Marianna B. była naczelnikiem Urzędu Pocztowego w Rząśniku przez ponad dwa lata, ale z Pocztą Polską związana była przez większość swojego zawodowego życia. Latem ubiegłego roku wsią wstrząsnęła prawdziwa pocztowa afera. Na policję zaczęły zgłaszać się kolejne osoby pokrzywdzone finansowo. Część z nich nie otrzymała należnego zwrotu podatku z urzędu skarbowego, emerytur. Inni zaczęli otrzymywać wezwania do uregulowania zaległych rachunków, które faktycznie opłacili.
W Urzędzie Pocztowym w Rząśniku pracowali wówczas naczelnik, asystentka i czworo listonoszy. Przekazy z Urzędu Skarbowego trafiały do naczelnika poczty, który rozdysponowywał je do poszczególnych listonoszy.
- My roznosiliśmy to, co dostaliśmy od naczelnika. Do nas nikt pretensji nie ma, bo my wszystkie przekazy ludziom dostarczyliśmy. Oczywiście te, które otrzymaliśmy od naczelnika. Sprawa wyszła na jaw, gdy na pocztę zaczęło się zgłaszać po pieniądze coraz więcej osób - opowiadał nam jeden z listonoszy.
Kto reklamował sprawę na poczcie w Rząśniku, ówczesna naczelnik zwracała należne pieniądze, niczego nie tłumacząc. Kilku osobom sprawa wydała się podejrzana, więc zgłosiły ją policji. Skargi zaczęły także wpływać do przełożonych naczelnik rząśnickiej poczty. Kobieta została przeniesiona na krótko do Lubiela, ale i tam zaczęły ginąć pieniądze. Marianna B. została dyscyplinarnie zwolniona z pracy, a sprawą zainteresowała się wyszkowska prokuratura. Już na początku śledztwa liczba poszkodowanych sięgała 23 osób, a suma przywłaszczonych pieniędzy - kilkunastu tysięcy złotych. Część klientów poczty, po odzyskaniu swoich pieniędzy, wycofywała się z oskarżenia.
Po wielomiesięcznym śledztwie prokuratura z końcem czerwca zamknęła sprawę, kierując akt oskarżenia do sądu.
Marianna B. usłyszała dwa zarzuty: po pierwsze zarzut podrabiania dokumentów i używania jako autentyczne, a po drugie zarzut przywłaszczenia sobie cudzych pieniędzy.
- W akcie oskarżenia mowa jest o kilkunastu poszkodowanych osobach. A kwotę przywłaszczonych pieniędzy prokurator oszacował na 43 tys. 420 zł - informuje Ewa Michałowska, zastępca prokuratora rejonowego w Wyszkowie.
Rzecznik Poczty Polskiej zapewnił nas, że wszyscy pokrzywdzeni klienci otrzymają swoje pieniądze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?