Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Można żyć na wózku! Przykładem jest najmłodszy radny w powiecie

(mb)
Artur Wilk żyje bardzo aktywnie i nie ma czasu myśleć o swojej niepełnosprawności
Artur Wilk żyje bardzo aktywnie i nie ma czasu myśleć o swojej niepełnosprawności
Najmłodszy radny w powiecie jest osobą niepełnosprawną.

Artur Wilk miał wtedy 18 lat, był uczniem trzeciej klasy technikum elektronicznego w Zambrowie. Trzy tygodnie wcześniej zdobył prawo jazdy.

- Z czterema kolegami ze szkoły wybraliśmy się na dyskotekę - wspomina. - Najpierw pojechaliśmy do Nevady w Nurze, ale było byle jak i po pewnym czasie postanowiliśmy przenieść się do Szumowa. Ja byłem kierowcą, starszy brat pożyczył mi golfa.

Dojeżdżali do Czyżewa, szosa była śliska. Na łuku drogi auto wpadło w poślizg, po czym spadło z półtorametrowego nasypu i wylądowało na dachu. Koledzy Artura wyszli z wypadku bez szwanku.

Artur trafił do szpitala w Ostrowi, skąd szybko przetransportowano go do Warszawy. Tam stwierdzono u niego złamanie kręgosłupa w odcinku szyjnym i przewieziono do Konstancina. Do domu wrócił po pięciu miesiącach.

- Z początku myślałem, że kręgosłup zrośnie się tak, jak ręka - wspomina Artur. - To, że mogę już nie chodzić, dotarło do mnie gdzieś po miesiącu, choć lekarze otwarcie tego nie mówili. Nie miałem wyboru, musiałem zaakceptować nową sytuację, choć nie było łatwo. Z początku jest wrażenie, że wszystko wywróciło się do góry nogami, ale jednak można potem sobie to jakoś w głowie poukładać i inaczej zorganizować życie.

Artur Wilk mieszka we wsi Przeździecko - Jachy w gminie Andrzejewo. Rodzice mają tam parterowy dom, ale trzeba było szybko zrobić podjazd oraz dostosować łazienkę. Artur oswajał się powoli z nową sytuacją, oswajali się także rodzice i brat z rodziną. Teraz wymagał pomocy, musiał przyzwyczaić się do myśli, że będzie musiał czasem o nią poprosić. Dość szybko zrozumiał, że tak już będzie pewnie do końca życia, ale zrozumiał też, że - wbrew wszystkiemu - musi żyć aktywnie.

Gdy był jeszcze w szpitalu w Konstancinie, odwiedził go Grzegorz Papis z Warszawy. Nie znał go wcześniej. To młody człowiek, który skoczył kiedyś na główkę do płytkiej wody, a potem jeszcze - gdy już był na wózku - miał poważny wypadek samochodowy. Stara się mimo to żyć normalnie, ma żonę i dzieci.

- Rozmawiał ze mną, żeby przygotować mnie do życia na wózku - mówi Artur Wilk. - Ta rozmowa bardzo mi pomogła. Zobaczyłem, że wózek to nie jest koniec świata.

Kiedy Artur opuścił już szpital, w domu w Przeździecku odwiedzili go Marek Olszewski z Ostrołęki, który jeździ na wózku, a który jest w ostrołęckim Urzędzie Miasta rzecznikiem osób niepełnosprawnych. Byli z nim Jola Laskowska i Żaneta Olszewska z Ostrowi. To wówczas został członkiem stowarzyszenia osób niepełnosprawnych "Iskierka". Dziś jest wiceprezesem zarządu.

- Zrozumiałem wtedy, że nie jestem sam - mówi Artur. - Patrzyłem na nich i widziałem, że oni normalnie żyją. Przekonałem się też, że ludzie na wózkach wzajemnie się wspierają i że to jest bardzo ważne.

To było prawie osiem lat temu. Dziś Artur Wilk pracuje, studiuje, jest najmłodszym radnym w powiecie, działa także w stowarzyszeniu "Iskierka" i zamierza otworzyć własny biznes.

Cały reportaż przeczytasz w najnowszym papierowym wydaniu TO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki