MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wakacyjna jazda bez grzywny

Jarosław Sender
Warto zadbać o to, by wypoczynku za granicą nie popsuł nam żaden mandat od policji z sąsiedniego kraju

W Polsce jeżdżą jak szaleńcy, a za granicą są potulni jak baranki - taką opinię często można usłyszeć o polskich kierowcach. Ci, którzy nagminnie lekceważą przepisy w Polsce, uważniej pilnują się za granicą. Powód? W sąsiednich krajach są znacznie wyższe grzywny, a policja bardzo restrykcyjnie kara wszystkich piratów drogowych.

Policjant w przebraniu

W naszym kraju fotoradary są ustawione tak, by zarejestrować kierowców przekraczających prędkość o 15 - 20 km/h. Za granicą urządzenie może nas uwiecznić, jeżeli miniemy się z ograniczeniem prędkości o zaledwie kilka kilometrów na godzinę. Podobnie ma się sprawa z kontrolą drogową. A nie zawsze jest to policjant przy radiowozie. Może to być człowiek, który wygląda, jak dozorca parkingu, a fotoradar może pstrykać zdjęcia z bagażnika cywilnego samochodu. Zdjęcia robione są często z tyłu, tak, że kierowcy często nie zdają sobie sprawy z tego, że zostali zarejestrowani.

W Niemczech czy Austrii możemy być pewni, że jeżeli będziemy łamać przepisy, to po kilku minutach ktoś zadzwoni na policję, by donieść o niebezpiecznym aucie. Dlatego łamanie przepisów w tych krajach to najszybsza droga do dużych wydatków. Tym boleśniejszych, jeżeli zmierzamy na upragniony od miesięcy urlop.

Jeżeli np. niemiecka policja zatrzyma polskiego kierowcę, który popełnił wykroczenie na terenie Niemiec, ma prawo żądać od niego uiszczenia mandatu gotówką.

Jeżeli zabraknie nam pieniędzy na mandat, policjanci chętnie nas podwiozą do bankomatu albo odholują samochód i zatrzymają go, dopóki nie wpłyną pieniądze. W niektórych krajach policja zatrzymuje wartościowe przedmioty (np. kamerę, laptop, aparat) należące do właściciela auta, dopóki grzywna nie zostanie uiszczona.

Sprawdź wyposażenie

Kontrola drogowa to nie tylko mandat za prędkość - policjanci sprawdzą też stan techniczny pojazdu i obowiązkowe wyposażenie (przed przekroczeniem granicy warto zaopatrzyć się m.in. w kompletną apteczkę samochodową, wymaganą w wielu krajach Europy). Jeżeli policjanci uznają, że nasze auto nie nadaje się do dopuszczenia do ruchu, zostanie ono odholowane na policyjny parking. A to słono kosztuje.

Czasem można uniknąć kary. Dzieje się tak np., gdy zarejestruje nas fotoradar. Jeżeli zrobi on nam zdjęcie w kraju, przez który tylko przejeżdżamy, to nie zapłacimy grzywny - mandat nie będzie w systemie policyjnym przed naszym wyjazdem. Jeżeli jednak mamy zamiar zostać w tym kraju przez kilka dni lub przez niego wracać, powinniśmy liczyć się z tym, że w przypadku rutynowej policyjnej kontroli zostaniemy zmuszeni do opłaty mandatu.
Wyrzucić, nie wyrzucić?
Oczywiście - często nie niepokojeni wrócimy do Polski. Czy to znaczy, że ominie nas kara? Niekoniecznie. Za-graniczna policja może zwrócić się do polskich urzędników o ustalenie tożsamości właściciela auta. Po czym wyśle na jego adres pismo z wezwaniem do zapłacenia grzywny. Można je zignorować - nie ma przepisu, który kazałby nam zapłacić mandat za wykroczenie popełnione za granicą. Jednak taki unik to niekoniecznie dobre wyjście.

- Właściciel auta może zlekceważyć to pismo, ale gdy jego samochód pojawi się ponownie w kraju, w którym popelnił on wykroczenie, to musi się liczyć z tym, że będą kłopoty - ostrzega Mariusz Wasiak z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. - Podczas kontroli drogowej np. w Niemczech może okazać się, że właściciel zapłaci podwójny mandat. n (mf)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki