Jan Pośpieszalski przyznał, że stojąc w kościele, jest bardziej stremowany, niż w studiu telewizyjnym.
- W kościele mam świadomość własnej ułomności. Tutaj mówienie do was wiąże się z o wiele większą odpowiedzialność - powiedział.
Dziennikarz stwierdził, że historia zbawienie jest wpisana w polskie dzieje i nawiązał do Solidarności.
- To ruch, który upomniał się o wolność. Ci ludzie sprawili, ze Polska mogła wyglądać inaczej - tłumaczył.
Jan Pośpieszalski przypomniał historię strajków młodzieży w szkole średniej w Miętnem w 1984 roku. Był on spowodowany rozkazem zdjęcia krzyży w placówkach oświatowych.
- Zlikwidowano szkołę i ogłoszono nowy nabór. Dzieciom kazano podpisywać oświadczenia, że zgadzają się na laicki sposób nauczania. Tych, którzy tego nie zrobili, wywalano. 85 proc. młodzieży nie podpisało. Co sprawiło, że 400 dzieciaków zachowało się w zderzeniu z systemem o wiele bardziej godnie, niż profesorowie czy sportowcy? - pytał.
Ten wstęp dziennikarza posłużył do przybliżenia wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku oraz "walki o krzyż" w Warszawie w ubiegłoroczne wakacje.
- 10 kwietnia miałem powitać delegację prezydencką na miejscu uroczystości rocznicowych w Katyniu. Później miałem powiedzieć zgromadzonym ludziom, co się stało. Koronka do Bożego Miłosierdzia uspokoiła wszystkich zgromadzonych. Miałem głębokie poczucie wdzięczności, że jestem chrześcijaninem, że jestem ochrzczony, że jesteśmy wspólnotą i że pokonamy to razem. To wydarzenie było współodczuwalne przez wszystkich i każdy miał ten sam rodzaj bólu w sobie - powiedział.
Więcej w kolejnym wydaniu "Głosu Wyszkowa".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?