W sobotę, jak twierdzi Magdalena P., do jej mieszkania chciało wkroczyć czterech mężczyzn.
- Moi rodzice opiekowali się moim małym synkiem. Mnie nie było wtedy w domu, ale rodzice mi wszystko opowiedzieli. Andrzej W. z trzema mężczyznami wszedł do mieszkania, chciał "porozmawiać" z moim mężem - relacjonuje roztrzęsiona jeszcze kobieta. - Wcześniej hałasowali na klatce. Co więcej przygotowali sobie narzędzia, domyślam się, że na mojego męża: nogi od stołu, taborety, połamane krzesła. Poukładali to wszystko na klatce i czekali. Gdyby zastali Tomka, to nie wiem co by się stało. Mogłoby dojść do tragedii. Na szczęście mąż był w trasie, jest kierowcą zawodowym. Nie myślałam, że mogą się posunąć z zemsty do takich czynów - mówi roztrzęsiona Magdalena P.
Policja, która przyjechała na interwencję nie zastała już mężczyzn, zdążyli uciec.
Przypomnijmy. W sobotę, 20 lutego, Beata K. - pracownica Starostwa Powiatowego w Przasnyszu - wróciła do domu i zobaczyła na klatce schodowej dokazujące dzieci. Nie wytrzymała. W złości chwyciła 8-letniego Bartka i rzuciła nim o ścianę. Chłopiec pobiegł do rodziców na skargę. Gdy Magda P., mama Bartka, podeszła do Beaty K., ta potraktowała ją gazem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?