Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak deszcz i lód zniszczyły deptak

Jacek Pawłowski
Tym kanalikiem woda nie spływa dobrze, bo jest on zarwany
Tym kanalikiem woda nie spływa dobrze, bo jest on zarwany Fot. A. Wołosz
Ulicę Głowackiego zniszczyły deszcze, remonty sieci podziemnych i mieszkańcy nieumiejętnie usuwający zimą lód. W raporcie miejskiej komisji oceniającej stan techniczny dawnego deptaka nie ma ani słowa o tym, że zapadnięcia nawierzchni powstały od jeżdżących tamtędy samochodów.

Tym kanalikiem woda nie spływa dobrze, bo jest on zarwany
(fot. Fot. A. Wołosz)

Pięć miesięcy po wpuszczeniu samochodów na ulicę Głowackiego (dawny deptak) widać nie tylko, że ulica umazana jest farbą i olejami spływającymi z samochodów. W wielu miejscach pozapadała się nawierzchnia. Spomiędzy kostek bruku stale wykrusza się spoina.
W czwartek 6 maja komisja złożona z sześciorga miejskich urzędników po zbadaniu zapadnięć orzekła, że konstrukcja ulicy GłowackiegoÉ pozwala na dopuszczenie istniejącego ruchu pojazdów. Protokół podpisali inspektorzy z Urzędu Miejskiego: Urszula Napiórkowska, Bożena Piersa, Zofia Damięcka, Ryszard Gogulski, Dariusz Małkowski, Ryszard Ropiak.
Lustracja ulicy Głowackiego to efekt interpelacji radnego Rafała Dymerskiego (PSL). Zaapelował on 29 kwietnia do prezydenta miasta o bezwzględne zamknięcie tej ulicy dla ruchu kołowego i wypłacenie z miejskiej kasy po 1500 zł kupcom z tej ulicy.
Przypomnijmy, 1 grudnia ubiegłego roku decyzją prezydenta Ryszarda Załuski na ulicę Głowackiego (wybudowaną dziewięć lat temu jako deptak) powrócił ruch samochodowy. Prezydent uczynił to pod presją części radnych oraz osób handlujących w sklepach przy tej ulicy. Argumentowali oni, że brak możliwości dojazdu przyczynia się do spadku obrotów w sklepach. Ich zdaniem klienci muszą mieć możliwość zaparkowania samochodu bezpośrednio pod sklepem.
Służby miejskie białą farbą wymalowały na zabytkowej uliczce miejsca parkingowe i wkrótce samochody zaczęły tamtędy jeździć. Po pięciu miesiącach okazało się, że nawierzchnia deptaka, po którym jeżdżą samochody, zaczyna się odkształcać.
Dziś każdy może to zobaczyć gołym okiem. Największe nierówności w nawierzchni znajdują się na odcinku dawnego deptaka, między ulicami Gołębią a Gomulickiego. Żwirowo-cementowa spoina między kostkami bruku powykruszała się, a na całych połaciach jezdni są teraz widoczne gołym okiem fałdy i inne nierówności.
- Powiem więcej, pozapadały się również przykanaliki między jezdnią a chodnikami i nimi już woda deszczowa raczej nie będzie spływać - mówi radny Dymerski. - Parkingi wyznaczono tak, że samochody wjeżdżają kołami do przykanalików i zarywają je.
Rafał Dymerski na sesji Rady Miejskiej 29 kwietnia zażądał zamknięcia dla samochodów ulicy Głowackiego. Według jego pomysłu, kupcy, którzy skarżą się na spadek obrotów w swoich sklepach, powinni otrzymać ulgi w podatku od nieruchomości w wysokości 1500 zł.
- Będzie to kosztować taniej niż później remont zniszczonej ulicy - dowodzi radny.
Na polecenie prezydenta grupa inspektorów Urzędu Miejskiego obejrzała ulicę Głowackiego. Stwierdziła ok. 75,5 m kw. odkształceń nawierzchni zarówno na jezdni, jak i na chodnikach i w kanalikach odprowadzających wodę deszczową. Komisja uważa, że po Głowackiego mogą jeździć samochody. Urzędnicy powołują się przy tym na opinię autora projektu wprowadzenia ruchu pojazdów na ulicę Głowackiego, Leszka Ch. Pełnego nazwiska eksperta nie możemy podać, ponieważ zabrania tego prawo prasowe. Leszek Ch. jest bowiem jednym z głównych podejrzanych w myszynieckiej aferze drogowej, przesiedział w związku z tą sprawą trzy miesiące w areszcie.
Komisja do sprawy ulicy Głowackiego stwierdza poza tym, że "Istniejące odkształcenia na jezdni i chodnikach wynikły w czasie 9-letniej eksploatacji ulicy. Należy pamiętać, że w okresie kiedy ulica Głowackiego funkcjonowała jako deptak, również odbywał się po niej ruch pojazdów między innymi: dostawczych, służb miejskich oraz mieszkańców ulicy. W tym okresie realizowane były niezbędne drobne remonty nawierzchni jezdni wokół wpustów i studni oraz chodników. Z oględzin stanu nawierzchni wynika, że odkształcenia powstały w różnym czasie przy pracach związanych z usuwaniem awarii uzbrojenia podziemnego jak również podczas budowy obiektów mieszkalnych lub ich remontów oraz przy nieprawidłowym usuwaniu lodu w okresie zimowym przez właścicieli posesji. Również nawierzchnia ulicy Głowackiego narażona jest na duże oddziaływanie wód z opadów atmosferycznych spływających rynnami z połaci dachów powodujących rozmywanie spoin i wypłukiwanie podsypki" (zachowano pisownię oryginalną - przyp. red.).
W protokole nie ma ani słowa o tym, że do zniszczenia nawierzchni przyczynił się ruch samochodowy dopuszczony na tej ulicy pięć miesięcy temu.

*

Jest taki spektakl Teatru Telewizji. Nosi tytuł "Nóż w głowie Dino Baggio". Autor: Doman Nowakowski - jeden z najbardziej obiecujących młodych współczesnych dramaturgów. Inspiracją do powstania spektaklu były autentyczne wydarzenia ze stadionu Wisły Kraków. Na tym sportowym obiekcie czołowy włoski piłkarz został ugodzony nożem w głowę przez jednego z krakowskich kibiców. Klub Wisła chwytał się różnych sposobów, by wykazać, że nie ponosi winy za ten incydent. Było o co walczyć, bo klubowi groziła wysoka kara ze strony UEFA. Groteska napisana przez Nowakowskiego miała taki finał: szacowna klubowa komisja stwierdziła, że piłkarz Dino Baggio przez skandaliczny brak ostrożności nadział się na przypadkowo lecący w powietrzu nóż i sam jest sobie winien, że został ranny.
Morał ten, wypisz wymaluj, pasuje do groteskowej sytuacji z ostrołęckim byłym deptakiem. W końcu to przecież wstrętne deszcze wypłukały spoinę spomiędzy kostek! Bruk zaś zniszczyli nieodpowiedzialni mieszkańcy i ekipy remontowe! Zagłębienia w nawierzchni powstawały przez dziewięć lat, czyli głównie wtedy, gdy ostrołęczanie spacerowali sobie deptakiem! Wszystkie te nieodpowiedzialne czynniki zniszczyły ulicę Głowackiego, a wrogie siły próbują teraz zrzucić winę na samochody dostojnie sunące deptakiem!
Absurdalne argumenty podparte opinią eksperta, o którym wiadomo głównie, że interesuje się nim policja kryminalna, mogą świadczyć o jednym z dwóch zjawisk. Albo ratusz nie ma poczucia obciachu (przepraszam za młodzieżowy język, ale trafnie oddaje on istotę sytuacji), albo władze miasta kpią w żywe oczy z mieszkańców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki