Matko, idziemy do Ciebie, do Częstochowy ! (zdjęcia, wideo)

2 sierpnia w Ostrowi Mazowieckiej spotkali się pielgrzymi z Łomży i Ostrołęki. Dołączyli do nich ci z Ostrowi. W kościele pw. NMP odprawiono Mszę świętą i zorganizowano blisko trzy godzinny odpoczynek. Można tam było opatrzyć zbolałe nogi i zjeść obfity posiłek przygotowany przez mieszkanki Ostrowi, które w pielgrzymce nie mogą uczestniczyć.

- W tym roku zrobiłyśmy blisko 800 kanapek i wszystkie poszły - mówiły nam uśmiechnięte panie rozdające pielgrzymom jedzenie i picie. - Posiłek dla pielgrzymów organizujemy już kilka ładnych lat. Część z mieszkańców na prośbę proboszcza daje pieniądze, inni produkty, a my wszystko przygotowujemy i pakujemy. Miło jest wiedzieć, że to wszystko jest pielgrzymom potrzebne i na pewno dodaje im sił na dalszą wędrówkę. Wiemy, że potem modlą się w naszych intencjach, o co ich bardzo prosimy i już teraz dziękujemy.

Wędrówka przed oblicze Czarnej Madonny to nie tylko ogromny trud, wysiłek, bolące nogi i bąble na stopach. To również codzienna modlitwa, Msze święte, jasnogórskie apele oraz śpiew, spowiedź, konferencje, świadectwa i luźne rozmowy. Podczas tej kilkudniowej wędrówki nawiązuje się nowe znajomości, przyjaźnie. Wielu z tych, co postanowili się na nią wybrać "odnajduje" swoją drogę życiową.

- W tym roku wędrujemy pod hasłem "W komunii z Bogiem" - mówił nam kilka chwil po wyjściu pielgrzymki z Ostrowi Mazowieckiej jej kierownik, ksiądz Piotr Mazurek. - Podczas tych dwutygodniowych rekolekcji w drodze chcemy jeszcze bardziej poznać Pana Boga poprzez Pismo Święte i święte sakramenty. Poznając dogłębnie sakramenty chcemy dowiedzieć się, jak Bóg przez nie w nas działa i jak mamy z nim współpracować.

Pielgrzymi z Ostrowi Mazowieckiej okolicznych miejscowości tego powiatu już od kilku lat wędrują w grupie srebrnej im. błogosławionego Władysława z Gielniowa. Są to przeważnie ludzie młodzi, którzy postanowili część swoich wakacji spędzić na trudnym pątniczym szlaku. W tym roku grupie tej po raz pierwszy przewodniczy ks. Wiesław Ołowski. Do przejścia mają "zaledwie" 386 kilometrów.

- Bardzo chcieliśmy w tym roku wybrać się całą rodziną na tę pielgrzymkę, ale nawał obowiązków nam nie pozwolił - mówiła odprowadzająca pielgrzymkę do Sadownego Jolanta Polak z Komorowa. - Ja już była na niej dwa razy i bardzo chciałam tą atmosferą, klimatem i tym wszystkim, co można tutaj przeżyć zarazić swoje dzieci. Dzisiaj poznają tylko jeden pielgrzymkowy dzień, ale już za rok, mam nadzieję, będzie to całe 12 dni. Mąż już teraz pisze wniosek urlopowy na sierpień 2012 roku.