O rodzeństwie Żerańskich z Różana dowiedziałam się przypadkiem.
- Chwalicie zdolnych uczniów, którzy mają średnią powyżej pięciu, a Kinga Żerańska ukończyła gminazjum z celującym świadectwem. Szóstki od góry do dołu. Jej brat prawie tak samo świetnie ukończył podstawówkę - powiedziała mi znajoma różanianka. Odwiedziłam więc rodzeństwo Żerańskich.
Rozmawiamy w ich radosnych, kolorowych pokojach pełnych książek, zabawek, maskotek.
Kinga ukończyła gimnazjum ze średnią ocen 6.00 - najwyższą w szkole. Z testu dostała 84 punkty na 100, test z niemieckiego zaliczyła na 49 punktów z 50. Kacper na świadectwie szóstej klasy ma średnią 5,9. Same szóstki, tylko z historii piątka.
- Nie przepadam za historią - przyznaje Kacper. - Moje ulubione przedmioty to matematyka i przyroda.
Za test dostał 38 punktów na 40 możliwych. Jest najlepszy w klasie. W szkole jeszcze Michał Smoliński miał taką samą liczbę punktów z testu. Średnią ocen nieco niższą.
Skąd się biorą same szóstki?
- Trochę pracy, trochę zdolności, trochę ambicji - daje prostą receptę Kinga.
- Nie naszych - zastrzega Beata Żerańska, mama Kingi i Kacpra.
- Cały czas staramy się ich stopować, że warto się od początku kierunkować, koncentrować na tym, co będzie potrzebne w dalszych szkołach, w życiu. Ale jakoś się nie udaje.
- Ja już jestem zdecydowana co do moich losów zawodowych. Teraz idę na profil biologiczno-chemiczny do liceum im. Norwida w Ostrołęce. Chcę być lekarzem. Ostatnio nawet sprecyzowałam sobie specjalizację, onkologia - mówi szesnastoletnia Kinga.
Dlaczego?
- Bo ten zawód na pewno dałby mi satysfakcję. Poczucie pomocy ludziom. A onkologia to najtrudniejsze wyzwanie w walce o ludzkie życie - argumentuje szesnastolatka.
Za wcześnie na rozstania
(fot. Fot. A. Rusinek)
Kinga dostała się do słynnego "Batorego", renomowanego warszawskiego liceum. Była w czołówce na liście przyjętych. Zrezygnowała i wybrała ostrołęcką szkołę.
- Do "Norwida" zawiozłam dokumenty godzinę przed upływem terminu - mówi. - Pani w sekretariacie nie mogła uwierzyć, że wycofałam się z "Batorego". Wszyscy się dziwią. A ja po prostu poczułam, że to jeszcze nie pora, żeby zostawić tu wszystko. Rodziców, znajomych, przyjaciół. Smutno by było. I mnie, i rodzicom.
Beata Żerańska potakująco kiwa głową. Chciałaby być blisko córki jeszcze przez kilka lat.
Kinga myślała o maturze międzynarodowej. To niby przepustka do wielu uczelni, także za granicą.
- Ale tę maturę zdaje się z siedmiu przedmiotów, w tym takich, które mnie nie interesują - mówi Kinga. - A skoro mam już konkretne plany, czyli medycynę, to w każdej szkole mogę się odpowiednio ukierunkować i dążyć do celu.
Kacper też już przymierza się do tego, co chciałby robić w przyszłości. Będzie lekarzem lub nauczycielem. Ma jeszcze trochę czasu gimnazjalnego, by skonkretyzować wybór.
Więcej na ten temat przeczytacie w papierowym wydaniu Tygodnika.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?