Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Amstaff zaatakował listonosza! Okaleczony mężczyzna przebywa w szpitalu

(mb)
Co będzie dalej ze mną, nie wiem – mówi Zdzisław Małachowski
Co będzie dalej ze mną, nie wiem – mówi Zdzisław Małachowski
To były najbardziej dramatyczne chwile w życiu wiejskiego listonosza

We wtorek, 28 sierpnia, jak co dzień listonosze z urzędu pocztowego w Bogutach - Piankach włożyli codzienną porcję przesyłek do toreb i ruszyli w teren. Najstarszym z nich jest Zdzisław Małachowski, który 32 lata przepracował jako listonosz, cały czas w Bogutach.

Od sześciu lat pan Zdzisław obsługuje rejon położony od strony Czyżewa. Każda z siedmiu wsi ma dwuczłonową nazwę, wszystkie zaczynają się od słowa Białe. Białe - Misztale są prawie na końcu rejonu, za nimi są tylko Białe - Papieże, a dalej już granica gminy i województwa.

Posesja Włodzimierza N. i jego żony Jadwigi znajduje się jakieś dwieście metrów od szosy. Prowadzi do nich wyboista droga.

- Od dawna wiem, że u N. jest groźny pies - mówi Zdzisław Małachowski. - Dlatego, kiedy wjadę na podwórko, nie wychodzę z samochodu, tylko rozglądam się, czy psa nie ma. Jeśli biega po podwórku, to w ogóle nie wysiadam, tylko uchylam okienko i czekam. Ktoś wychodzi z domu, podaję mu korespondencję i odjeżdżam. Jeśli psa nie widać, idę do domu i pukam do drzwi. Zazwyczaj słyszę wtedy szczekanie psa w środku domu, czekam wtedy, aż ktoś otworzy drzwi.

Tego dnia listonosz miał dla Włodzimierza N. rachunek za telefon komórkowy. Na podwórko zajechał około południa. Psa nigdzie nie widział. Wyszedł z auta rozglądając się wciąż na boki i poszedł do domu. Zapukał do drzwi. W środku słyszał jakieś rozmowy, ale pies nie szczekał. Otworzył więc drzwi.

- W kuchni była niepełnosprawna córka N. oraz jakaś jej ciocia - wspomina Zdzisław Małachowski. - Dałem im rachunek i zamierzałem wyjść. Wtedy to się stało.

Amstaff, którego mają państwo N., a który biega zwykle po nieogrodzonej posesji, zaatakował listonosza. Szarpał mu obie ręce, trwało to kilkanaście minut, aż nadeszła pomoc.

Ze Zdzisławem Małachowskim rozmawialiśmy następnego dnia w ostrowskim szpitalu.

- Wczoraj lekarze pod uśpieniem nastawili mi połamane kości - mówi. - To jednak dopiero początek, bo w następny wtorek czeka mnie operacja. Co będzie dalej, nie wiem. Na razie jestem kaleką…

Ręce listonosza Zdzisława Małachowskiego były tak zmasakrowane po pogryzieniu przez amstaffa, że lekarzom skojarzyły się z… tatarem. Czeka go kilka poważnych operacji, a potem długotrwała rehabilitacja. Nawet przy optymistycznych założeniach okaleczony mężczyzna może pozostać niepełnosprawny do końca życia.

Dramatyczny opis zdarzeń, które zaważą na dalszym życiu Z. Małachowskiego, znajdziesz w najnowszym papierowym wydaniu TO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki