adres: [email protected]. Czekamy również na zdjęcia z Waszych ślubów, które bezpłatnie opublikujemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki