Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zostawili życie w Wielkiej Brytanii. Stworzyli Fabrykę Marzeń

Iza Ossowska
Twoja córka zamieni się w balerinę lub księżniczkę. Przeniesie się do Mroźnej Krainy Lodu, magicznej Wróżkolandii lub pobuja w obłokach na zwariowanej imprezie pidżamowej. Twojego syna zapraszamy na rejs pirackim statkiem, spotkanie ze Spidermanem, wyprawę na plac budowy z Bobem Budowniczym, a jeśli jest wystarczająco odważny - do krainy dinozaurów - piszą Barbara i Karol Kuleszowie na swojej stronie internetowej.

To właśnie oni jako pierwsi w Ostrołęce zaoferowali inny, niż w sali zabaw, sposób na organizację dziecięcych urodzin. Swoją firmę nazwali Fabryka Marzeń i robią wszystko, by na zorganizowanych przez nich przyjęciach właśnie te dziecięce marzenia się spełniały. Działają od stycznia ubiegłego roku.

Bitwa na poduszki, budowanie wież obronnych z dużych klocków, owijanie papierem toaletowym kolegi, czyli tworzenie bałwana. I to wszystko na czas. Na zorganizowanych przez nich urodzinach nie brakuje pomysłowych konkursów, gier i zabaw. Podobne zabawy widzieli wcześniej na przyjęciach urodzinowych w Anglii, gdzie urodziły się i wychowywały trzy ich córki: 8-letnia Weronika, 6,5-letnia Amelia i 4,5-letnia Zuzia.

Wiedzieli, że wrócą

- W Anglii mieszkaliśmy dziewięć lat - opowiada pan Karol. - 90 procent urodzin tam to jednak takie z animatorami zabaw, z wodzirejami. Przyjęcia są też organizowane w salach zabaw, ale zdecydowanie rzadziej. Weronika chodziła tam do przedszkola, do zerówki i do szkoły. Amelka zresztą też. Bywaliśmy często gośćmi na różnego rodzaju kinderbalach.
Pani Basia pracowała w biurze transportowym ciastkarni. Jej mąż w tej samej firmie był kierowcą wózka widłowego.

Mieli znacznie lepsze zarobki niż w Polsce. Czemu zdecydowali się na powrót do kraju?

- My zawsze wiedzieliśmy, że wrócimy - mówi nasza rozmówczyni. - Pojechaliśmy tam zaraz po ślubie, po studiach, żeby zarobić na mieszkanie. Żyło się jak się żyło, to tu, to tam. Było fajnie, ale kiedy na świecie pojawiły się dzieciaki, to było już inaczej.

- Ja zawsze powtarzam, że pieniądze szczęścia nie dają - mówi pan Karol. - W pewnym momencie pieniądze przestały być motywatorem do tego, żeby tam żyć. Kontakty z dziadkiem, wujkiem - tego nikt nie zastąpi. Tam nie było tego, co jest tutaj.

- Tu mamy przyjaciół, dziewczynki mają dzieciaki dookoła - dodaje pani Basia.

- Punktem zwrotnym było to, że Weronika musi iść do pierwszej klasy jako sześciolatka. Wróciliśmy - mówi głowa rodziny.

Jakie widzą różnicę pomiędzy Polakami i Anglikami?
- To jest przepaść - przyznaje pani Basia. - Na przykład w angielskich urzędach wszyscy się uśmiechają, są mili. U nas jest jedna, wielka ściana i człowiek nie wie, czy mówi do pani, czy może do tej ściany. Ludzie tam są bardzo otwarci, zaczepiają na ulicy, potrafią powiedzieć, że mamy fajne dzieci. A tu bardzo często wchodzę do sklepu i pani prosi od razu, żeby dzieci niczego nie przewróciły. A trójkę dzieci mieć przy sobie na zakupach to jest wyczyn.

- Tu pytam w sklepie, ile kosztują te drzwi, a pani mi odpowiada, że są drogie... - dodaje pan Karol.

-Ale i tak Polska jest fajna! Prawda? - kobieta pyta męża z uśmiechem.

- No kurde, najlepsza - mężczyzna odpowiada bez wahania.

- Nasze dzieci odżyły tutaj - przyznaje pani Basia. - Cieszymy się, że po doświadczeniach tam nasze dzieci są otwarte na świat. Dziewczynki chodziły do szkoły, czy przedszkola z dziećmi innych ras i wiedzą, że ludzie są różni.

Lubią gościnność

Kuleszowie podkreślają jednak, że jako Polacy jesteśmy o wiele bardziej otwartym społeczeństwem na nowe znajomości.
- Polska gościnność nie ma sobie równych - zachwala pan Karol. - U nich to nie jest oczywiste, że przychodzi się do kogoś do domu i że się u niego je i pije. Anglicy nie spotykają się w domach. Jeśli chcemy się spotkać, to najpierw trzeba się umówić i to gdzieś poza domem. Poza tym ta pogoda. Cały czas pada - depresja murowana.

Barbara i Karol są z wykształcenia nauczycielami religii. Poza organizowaniem urodzinowych imprez mają też inne zajęcia. Karol ma firmę - sprzedaje gry.

- A ja piekę torty - mówi pani Basia, pokazując na zdjęciach swoje piękne, słodkie dzieła.

Skąd u nich zamiłowanie do zabaw z dziećmi?
- Będąc studentem opiekowałem się dziećmi na koloniach - wspomina pan Karol. - Jeździłem jako kierownik kolonii, opiekun. Trochę też z harcerstwem miałem wspólnego. To był dobry czas, dużo mnie nauczył.

Jak odnaleźli się z Fabryką Marzeń na lokalnym rynku?
- Ludzie nie są jeszcze przyzwyczajeni. Pytają się, co będziemy robić z dziećmi. To coś nowego w Polsce - przyznają Kuleszowie.

Ich pasją jest zabawa

Pan Karol podczas imprezy urodzinowej może się przebrać za Supermana, Spidermana, nawet za Elzę. Obecnie organizują urodziny na terenie stadniny Mustang w Dzbeninie. Tam też w okresie świątecznym organizowali spotkanie ze Świętym Mikołajem. Dzieci musiały same znaleźć grotę świętego.

- Są takie dzieciaki, które idą za nami jak w ogień. A są i takie, które z pół godziny patrzą i dopiero po tym czasie ruszają do zabawy - opowiada Karol. - Nam zależy na tym, żeby dzieci się ruszały. Bo dziś siedzą przed komputerem, przed tabletem. Nie umieją się bawić ze sobą jako grupa. Bywa, że dziecko przyjdzie i klika telefonem. Ale generalnie chyba dajemy radę - uśmiecha się mężczyzna.

Przyjęcia organizują zarówno dla kilkulatków, jak i nastolatków.
- Obserwujemy rodziców, i jeśli się da, to też ich wciągamy do zabawy. Kiedyś było takie przyjęcie, że przelecieliśmy wszystkie zabawy. Dzieci się świetnie bawiły, ale... nie z nami. Ale to było jedno takie przyjęcie na sto - zaznacza pan Karol. - Podczas przyjęć jest dużo improwizacji, bo też dzieci są różne. Cieszy nas to, że coraz więcej ludzi nas poleca swoim znajomym. Na ulicy mnie poznają. Uśmiechają się. Miłe to jest!

Kuleszowie zgodnie przyznają, że nie żałują decyzji o powrocie. Przecież w końcu tu jest ich dom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki