Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla kogo szlaban?

(mb)
Obok szlabanu jest tzw. bramofon. Ktoś, kto chce wjechać pod izbę przyjęć, musi z niego skorzystać. Kierowcy karetek oraz właściciele samochodów w sąsiednich garażach mają piloty, które otwierają szlaban
Obok szlabanu jest tzw. bramofon. Ktoś, kto chce wjechać pod izbę przyjęć, musi z niego skorzystać. Kierowcy karetek oraz właściciele samochodów w sąsiednich garażach mają piloty, które otwierają szlaban M. Bubrzycki
Dlaczego drogę prowadzącą do izby przyjęć makowskiego szpitala zastawiono z obu stron szlabanami? O wyjaśnienie tej sprawy zwrócił się do nas jeden z makowian.

Szlabany pojawiły się rok temu na polecenie dyrektora szpitala.
- Czy na pewno jest to decyzja w pełni zgodna z przepisami? - pyta czytelnik.
Jego zdaniem, zagradzając drogę do izby przyjęć, dyrekcja szpitala musi liczyć się z tym, że ciężko chory człowiek nie zostanie dowieziony na czas, jeśli jedzie prywatnym samochodem, a nie karetką.
- Zanim otworzą ten szlaban, ktoś może umrzeć w samochodzie - denerwuje się nasz czytelnik.
O wyjaśnienia zwróciliśmy się do dyrekcji szpitala w Makowie.
- Zgadzam się z czytelnikiem, że zastosowane rozwiązanie nie jest idealne - mówi Dariusz Hajdukiewicz, dyrektor szpitala w Makowie. - Chodziło nam o zapewnienie dostępu do terenu ratunkowego, czyli o dobro pacjenta. Gdy nie było szlabanów, to karetka praktycznie codziennie miała problemy z dowiezieniem pacjentów pod drzwi izby przyjęć albo z wyjechaniem do chorego, bo cała ta okolica, łącznie z bramą pożarową, była zastawiona samochodami osób odwiedzających chorych. Nie rozumiałem tego, bo w godzinach popołudniowych, gdy są odwiedziny, niemal pusty był ten duży parking obok głównego wejścia do szpitala. Teraz już tego problemu nie ma, bo szlabany uniemożliwiają wjazd innym samochodom. Karetki wyjeżdżają i wracają do szpitala wiele razy dziennie, natomiast faktycznie może się zdarzyć od czasu do czasu, ale prawdopodobieństwo tego jest stosunkowo niewielkie, że ciężko chory jest wieziony do szpitala prywatnym samochodem. Wówczas może potrwać minutę czy dwie, zanim szlaban zostanie uniesiony. Radzę w takich wypadkach, żeby tuż przed szpitalem włączyć długie światła w samochodzie i dawać klaksonem sygnały dźwiękowe. W pobliżu jest ochroniarz i jeśli zwróci uwagę na taki samochód, to na pewno otworzy szlaban wcześniej. Jeśli nie ma chwilowo ochroniarza, to przycisk otwierający szlaban może nacisnąć dyspozytorka, która też widzi przez okno, co się dzieje. Jeśli chodzi o zarzut dotyczący nielegalności tych szlabanów, to muszę go odrzucić. Szlabany znajdują się na naszych drogach wewnętrznych i nie trzeba na to jakichś specjalnych zezwoleń. W związku z koniecznością obsługi szlabanów nie zatrudniliśmy też ani jednego nowego pracownika. Zajmują się tym dodatkowo ci, którzy pracowali już wcześniej.
Interweniujący w redakcji czytelnik dostrzega jeszcze jeden aspekt tej sprawy.
- Ta sama droga prowadzi do dwóch szeregów garaży, stojących na gruntach szpitala, z których większość wynajmowana jest przez lekarzy - tłumaczy. - W ten sposób użytkownicy tych garaży mają darmowe zabezpieczenie. Nikt inny nie podjedzie pod ich garaż, bo szlabany stoją na drodze. Zmniejsza się także ryzyko włamania do garażu i kradzieży samochodu. Czy szpital stać jest na to, żeby zapewniać ochronę także właścicielom samochodów, które są w tych garażach?
- To prawda, że szlaban chroni też przy okazji garaże i znajdujące się w nich samochody - przyznaje dyrektor Hajdukiewicz. - Nie to jednak było celem tej decyzji. To jest korzyść dodatkowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki