Podczas tej zimy myśliwi z ostrołęckiego PZŁ znaleźli wiele zagryzionych przez psy zwierząt.
- Dla dzikich zwierząt zima to bardzo ciężki czas. Przemarznięte i poszukujące pożywienia stają się bardzo łatwym łupem dla wygłodniałych dzikich psów, które przeważnie atakują stadami. Giną przeważnie sarny, młode dziki, zające oraz ptactwo - mówi Jan Szpunar, przewodniczący zarządu okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Ostrołęce.
Ale wygłodniałe psy atakują nie tylko dziką zwierzynę.
- W ubiegłym roku odnotowaliśmy również 33 przypadki ataków na ludzi. Na szczęście nie były one śmiertelne - dodaje Szpunar.
W powiecie ostrołęckim rzeczywiście nie było przypadku śmiertelnego zagryzienia człowieka przez psią watahę. Był natomiast w Ostrowi Mazowieckiej.
Na początku grudnia 2009 w środku miasta sfora psów zaatakowała śpiącego na ławce mężczyznę. Liczne rany od psich kłów okazały się śmiertelne dla 54-letniego ostrowianina.
Warto dodać, że myśliwy ma prawo zastrzelić psa, który znajduje się 200 metrów od zabudowań mieszkalnych i wykazuje objawy zdziczenia. W praktyce jednak myśliwi unikają takich sytuacji, bo to zawsze są sprawy kontrowersyjne i tylko zaogniają stosunki z mieszkańcami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?