Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chłopak powiesił się przez film w internecie. Na nagraniu 16-latka komentowała jego umiejętności seksualne

(pij, tr) / Gazeta Lubuska
Fot. sxc.hu
W Strzegomiu 21-latek powiesił się, a mieszkańcy wiążą ten krok z filmem, który ktoś wrzucił do internetu. Nastolatka komentowała na nim umiejętności seksualne chłopaka. Prokurator bada, czy jest związek między tymi faktami.

Pogrzeb mężczyzny odbył się w ub. sobotę. Czy zamieszczone w internecie szokujące wyznania 16-latki mogły mieć wpływ na śmierć młodego mężczyzny ze Strzegomia? To jedna z wersji, którą sprawdza świdnicka prokuratura - relacjonuje Agnieszka Szymkiewicz z Radia Wrocław. Michał G. powiesił się we własnym mieszkaniu w ubiegłym tygodniu.

Mieszkańcy miasta łączą desperacki krok z filmem, w którym wówczas gimnazjalistka opowiada wulgarnie o ekscesach seksualnych z chłopakiem. Prokurator Beata Piekarska-Kaleta przyznaje, że wersja jest sprawdzana, ale być może chodziło o kłopoty rodzinne czy sercowe, a nie sam film. Do Sądu Rodzinnego trafiła sprawa demoralizacji nastolatki, a policja bada doniesienie znanego strzegomskiego lekarza, który oskarżył autorów filmu o zniesławienie jego córki. Dziewczyna tylko pojawia się w kadrze i nie jest bohaterką wyznań.

Strzegomski dramat to jeden z kolejnych w Polsce, związany z opiniami zamieszczanymi w internecie. Gdzie kończy się wolność w sieci, a gdzie zaczyna przestępstwo? Czy policja i prokuratura zajmuje się takimi zgłoszeniami?

W ub. roku zielonogórska prokuratura okręgowa zarejestrowała na pewno 33 sprawy związane z internetem. To nie są jednak dane z wszystkich prokuratur. - Dotyczyły one takich spraw jak pomówienia, zniesławienia. Zdarzyła się też groźba karalna - wyjaśnia prokurator Alina Dobrowolska, zastępująca rzecznika zielonogórskiej prokuratury okręgowej.

Sprawy kończyły się najczęściej odmową wszczęcia postępowania albo jego umorzeniem, czasem kierowano je do sądu. Zgłoszenia dotyczyły osób prywatnych lub lokalnych polityków czy urzędników. Prokuratura zajmie się sprawą, kiedy występują ku temu przesłanki. Może to być na przykład groźba, która może zostać zrealizowana. Prokuratorzy podchodzą jednak do każdej sprawy indywidualnie.

Policja nie ma statystyk dotyczących spraw związanych z internetem, ponieważ są one traktowane na zasadzie kwalifikacji czynu. - Oszustwa trafiają do spraw związanych z oszustwami, a wyłudzenia do wyłudzeń - tłumaczy podinsp. Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji w Warszawie.

Rozmowa z Jerzym Synowcem, mecenasem z Gorzowa Wlkp.
- Zna Pan historię ze Strzegomia?
- To kolejny dowód na to, że z internetu robi się ściek. Poziom na wielu forach i niektórych portalach sięgnął dna. Tutaj każdy może o każdym napisać wszystko. Że jest złodziejem, zdradza żonę, bierze łapówki. Najczęściej bez konsekwencji.

- Najczęściej?
- Tak, bo mało komu chce się z tym walczyć. Bo trzeba zakładać sprawę z powództwa cywilnego, a prawo nie nadąża za niektórymi pomysłami internautów. Bo jak zakwalifikować ten wypadek ze Strzegomia? Naruszenie dóbr osobistych, podżeganie do samobójstwa? Do czegoś trzeba to dopasować.

- Wygrał pan kilka spraw z internautami?
- Tak, cztery zakończyły się wyrokami. Nie wszystkie są jeszcze prawomocne. Namierzyliśmy m.in. człowieka, który obrażał gorzowską radną, a w drugiej sprawie radnego z woj. lubuskiego, który też wyzywał w sieci. Ale było tego więcej. Czasami chodziło tylko ustalenie danych tych, którzy poniżają w sieci moich klientów. I wystarczyło dać tym ludziom do zrozumienia, że wiemy, kim są i żeby dali sobie spokój.

- Efekt?
- Dawali sobie spokój (uśmiech).

- Może pan zdradzić, kim byli?
- Jeden z nich to bardzo ważny urzędnik Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego. Okazuje się, że przychodził rano do pracy, robił kawę, siadał przed komputerem i zaczynał dzień od wypisywania bzdur o jednym z moich klientów. Udało mi się też dojść do człowieka, który regularnie o mnie pisał, że łamię prawo. Trafiliśmy na byłego dziennikarza, schorowanego, więc odpuściłem. Można dojść do ,,anonimowego" internauty.

- Jak to zrobić?
- Najpierw zbieramy wszystkie posty czy pliki, które naruszają naszą godność osobistą. Potem składamy na policji zawiadomienie albo prosimy o zabezpieczenie dowodu. W praktyce polega to na ustaleniu namiarów tego, kto nas obrażał. Policji żąda danych od operatora. Możemy dostać decyzję odmowną, czyli sprawy nie ma. Ale wcześniej komenda musi wykonać swoją pracę, więc mamy w ręku dane tego, kto nas gnębił.

- Warto walczyć z internetowym chamstwem?
- Czasami może być to trudne, np. bywało, że trafiliśmy ,,po kablach'' do kafejki internetowej albo do redakcji jednego z tygodników. A przecież tam każdy mógł siedzieć na każdym komputerze... Ale warto, bo to kilku cwaniakom udowodni, że nie są bezkarni.

- Dziękuję.

Źródło: Gazeta Lubuska 21-latek powiesił się, gdy 16-latka umieściła w internecie film komentujący jego umiejętności seksualne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki