Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bandysie. Mariusz Deptuła w Afganistanie spotkał śmierć

Beata Modzelewska
Beata Modzelewska
Jarosław Sender
Ani mama, ani rodzeństwo nie wiedzieli, że Mariusz zdecydował się na udział w misji w Afganistanie. Pewnie zdawał sobie sprawę, że gdyby im powiedział o swoich planach, zrobiliby wszystko, żeby go od wyjazdu odwieść.

- Wiedział, że ja z mamą go nie puścimy - mówi siostra śp. Mariusza Deptuły, Marianna Pieńko. Najstarsza z piątki rodzeństwa. 28-letni Mariusz był najmłodszy. - Tak go byśmy przekonywały, że musiałby zrezygnować.

Ale pojechał - tak jak zdecydował. Na swoją pierwszą misję.
Po kilku dniach, już z Afganistanu, przysłał siostrze SMS-a. Napisał: "Kochana siostro, nie przejmuj się, wszystko jest ok", a do siostrzenicy: "Nie dam się Talibom!".

W niedzielę, 23 października zginął w Afganistanie od wybuchu miny-pułapki. Do zdarzenia doszło we wschodniej części prowincji Ghazni. W trakcie patrolu wykonywanego przez żołnierzy Zgrupowania Bojowego "Bravo", pod pojazdem typu Rosomak eksplodował improwizowany ładunek wybuchowy IED (Improvised Explosive Device). W wybuchu rannych zostało pięciu żołnierzy.

Marzył o wojsku
St. szer. Mariusz Deptuła służył w 15. Giżyckiej Brygadzie Zmechanizowanej na stanowisku kierowcy w plutonie przeciwpancernym. Pośmiertnie został mianowany sierżantem.

- Mariusz został żołnierzem, bo marzył o tym od dzieciństwa - mówi jego siostra. - Chciał pełnić tę służbę, chciał awansować.

Tylko nikt nie przypuszczał, że jego pragnienie ziści się w tak okrutnych okolicznościach.

- Ja wciąż nie wierzę, że on nie żyje - przez łzy mówi siostra. - Byłam na cmentarzu. Widziałam miejsce pochówku. Byłam w Warszawie, gdy przywieźli trumnę z jego ciałem. A mimo to wciąż nie wierzę...

Kiedy opowiada o bracie, drżą jej kąciki ust.

- Był słodki, bardzo rodzinny. Nikt nigdy nie powiedział o nim złego słowa. Od śmierci ojca przed dziesięciu laty, bardzo zżył się z mamą. Poszedłby za nią w ogień. Jak mama mówiła, ze coś ją boli, to on do szkoły nie jechał. Byle tylko być przy mamie. Mieszkał w Giżycku, a regularnie dzwonił, dopytywał, czy mama dobrze się czuje, a jak coś było nie tak, to od razu chciał ją zatrzymać przy sobie. On bardzo chciał, żeby mama z nim zamieszkała.

Marianna Pieńko (jej bracia również) bardzo martwi się teraz o 74-letnią mamę.

- Nie wiem, jak mama to przeżyje. Powiedziała nam, że wraz ze śmiercią Mariusza skończyło się także jej życie.

Śp. Mariusz Deptuła pozostawił w bólu także żonę Iwonę (w styczniu 2012 roku obchodziliby trzecią rocznicę ślubu) i 2,5-roczną córeczkę, Julię.

- W poniedziałek do ich domu w Rynie weszli żołnierze, a Julcia zapytała: "Gdzie jest mój tatuś". Nikt na to pytanie nie odpowiedział - opowiada Marianna Pieńko. Bardzo chciała, żeby brat wrócił na Kurpie. Namawiała go do tego.

- Przecież mógł tu znaleźć pracę, jego żona także. Pomoglibyśmy im, bylibyśmy blisko... - kobieta zawiesza głos.

Pożegnania

24 października w bazie w Afganistanie odbyło się pożegnanie poległego dzień wcześniej sierżanta Mariusza Deptuły. W ostatniej drodze towarzyszyła mu kompania honorowa z proporcem Polskiego Kontyngentu Wojskowego (PKW), przełożeni oraz koledzy.

- Przyjechałeś wraz ze swoimi kolegami. Wiedziałeś, że może być niebezpiecznie, ale przyjechałeś, bo współtowarzyszy broni się nie opuszcza… - zmarłego Mariusza Deptułę pożegnał gen. bryg. Piotr Błazeusz, dowódca PKW w Afganistanie.

Okryta biało-czerwoną flagą trumna w asyście honorowej została przeniesiona do śmigłowca, który zabrał polskiego żołnierza do kraju. W ostatniej drodze Mariuszowi towarzyszyła jego ulubiona melodia "Flying Home". W środę, 26 października, na wojskową część lotniska Okęcie w Warszawie przyleciał samolot z ciałem śp. sierżanta Mariusza Deptuły.

Na lotnisku powitała żołnierza najbliższa rodzina oraz przedstawiciele Wojska Polskiego.
W piątek, 28 października, w Czarni, odbył się pogrzeb. Z wojskowym ceremoniałem. Kościół wypełniony był po brzegi.

Mszę świętą koncelebrował wikariusz generalny Ordynariatu Polowego ks. January Wątroba.

- To śmierć dla ojczyzny i w imię ojczyzny. To śmierć w imię wartości, którym hołdował. Tu, na kurpiowskiej ziemi przybędzie grób żołnierski, grób bohatera. Śmierć Mariusza Deptuły i innych żołnierzy uświadamia nam, jaką trzeba płacić cenę za nasze zaangażowanie w obronę międzynarodowego pokoju. Dziękujemy mu za ofiarną, żołnierską służbę - zaznaczył w homilii.

- Znałem go, dzisiaj mu dziękuję za odwagę, honor, patriotyzm, bohaterstwo - mówił proboszcz parafii w Czarni, ks. Wacław Nowacki.

Sierżant Deptuła został pośmiertnie odznaczony krzyżem kawalerskim orderu krzyża wojskowego oraz gwiazdą Afganistanu, za udział w X kontyngencie.

Jego ciało spoczęło w rodzinnym grobie na cmentarzu parafialnym.
Sierżanta Deptułę żegnał m.in. dowódca 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej płk Henryk Siemion.

- Odszedłeś od nas na wieczną wartę, jako mężny i prawy żołnierz brygady. Jeszcze nie tak dawno żegnaliśmy Ciebie uroczyście przed wylotem na misję. Nikt z nas nie dopuszczał wtedy myśli, że możesz wrócić tak wcześnie, sam. Okrutny los przypomniał nam, jak niewiele potrzeba, aby nasze plany i marzenia zostały zniszczone przedwczesną śmiercią. Mariuszu, pamięć o Tobie na zawsze pozostanie w naszych żołnierskich sercach.

St. szeregowy Rafał Podraszka, który mówił w imieniu żołnierzy, nie ukrywał smutku z powodu straty kolegi.

- Kiedy miesiąc temu wyjeżdżałem z Polski, w najczarnieszych scenariuszach nie spodziewałem się, że przyjdzie mi w udziale tak ogromny ciężar, jakim jest pożegnanie kolegi. Jakim cię zapamiętamy? Zawsze uśmiechniętym, zawszem pomocnym, zawsze opanowanym, spokojnym, rzeczowym. Mogliśmy zawsze na ciebie liczyć. Teraz boli, że zbyt rzadko słyszałeś od nas "dziękuję". Dziękuję Ci, Mariuszu za to, że byłeś najlepszym kumplem, przyjacielem.
Nie było chyba na cmentarzu osoby, której nie wzruszyłyby słowa wypowiedziane przez przedstawiciela rodziny Mariusza Deptuły.

- Nikt nie spodziewał się, że twoja podróż życia skończy się tak nagle. Miałeś jeszcze tyle marzeń. Pamiętasz chwilę narodzin Julki? To było zaledwie 2,5 roku temu. Jaki byłeś dumny i szczęśliwy. Była twoim oczkiem w głowie. Wszystko co robiłeś, robiłeś z myślą o niej. Byłeś nie tylko troskliwym ojcem, ale również kochanym mężem. Zawsze zabiegałeś o to, by twojej rodzinie niczego nie brakowało. Rodzina była dla ciebie wszystkim. Miłość, która was łączyła, była wyjątkowa. Dziś zadajemy sobie pytanie, dlaczego tak młody człowiek, pełen pasji, musiał odejść. Wierzymy, że Bóg miał w tym swój cel.

Mariusz Deptuła to trzydziesty polski żołnierz poległy w Afganistanie lub w wyniku ran odniesionych w tym kraju od 2007 r., gdy Polska zaangażowała się w operację ISAF. W Afganistanie zginął też cywilny ratownik medyczny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki