Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tuning trenował na Mandarynie

Fot. A. Suchcicka
Tym trabantem jechałem 210 na godzinę – mówi Łukasz Jarząbek
Tym trabantem jechałem 210 na godzinę – mówi Łukasz Jarząbek Fot. A. Suchcicka
Tym trabantem jechałem 210 na godzinę – mówi Łukasz Jarząbek
Tym trabantem jechałem 210 na godzinę – mówi Łukasz Jarząbek Fot. A. Suchcicka

Tym trabantem jechałem 210 na godzinę - mówi Łukasz Jarząbek
(fot. Fot. A. Suchcicka )

Łukasz stracił Henia w wypadku i bardzo to przeżył. Swojego pierwszego trabanta traktował niemal jak członka rodziny

Wszystkie moje najfajniejsze wspomnienia z dzieciństwa i przygody są związane z trabantem. Trabant jest w nich zawsze głównym bohaterem, albo bardzo ważną postacią drugiego planu - tak tłumaczy swoją miłość do kartonowych aut Łukasz Jarząbek z Przasnysza.

Łukasz nie jest przasnyszakiem. Pochodzi z Warszawy. W Przasnyszu zamieszkał, gdy miał 12 lat, bo jego ojciec - zawodowy żołnierz, taki właśnie dostał przydział. Od tamtej pory Łukasz, który ma już 26 lat i też jest zawodowym żołnierzem, mieszka na przasnyskim osiedlu wojskowym. Częściej można go jednak spotkać w garażu, niż w mieszkaniu. Z domowego zacisza Łukasza wygania trabimania.*

Z perspektywy kartonowych aut

Trabimania jest chorobą nieuleczalną. Pierwsze objawy tej choroby Łukasz zaobserwował u siebie już w dzieciństwie.

- Ciągnęło mnie do samochodów od zawsze. Nie interesowały mnie jednak modele czy roczniki, ale to, co dane auto skrywało pod maską. W podstawówce swoją pasję wyładowywałem na motorowerku, którego byłem posiadaczem - wspomina młody mężczyzna, którego zapał do roboty przy silnikach nabrał teoretycznych szlifów, w przasnyskim technikum samochodowym. Mechanikiem samochodowym jednak nie został.

- Nie mam sumienie pracować w warsztatach, bo jak wynika z mojego doświadczenia, tam strasznie oszukują, wkładając najtańsze części. Ja nie miałbym sumienie tak krzywdzić aut - wyjaśnia plutonowy Jarząbek. - To najpiękniejszy stopień jaki można mieć w wojsku. Plutonowy jest żołnierzem od wszystkiego, idzie na front, musi znać się na pojazdach i broni, panować nad żołnierzami - dodaje. Wojskowa kariera Łukasza kontynuuje rodzinne tradycje, wojskowym był jego dziadek, jest jego ojciec i brat ojca. Jeśli chodzi o pasje do motoryzacji, to Łukasz jest pierwszym maniakiem w rodzinie.

Pierwszym pojazdem Łukasza był trabant ochrzczony imieniem Henio. Samochód ten dostał w 1998 roku na dzień dziecka za dobre oceny w szkole.

- Fundusze mi wówczas nie pozwalały na jego modyfikacje, wstawiłem do niego tylko ponadprzeciętny sprzęt grający. Henia straciłem w wypadku i bardzo to przeżyłem, bo traktowałem go niemal jak członka rodziny - wspomina.

Potem był błękitny trabant, polonez, a potem trabant kombi w kolorze pomarańczowym. Ostatnie z wymienionych aut, nazwane Mandaryną było pierwszym samochodem, który Łukasz poddał poważnym przeróbkom. Ludzie zaczęli oglądać się za nim (za trabantem oczywiście) na ulicy. Łukasz Mandaryną zrobił tysiące kilometrów. Zjeździł Polskę i Czechy wzdłuż i wszerz.

- Nigdy mnie nie zawiódł i zawsze mnie dowiózł tam dokąd chciałem. Mogłem mieć do niego pełne zaufanie - opowiada.

Klasyka z duszą

Teoretycznie trabanty przestały być produkowane w 1991 roku. W praktyce są produkowane do dziś. Co roku na rynek trafia 444 sztuk trabantów kombi w kolorze beżowym. Są to auta produkowane na imienne zamówienie i opatrzone podpisem właściciela. Taki niby stary trabi kosztuje ok. 80 tys. zł. Tych autentycznych trampków do 1991 roku powstało nieco ponad 3 mln.

- Dwie trzecie tych aut już nie żyje - mówi Łukasz, który boleje, że w Polsce tych kartonowych aut się nie szanuje.

- Żenujący są też kierowcy dobrych fur, którzy patrzą na trabanciarzy z politowaniem. Wydaje im się, że ktoś jeździ trabantem bo nie stać go na lepszy samochód. W wielu przypadkach to nieprawda - twierdzi nasz rozmówca.

- U nas ludzie jeszcze nie szanują klasycznych aut, na razie jest szał na auta sprowadzane z zagranicy za grosze. Ale za kilkanaście lat ludzie zaczną wracać do fiatów, wartburgów czy syrenek. Technika się im przeje i zatęsknią do aut z duszą - prorokuje Łukasz, który trabanty traktuje jak żywe istoty. Gdy widzi porzuconego trabanta na szrocie czy u kogoś na podwórku, zajeżdża i pyta "ile?". Jeśli cena jest rozsądna, kupuje go, remontuje i zwykle wystawia na allegro.

- Nie wynika to jednak z chęci zarobku, ale z chęci uratowania trabanta przed przysłowiowym przerobieniem na żyletki - tłumaczy

Niemal wszystkie przeróbki Łukasz robi u siebie w garażu. Gdy coś go przerasta, prosi o pomoc zaprzyjaźniony warsztat na Żwirki i Wigury. Ostatni etap, czyli lakierowanie, zastawia koledze - Jarkowi Chylińskiemu, który jest lakiernikiem z zamiłowania.

Miejsce do uchodzenia pary

Tysiące zadbanych trabantów na ulicach miast - to jedno z tych mniej realnych marzeń Łukasza. Inne jest bardziej przyziemne. I miejmy nadzieję, że się spełni. Otóż Łukasz marzy o miejscu, w którym młodzież mogłaby pod kontrolą specjalistów, szkolić umiejętności rajdowej jazdy.

- Dziś by kupić mocną furę nie trzeba dużo pieniędzy. Wystarczy trzy, cztery tys. zł. A gdy do mocnego silnika dochodzi młodzieńcza brawura i brak przewidywania - wypadek gotowy. Dlatego też bardzo przydałoby się miejsce, w którym młodzież mogłaby pod kontrolą wyzwolić adrenalinę i pokazać swoje umiejętności. Takie miejsce do uchodzenia pary - przekonuje Łukasz. I jest gotowy na poważne zaangażowanie się w takie działania. - Mam nadzieję, że po tym artykule moim pomysłem zainteresują się miejscowe władze czy policja. Jestem nawet gotowy ze swojej kieszeni ufundować nagrody i wyprodukować plakaty - zapewnia Łukasz.

Z myślą o zrzeszeniu większej liczby osób, które podzielają jego pasję, Łukasz założył forum dyskusyjne: http: //klub-tuning-przasnysz.phorum.pl/. n

Anna Suchcicka

* trabimania - tak nazywają się ogólnopolskie zloty trabantów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki