Praca w 2022. To rok wielkiej niepewności
– To jest rok wielkiej niepewności, niestety jak ostatnie dwa lata, kiedy trawiła nas pandemia. Część tej niepewności zgotowaliśmy sobie sami przepisami podatkowymi, które nie były przedyskutowane ze stroną społeczną w taki sposób, aby pozbawić ich oczywistych błędów i nie spowodować zamieszania – tłumaczy w rozmowie ze Strefą Biznesu Kamil Sobolewski, Główny Ekonomista Pracodawców RP. – Do tego dochodzi wojna z Ukrainą, która wszystko zmienia. Jest to zupełnie nowa rzeczywistość – przyznaje.
Pracownicy chcą podwyżek. Mają na co liczyć?
Z kolei Krzysztof Inglot, Personnel Service mówi nam, że pracodawcy "dosyć spokojnie podchodzą do 2022 roku, chociaż nie tak pozytywnie jak pracownicy. – Przedsiębiorcy uważają, że będzie tak samo lub trochę lepiej. Jednocześnie co piąty polski pracodawca zapowiada, że stworzy nowe miejsca pracy dla pracowników z Ukrainy – tłumaczy i dodaje, że pracownicy podchodzą bardzo pozytywnie, twierdzą, że będą zarabiali więcej. – Sami pójdą po podwyżkę, a jeżeli jej nie otrzymają, to zgłoszą się do nowego pracodawcy – stwierdza.
Ekspert przyznaje, że w tym roku może wzrosnąć nam rotacja na rynku pracy. Natomiast z punktu widzenia gospodarki, zdaniem Inglota nie będziemy mieć problemów z podażą pracowników. – Ponad 2,3 mln uchodźców i ponad 1 mln osób, które efektywnie mogą wejść na rynek pracy w Polsce oraz krajach Unii Europejskiej, pokryje zapotrzebowanie polskiego rynku pracy w tym roku, a ponadto wystarczy na potencjalne deficyty na rynku niemieckim, czeskim, słowackim czy węgierskim.
Rozbieżność podejścia pracowników i pracodawców Inglot tłumaczy faktem, iż pracodawcy mają szybszy dostęp do pewnych danych. – Pracodawcy muszą się przyglądać temu, co ich spotka zarówno w tym, jak i w następnym roku, szczególnie, że mamy do czynienia z wojną, a ta sytuacja rodzi duże zmiany w gospodarce – mówi.
Praca dla Ukraińców. Polska krajem drugiego wyboru
Inglot przyznaje, że Niemcy są krajem pierwszego wyboru Ukraińców, a wynika to z dysproporcji jeżeli chodzi wynagrodzenie. – Mówimy o badaniu emigrantów zarobkowych. Jednak Polska jest krajem drugiego wyboru.
– W tym przypadku nie pieniądze są najważniejsze dla Ukraińców, a bliskość geograficzna, bliskość społeczna, co widzimy w tych trudnych czasach, czyli otwarte serce polskiego społeczeństwa. Ukraińcy czują się tutaj dobrze i bezpiecznie i to jest, statystycznie, ważniejsze niż wyższa pensja w Niemczech, czy w pozostałych krajach Unii Europejskiej – stwierdza ekspert.
Firmy chcą rekrutować nowych pracowników
Z Barometru wynika, że zatrudnianie nowych osób planuje 24 proc. pracodawców. Im większa firma tym więcej rekrutacji – w najmniejszych szukanie pracowników planuje 16 proc., w średnich 20 proc., a w największych aż 35 proc.
- Jak firmy kontrolują pracowników podczas pracy zdalnej?
- Rekordowe stawki polskich malarzy. „Drożeją najszybciej w Europie”
- Te firmy ciągle działają w Rosji. Wśród nich dobrze znane w Polsce sklepy
- Bojkot sieci handlowych, które nie wycofały się z Rosji ma sens. Są konkretne dane
- W marcu bezrobocie w Polsce wzrośnie. Ekspert podaje konkretną przyczynę
- Leroy Merlin zostaje w Rosji. Polski oddział wydał oświadczenie
Miejsce dla siebie w polskich przedsiębiorstwach znajdą też osoby z Ukrainy, które po wybuchu wojny licznie przybywają do Polski. Zamiar ich zatrudniania w ciągu najbliższych 12 miesięcy zgłasza co piąta firma. Największą chęć sięgania po kadrę ze Wschodu obserwujemy w sektorze HoReCa (hotele, restauracje i catering) – już 60 proc. planuje zatrudniać Ukraińców.
Na drugim miejscu znajduje się biznes usługowy, gdzie już co trzeci pracodawca chce zatrudniać kadrę ze Wschodu. Następnie są firmy z sektora produkcji (28 proc.) oraz budownictwo (18 proc.). Co ważne, przedsiębiorstwa najmocniej deklarujące chęć rekrutacji mają duże możliwości na zatrudnianie kobiet.
Obawy o przyszłość polskich przedsiębiorców
Ponad 4 na 10 przedsiębiorców boi się, że sytuacja w ich biznesie będzie w tym roku gorsza niż w poprzednim (42 proc. wskazań)– wynika z badania. Obawy te spadają wraz z wielkością podmiotu – połowa najmniejszych przedsiębiorców boi się gorszej sytuacji w 2022 roku w porównaniu do 44 proc. w przypadku średnich i 34 proc. dużych. Polepszenia sytuacji spodziewa się co piąty prowadzący przedsiębiorstwo, a utrzymania sytuacji z minionego roku oczekuje 24 proc. firm.
Największe obawy wśród przedsiębiorców budzi inflacja i związany z tym wzrost cen (15 proc.). Jako drugie wymieniane są zmiany prawno-podatkowe związane z Polskim Ładem (14 proc.), a na trzecim i czwartym miejscu wyższe koszty prowadzenia działalności oraz duża liczba zachorowań na COVID-19 (po 13 proc. wskazań).
Dopiero w dalszej kolejności pojawiają się wyzwania kadrowe związane z pozyskaniem pracowników oraz presją płacową (odpowiednio 8 proc. i 7 proc. wskazań). Przedsiębiorcy dostrzegają też trudności w łańcuchach dostaw oraz boją się obostrzeń rządowych związanych z koronawirusem (po 6 proc. wskazań). Na samym dole obaw przedsiębiorców znajdują się konieczność redukcji zatrudnienia oraz spadająca liczba zamówień (po 5 proc. wskazań).
Firmy potrzebują pomocy od państwa
– To oznacza, że musimy przedsiębiorcom wyjąć kamienie z plecaków, bo w przeciwnym razie mogą się potknąć i przewrócić, a od nich zależy zarówno kondycja pracowników, płace, jak i kondycja budżetu, który zaczyna mieć poważne napięcia – wymienia Sobolewski.
– Nie postulujemy, żeby te działania dotyczyły w dużym stopniu rozdawnictwa państwowego, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że jest ograniczone pole do tego, żeby budżet państwa dalej na tym cierpiał, bardziej chodzi o takie działania, jak wsparcie płynności przedsiębiorstw, rozszerzenie tzw. gwarancji de minimis z BGK, które były przyznawane w okresie pandemii na cele związane ze zwalczaniem pandemii oraz na cele związane ze zwalczaniem skutków wojny – wymienia.
Jak podaje dalej, jest to kwestia udostępnienia firmom pod zastaw, nawet poniżej wartości towaru, który miał być sprzedany na rynki wschodnie. Sobolewski przyznaje, że "chodzi o czas dla firm", w którym będą mogły przeorientować swój eksport w innym kierunku. – To jest kwestia elastyczności w przyjęciu ukraińskich firm do Polski, ponieważ część z nich nie może tam działać. Jest to kwestia solidarnościowa ale jest to również kwestia biznesowa, bo tylko zdrowy sektor przedsiębiorstw ukraińskich będzie w stanie dźwigać tamtejszą gospodarkę w momencie kiedy dojdzie do rozwiązania kwestii militarnej – mówi.
– Mówimy o uproszczeniu przepisów, mówimy o wydłużeniu terminów na złożenie deklaracji podatkowych, czy o eliminacji niepotrzebnych działań administracyjnych: np. badania okresowe pracowników czy badania okresowe maszyn i urządzeń. To są wszystko rzeczy, gdzie można się zastanowić nad wydłużeniem terminów o kilka miesięcy, po to, żeby pracodawcy mogli się zająć tym, co dla nich jest najważniejsze i najtrudniejsze w tym czasie, czyli zwalczeniem kryzysu okołowojennego, a nie biurokracją – podsumowuje.
Przedsiębiorcy będą także zwalniać
Entuzjazm związany z powiększaniem kadry jest chłodzony przez aktualną sytuację. Chodzi głównie o niepewność związaną z wojną, ale również inflację, rosnące koszty prowadzenia działalności, zmiany związane z Polskim Ładem. W związku z tym firm planujących zwiększanie zatrudnienia jest niemal tyle samo, co tych, które planują redukcję.
Już niemal co czwarty przedsiębiorca spodziewa się zwolnień i tutaj znowu wyróżniają się najwięksi. Okazuje się bowiem, że im większa firma tym mniej redukcji zatrudnienia – planuje je 16 proc. największych biznesów, 28 proc. średnich i 25 proc. małych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?