Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Temat na Wielkanoc. Duże jajko z małej kury.

Maciej Sulima
To tylko ułamek promila rocznej produkcji wylęgarni w podmakowskim Bazarze.
To tylko ułamek promila rocznej produkcji wylęgarni w podmakowskim Bazarze. A. Wołosz
Wysiłki hodowców zmierzają do tego, żeby zmniejszyć maksymalnie wagę kury, przy tym zwiększając wielkość jajka. Produkcja kurcząt w naszych rodzimych zakładach chyli się ku upadkowi. Zdecydowana większość ras wielkanocnego ptactwa pochodzi z Czech lub Holandii. Makowski zakład ?Bazar" jest jedynym w byłym województwie ostrołęckim miejscem, gdzie na świat przychodzą nie tylko wielkanocne pisklęta. Mogłoby ich być nawet i cztery miliony sztuk rocznie, ale zapotrzebowanie odbiorców nie przekracza 400-500 tys.

Rynek psuje import. Tuż przed świętami do naszych portów dobijają statki wyładowane po brzegi udkami, których w Stanach Zjednoczonych raczej się nie jada, a Polacy za nimi przepadają. Kilogram mięsa potrafi kosztować tam niewiele więcej niż złotówkę. Mniej więcej tyle, ile jednodniowy kurczak opuszczający bramy wylęgarni. W ten sposób kurze fermy plajtują, a ceny zagranicznych ?maluchów" potrafią spaść nawet do 20-50 gr. Spółka pracownicza, która przejęła po PGR-ze, wylęgarnię i kurzą fermę, jakoś jednak daje sobie radę, w tych trudnych dla pierzastego biznesu czasach.
Urynkowienie gospodarki zaszkodziło też polskiej rasie kurzej. Zachód przeprowadził na nasz kraj prawdziwą inwazję, w wyniku której:
- Ras własnych mięsnych nie mamy już zupełnie. Ich miejsce zajęły rasy importowane. Niewiele lepiej jest w przypadku ras nastawionych na produkcję jaj - powiedziała nam Marianna Luchcińska, szefowa do spraw produkcji drobiarskiej w Gospodarstwie Rolnym ?Bazar" w Makowie Maz.
W Makowie królują więc rasy holenderskie i czeskie. Te ostatnie po raz pierwszy pojawiły się w Bazarze w zeszłym roku.
- Staramy się przede wszystkim produkować dla wsi. A tam kurka musi być ładna i kolorystycznie przyciągać oko. Jeszcze jesteśmy łasi na coś, co dobrze wygląda - uważa Luchcińska.

Jak się robi kury

Wysiłki hodowców zmierzają do tego, żeby zmniejszyć maksymalnie wagę kury, przy tym zwiększając wielkość jajka.
Produkcja jaj przez kurę najlepszej rasy sięga 320-330 jaj. W przypadku ras mięsnych kury mają malutkie głowy, krótkie nóżki, szczątkowe upierzenie, za to solidną pierś i grube uda.
Bazar pracuje w tzw. cyklu zamkniętym: posiada własną fermę i produkuje tylko na własnych jajach. Z Czech i Holandii jednodniowe pisklęta podróżują do Makowa samochodem lub lecą samolotem. Tu odhodowywane są na fermie, pod ścisłą opieką weterynarza. Z kurczaka wyrasta kura, która składa jaja. Te trafiają do czterech komór, w których po 18 godzinach wylęgają się pisklęta. Cały proces wylęgu odbywa się w sterylnych warunkach. Dla każdej rasy w komorze zaprogramowane są inne parametry w jakich następuje wylęg. Co godzinę jaja są automatycznie przekręcane.

Moda na szaro -niebieskie

Zapisy na pisklęta od wielu lat prowadzi Regionalny Związek Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych w Ostrołęce. Kurki trafiają tu prosto z Makowa. Tu też zgłaszają się kobiety wiejskie z okolicznych gmin, które zamierzają hodować kurki. Sezon na pisklęta zaczyna się pod koniec lutego i kończy późną wiosną. Za pisklaka trzeba zapłacić ok. 1 zł 50 gr. Nie jest więc to duży wydatek.
- Co roku korzysta z tego kilkaset gospodyń, chociaż, niestety, zapotrzebowanie na pisklęta jest coraz mniejsze - mówi Barbara Gałązka, prezes ostrołęckiego Związku.
W tym roku hitem jest przybysz z Czech o szaro-niebieskim upierzeniu.
- Podoba się kobietom, a przede wszystkim ma produkować więcej niż inne rasy jajek - wyjaśnia fenomen niebieskich piskląt Barbara Gałązka.
Dla kobiet wiejskich wizyta z kartonem w siedzibie Związku, to prosty i tani sposób na samodzielne wyhodowanie własnych jaj i mięsa. Nikt nie robi tego dla zabawy, by pisklęta mogły pobuszować sobie wśród pisanek.
- To żywe stworzenia. Wymagają troski i ciepła. Nie powinny więc służyć za dekorację - uważa Barbara Gałązka. Pani prezes nie pamięta przypadku, by ktoś chciał z kurczaka zrobić zabawkę lub efektowną dekorację.
Nieco inne podejście do drobiu ma szefowa produkcji ?Bazaru". Podczas świąt Wielkiejnocy w jej domu nigdy nie brakowało miejsca dla kurcząt.
- Gdy moje dzieci były małe, to po naszym domu zawsze biegało dużo kurczaczków, z którymi mogły się pobawić - uśmiecha się Marianna Luchcińska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki