Takiego połowu Sylwester Ślusarski się nie spodziewał. Na Zalewie wędkuje dopiero od roku. Wcześniej trochę łowił, ale głównie na prywatnych stawach w okolicach Chełch Kmiecych, skąd pochodzi.
- Akurat tego dnia wziąłem ze sobą wędkę, na którą już od roku nic nie złowiłem. Dobra włoska wędka, ale musiałem ją trochę przerobić - opowiada pan Sylwester.
- W poniedziałek przyszliśmy z synem nad Zalew dość późno około godz. 20. Zarzuciłem dwie wędki, na karpia i na żywca. Nic nie brało, więc po godzinie postanowiliśmy wrócić do domu. Jedną wędkę już złożyłem, drugą syn przerzucił bliżej brzegu. Po chwili zauważyliśmy, że korek się schował. Trudność polegała na tym, że zrobiło się ciemno i nie było widać żyłki, nie wiadomo było jak i kiedy podciąć. Kiedy już się to udało, ryba zaczęła z nami walczyć, trudno było utrzymać w ręku wędkę. Zmagaliśmy się ok. pół godziny. Wiedziałem już, że jest to coś bardzo dużego i sami nie damy rady. Syn pobiegł pożyczyć podbierak do łowiącego niedaleko pana Modzelana. Wrócili obydwaj i rozpoczęliśmy próbę wyciągnięcia ryby z wody.
- Zahaczyłem ją podbierakiem za głowę i wchodząc prawie do wody wsadziłem rękę pod skrzela. We trzech wyjęliśmy rybę na brzeg i tam dopiero okazało się, że jest to sum - mówi Kazimierz Modzelan. Ryba miała 140cm długości i ważyła 16 kg.
W makowskim Zalewie, suma tej wagi złowiono po raz pierwszy.
- Większe, nawet dwukrotnie zdarzają się tołpygi, sporo jest też dużych karpi - mówi pan Modzelan, wędkarz z przeszło 50-letnim stażem. - Taka ryba to marzenie każdego z nas.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
