MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Alkohol kierował ich życiem. W zamian dawał różowe okulary

Robert Majkowski
sxc.hu
Wszystkie pieniądze trwonili na alkohol. Mówię jej: "Agniesia, tata już nie będzie pił". A żona do niej: "Dzieciaku, podrośniesz to zobaczysz"

Anonimowi Alkoholicy działają w Polsce od 40 lat. W Ostrołęce grupy AA spotykają się od 26 lat. Trzy osoby uzależnione od alkoholu podzieliły się z nami swoimi historiami. Ich droga do trzeźwości była niełatwa, długa i wyboista. Ale gdyby nie AA…

71-letni Jurek cały czas mówi, że jest trzeźwiejącym alkoholikiem, choć nie pije już 19 lat. Pierwszy raz zetknął się z alkoholem, mając lat 16.

- Wcześniej byłem wzorowym dzieckiem - opowiada. - Poszedłem do liceum, w wakacje po drugiej klasie pojechaliśmy z bratem do miejscowości Grądy, do PGR-u. Chcieliśmy zarobić trochę pieniędzy. Tam zaczęło się moje nowe, tragiczne życie. Zacząłem pić, bo pili wszyscy.

Młody Jurek ożenił się, niedługo potem poszedł do wojska. Tam też nie stronił od alkoholu.
- Z wojska przysłali rodzinie list, żeby nie przysyłać mi pieniędzy, bo wszystkie przeznaczam na alkohol - dodaje.

Z wojska został zwolniony po 1,5 roku, bo był rolnikiem.
- Więcej piłem, jak gospodarzyłem - przyznaje szczerze. - Alkoholizm jest chorobą postępującą bardzo szybko. Wtedy o tym nie wiedziałem.

Sprawy sądowe, spotkania z prokuratorami, kuratorami, z dzielnicowymi, pobyty w areszcie śledczym - tego wszystkiego doświadczył przez uzależnienie. Przez chuligańskie wybryki po alkoholu niemal ciągle był na bakier z prawem.

Żona skierowała męża alkoholika na komisję przeciwalkoholową. Kazano mu brać leki. Brał i… poprawiał szklanką wina. Pijaństwo się nie kończyło. W końcu Jurek stanął przed sądem. Żona wystąpiła o przymusowe leczenie.

- Na sprawie przedstawiłem zaświadczenie od lekarza, że dostałem esperal i sąd sprawę odroczył na rok, bo tyle miał działać lek - mówi mężczyzna. Po sprawie poszedł do domu i wygarnął żonie, co myśli o jej pomysłach.

I znów pił. Żona nie chciała go już nawet wpuszczać do domu.
- Kiedyś nie miałem już nawet klucza od piwnicy - opowiada. - Pomyślałem, że pójdę złożyć przysięgę w kościele. I tak zrobiłem. Myślałem, że jak przyniosę karteczkę, to mnie żona do domu wpuści. Córka była wtedy mała. Mówię jej: "Agniesia, tata już nie będzie pił". Ona taka ucieszona. A żona do niej: "Dzieciaku, podrośniesz to zobaczysz" - dodaje, ocierając łzy.

W końcu kuratorka mężczyzny namówiła go, by poszedł na spotkanie Bractwa Trzeźwości w Ostrołęce, którego sama była założycielką.

Czasem niechętnie, ale chodził tam w miarę regularnie. Przeszedł kurs apostolstwa trzeźwości, a następnie trafił do Strzyżyny za Warszawą, gdzie razem z innymi uczył się pracować na 12 krokach Anonimowych Alkoholików. Tam został przyjęty do wspólnoty AA. To był lipiec 1988 roku. W sierpniu tego samego roku powstał w Ostrołęce Klub Abstynenta "Wodnik". A w październiku Jurek zorganizował z kolegami pierwszy mityng AA. Powstała grupa o nazwie Ancora.

Klub umarł śmiercią naturalną, ale grupa i wspólnota AA istnieje do dziś.
- W tej wspólnocie jest wiara w ludzi - mówi ostrołęczanin. - W AA nic nie muszę, ja mogę pić, tylko nie chcę. Uznałem swoją bezsilność, to że nie kieruję własnym życiem.

Czeki rozmieniał w monopolowym

40-letni Jacek nie ma dużego doświadczenia w trzeźwieniu. Na mityngi AA chodzi ponad rok. Mówi, że w życiu bez procentów dopiero raczkuje, stawia pierwsze kroki.

- Nie wiem, kiedy zaczął się mój alkoholizm, bo nigdy nie widziałem w tym problemu - przyznaje. - Dla mnie to była zawsze fajna sprawa: wypić, poimprezować. Już w średniej szkole ktoś mi pierwszy raz powiedział, że nadużywam alkoholu.

Mama Jacka była cukiernikiem. Pracowała na zmiany, często nocami. On musiał wtedy zostawać z młodszym bratem.

- Osiemnastki kolegów przechodziły mi wtedy koło nosa - opowiada. - Kiedy już w końcu udało mi się wyjść, byłem nienasycony, chciałem dla siebie jak najwięcej.

Po szkole wyjechał do Stanów Zjednoczonych.
- Tam znów zacząłem popijać - przyznaje. - Mama powiedziała mi, żebym ożenił się ze swoją dziewczyną. To miało zabezpieczyć moją przyszłość. Miałem się uspokoić. W sierpniu się ożeniłem, a we wrześniu już wyjeżdżałem do Stanów do rodziców. Trzy miesiące przepracowałem i przyjeżdżałem z powrotem - mówi.

Za oceanem pracował na budowie. Żonie Jacka puszczały nerwy. Wzywała policję.
- To były ciężkie czasy - przyznaje mężczyzna. - Mieliśmy drugie dziecko, a ja czeki rozmieniałem w monopolowym. Żona z dziećmi dostała ode mnie w Stanach lekcję życia…

W końcu wrócili do Polski. Pijaństwo trwało w najlepsze. W końcu Jackowi udało się zaczepić na stażu w firmie kolegi ze szkoły. Przez miesiąc zachowywał się wzorowo. Ale po tym czasie hamulce puściły. Szef nie był jednak pobłażliwy.

- Kolega powiedział, że ma znajomego, który jest alkoholikiem, nie pije i radzi sobie. Powiedział, że nas zapozna, że możemy pogadać. Zgodziłem się na wszystko, bo byłem w strasznej sytuacji. Pomyślałem, że to mi może pomóc - opowiada.

Pojechali na mityng AA do Kadzidła.
- To był najciekawszy dzień w moim życiu - zaznacza Jacek. - Najbardziej pamiętam rozmowę w drodze. Kolega opowiadał mi o sobie. Ja tego słuchałem tak jakby on opowiadał o mnie. Wszystko, co jego, dotyczyło też mnie. Pomyślałem, że jak on nie pije, to ja też mam szansę.

Od tamtej pory minął już ponad rok. Jackowi udało się nie dotknąć kieliszka.

Słowo, które zamyka usta

- Jestem alkoholikiem - mówi 42-letni Łukasz i przyznaje, że to słowo zamyka usta wielu osobom. - Nawet samemu alkoholikowi, gdy głęboko skrywana tajemnica wypływa na wierzch - dodaje. - Ja nigdy tak o sobie nie myślałem. Miałem wyobrażenie, że alkoholik cały swój dobytek nosi w reklamówce, sypia na przystankach, w parkach.

Tymczasem fakty mówiły same za siebie. Mandaty, utrata pracy, brak życia rodzinnego, choroby, wizyty w szpitalu, czy na pogotowiu z rozciętą głową…

- Przyczyn tego typu wydarzeń dopatrywałem się nie w sobie, a w innych. Mimo wszystko nie czułem, że jestem alkoholikiem - zaznacza.

Pić zaczął wcześnie, już jako nastolatek.
- Bardzo wcześnie poznałem, co alkohol daje: to uczucie luzu, swobodę, to że mogę być każdym kim chcę - mówi. - Myślę, że nie akceptowałem siebie, a alkohol dawał mi różowe okulary, dodawał odwagi. Pokonywałem nieśmiałość. W rzeczywistości miałem mnóstwo pretensji do świata, do Boga za niewysłuchane modlitwy.

Podejmował próby nie picia, ale bez rezultatów. Nie rozumiał, czemu nie udaje mu się dotrzymać składanych obietnic.

- Siedziałem w domu i czułem, że jestem odsunięty, na boku - opowiada. - Mimo że się starałem, nie byłem z żoną i z dzieckiem. Nie było kleju, więzi, która tworzyłaby rodzinę.

Do AA trafił z kancelarii parafialnej.
- Kolejna praca wisiała na włosku. Poszedłem złożyć przysięgę do kościoła - mówi. - To był dzień, kiedy wróciłem do domu trzeźwy. Dzień, w którym przyszedłem do AA, to był dzień, który zmienił moje życie. Poznałem inny świat. Słuchałem historii innych alkoholików i czułem jakby opowiadali o mnie. Wtedy moje wyobrażenie o alkoholiku się zmieniło. Dwa lata, z kluchą w gardle, przedstawiałem się i mówiłem ze jestem alkoholikiem.

Dziś uważa, że AA uratowało mu życie.
- Dziś głęboko wierzę w to, że zadziałała ta siła, którą niektórzy nazywają Bogiem. Myślę, że ona działa przez drugiego człowieka - zauważa. - Mój bunt minął. Od 16 lat żyję w trzeźwości. I wcale nie zrezygnowaliśmy z zabawy. Od kilku lat jeździmy z żoną na bale sylwestrowe. Rodzina jest dla mnie ogromnym wsparciem. Dziś AA to dla mnie sposób na życie. To, co sam dostałem, oddaję innym.

Mityngi grup AA w naszym regionie

Baranowo, drugi czwartek miesiąca, godz. 19, Gminny Ośrodek Kultury, ul. Gwardii Ludowej 13.
Goworowo, ostatnia środa miesiąca, godz. 19, wikariat.
Kadzidło, pierwsza środa miesiąca, godz. 19, dom parafialny, ul. Kościuszki 5.
Łyse, piątek, godz. 19, Dom Parafialny przy kościele św. Anny, ul. Kościelna 18.
Myszyniec, ostatnia niedziela miesiąca, godz. 19, stara organistówka, ul. Rynarzewskiego 16.
Olszewo-Borki, poniedziałki, godz. 19.00 (grupa otwarta, tzn. może przyjść każdy), piątki, godz. 19.00 (grupa zamknięta - tylko dla alkoholików), stary ośrodek zdrowia, ul. Broniewskiego 19.

Ostrołęka:
1. "Wyzwolenie", druga niedziela miesiąca, godz. 12, "pałacyk", ul. Gorbatowa 15, lok. 105.
2. "Kanaan", ostatnia niedziela miesiąca, godz. 18, "pałacyk", lok. 105.
3. "Ewa", ostatnia środa miesiąca, godz. 17.30 (grupa otwarta), soboty, godz. 15 (grupa zamknięta - tylko dla alkoholików), klasztor, salka "biblioteka", wejście od ul. Gomulickiego.
4. "Ancora", ostatni poniedziałek miesiąca, godz. 18, "pałacyk", ul. Gorbatowa 15, lok. 105.
5. "Odnowa", pierwszy poniedziałek miesiąca, godz. 19, Gimnazjum Klasyczne, ul. Szwedzka 2.
6. "Na odludziu", ostatni piątek miesiąca, godz. 19, (grupa otwarta), Oddział Leczenia Uzależnień, al. Jana Pawła II 120 A; soboty, godz. 17 (grupa zamknięta), wejście od szczytu budynku, al. Jana Pawła II 120 A.
7. "Stacja", drugi wtorek miesiąca, godz. 18, "pałacyk", ul. Gorbatowa 15, lok.105.
8. "U ks. Antoniego", ostatni czwartek miesiąca, godz. 19, budynek parafialny, ul. I Armii Wojska Polskiego 44.
9. "Nadzieja", soboty, godz. 10.30, świetlica Domu Pomocy Społecznej, ul. Rolna 27.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki