Z redakcją skontaktował się Jan Różycki, rolnik ze wsi Pieńki - Sobótki w gm. Andrzejewo. Ma pola w Gostkowie, które położone jest w gminie Szulborze Wielkie.
- Pole jest zdrenowane, a woda spływa do rowu, który wpada do rzeczki Brok - wyjaśnia rolnik. - Rów nie jest jednak czyszczony co najmniej od piętnastu lat, wystarczy popatrzeć, jakie drzewa w nim porosły. To jednak nie przeszkadza, żeby spółka wodna co i raz upominała się o pieniądze.
Ponieważ nikt nie czyścił rowu, Różycki przez kilka lat w ogóle nie płacił składek na spółkę wodną. Aż wreszcie w 2010 roku dostał informację, że sprawa skierowana została do sądu. Niemal na samą gwiazdkę w zeszłym roku ostrowski sąd w trybie nakazowym zarządził zapłatę kwoty 287 zł 60 gr na rzecz Gminnie Spółki Wodnej w Szulborzu Wielkim.
- Nie odwoływałem się i zapłaciłem, bo na polach leżał śnieg i trudno byłoby pokazać, jak wygląda rów - wyjaśnia rolnik.
Różycki przekonany jest, że w ten sposób uregulował wszystkie zaległości. W lutym br. otrzymał jednak pismo - informację o wysokości składek członkowskich za 2011 rok. Wynikało z niego, że ma do zapłaty 31 zł 15 gr za rok bieżący, ale także 32 zł 40 gr jako "należność z lat ubiegłych".
- Nie rozumiem tego, jak mogę znowu płacić za lata ubiegłe, skoro na początku roku zapłaciłem wszystko na podstawie nakazu sądowego - dziwi się Różycki.
Nie zapłacił tej kwoty, także wtedy, kiedy w sierpniu otrzymał wezwanie do zapłaty, na którym doliczono mu koszty upomnienia.
- Byłem wtedy parę razy w Szulborzu, żeby porozmawiać z podpisanym pod tymi pismami Rafałem Niemirą, przewodniczącym spółki, ale w Urzędzie Gminy nigdy nie mogłem go zastać - twierdzi Różycki. - Tłumaczyli mi tylko, że takich jak ja, którzy mają pretensje, jest dość dużo.
Kiedy w październiku Jan Różycki dostał pocztą kolejne wezwanie do zapłaty, napisał list do naszej redakcji.
Byliśmy w Gostkowie i widzieliśmy rów zarośnięty wieloletnimi drzewami.
Pojechaliśmy także do Szulborza Wielkiego, ale nie zastaliśmy Rafała Niemiry. Sprawę zna jednak dobrze Karol Dąbkowski, sekretarz gminy.
Stan urządzeń melioracyjnych w gminie bardzo się pogorszył i nie można było już dłużej czekać. Do wykonania prac potrzebne są pieniądze. Można też dostać dotację na czyszczenie rowów, ale pod warunkiem, że zaległości nie są wielkie. W tej sytuacji zapadła decyzja, aby skierować do sądu sprawy najbardziej opornych w płaceniu. Większość z nich zapłaciła, kiedy tylko otrzymali nakaz z sądu.
- Do sądu trafiły jednak zaległości do 2009 roku włącznie - wyjaśnia Karol Dąbkowski. - Jeśli więc w tym roku taki rolnik ma w wezwaniu do zapłaty zaległości z lat ubiegłych, to dotyczy to roku 2010.
Sprawa jest więc prosta. Nikt nie pomyślał, żeby napisać w wezwaniu do zapłaty, o który rok chodzi. Wtedy byłoby o wiele mniej nieporozumień.
Więcej przeczytasz o tym w następnym papierowym wydaniu TO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?