MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedawca złudzeń

Jarosław Sender
Znikające przedmioty, królik w zaczarowany sposób wyskakujący z cylindra i lewitujący stolik. Niemożliwe? Dla Eugeniusza Jaworowskiego to chleb powszedni. W końcu jest iluzjonistą

Kiedy rozmawiałam przez telefon z panem Eugeniuszem wyobrażałam sobie go w pelerynie i wysokim cylindrze. Tak właśnie wyglądało większość iluzjonistów, których w swoim życiu spotkałam, czy to w cyrku, czy też na przedszkolnych przedstawieniach. Jakież było moje zdziwienie kiedy zobaczyłam go na żywo. Zamiast tandetnego przebierańca, poznałam dystyngowanego pana w średnim wieku, ubranego w koszulę i marynarkę.

- Gdzie ma pan pelerynę? - zapytałam wstrząśnięta. Mój bohater na tę uwagę uśmiechnął się tylko zagadkowo i powiedział:

- Jestem tradycjonalistą, wolę fraki i garnitury.

Kelner - iluzjonista

Po pierwszych pięciu minutach rozmowy z Eudarem, tak brzmi sceniczny pseudonim pana Eugeniusza, już wiedziałam, że trafiłam na prawdziwego pasjonata. Iluzjonistą pan Eugeniusz jest od 10 lat, ale nie jest to jego główne zajęcie. Z zawodu jest… kelnerem.

- W gastronomii pracuję już od 1980 roku - rozpoczął swoją opowieść. - To właśnie w restauracjach nocnych miałem styczność z estradą, na której występowali wspaniali magicy, tancerki, akrobaci i treserzy zwierząt. Właśnie w ten sposób poznałem świetnego mistrza iluzji, który wraz z żoną tworzył na scenie duet "Duo Selano". Mój mistrz, sam siebie nazywał "sprzedawcą złudzeń". Myślę, że to określenie pasuje do każdego iluzjonisty. Zapoznał on mnie z wieloma tajemnicami swojego warsztatu pracy, udzielał mi także fachowych porad. Większości sztuczek iluzjonistycznych uczyłem się jednak sam. Na zasadzie prób i błędów. Nie jestem jeszcze idealnym iluzjonistą, wciąż brakuje mi sporo do doskonałości. Jednak cały czas pracuję nad swoim warsztatem, w wolnym czasie ćwiczę i buduję rekwizyty. Teraz jest dużo łatwiej. Jest Internet, w którym można znaleźć instrukcje trików i sztuczek. Kiedyś jedynie mistrz mógł przekazać taką wiedzę, a mało który się na to zgadzał. Większość zabierała tajemnice swojego zawodu do grobu.

W cyrku jak w bajce

A jak zaczęła się fascynacja pana Eugeniusza iluzją?

- Już jako dziecko byłem wielkim wielbicielem cyrku - wspomina z uśmiechem. - Pamiętam, jak maglowałem wujków żeby mi dali choć część pieniędzy, za które mógłbym kupić bilet do cyrku. Zbierałem butelki, robiłem wszystko, żeby nie ominęło mnie żadne przedstawienie. Wtedy trupy cyrkowe przyjeżdżały do nas dwa razy w roku. Przedstawienia wyglądały inaczej niż teraz. Nigdy nie zapomnę tych emocji. Muzyka na żywo, wspaniałe stroje, nasycone kolory. Wszystko wyglądało jak z bajki. Jako chłopiec byłem tym zafascynowany. Obserwowałem z otwar-¬ tymi ustami wszystko i marzyłem, żeby także brać udział w tym show.

Epizod z cyrkiem

Jak się okazuje marzenia się czasem spełniają, Eudar również dostał szansę wystąpienia na cyrkowej arenie.

- To było niesamowite - opowiada. - Bardzo mi się podobało. Jednak był to jednorazowy występ. Już wtedy miałem rodzinę. Przyłączając się do cyrkowej trupy musiałbym rozstać się na dłuższy czas z żoną i dwoma córkami, a tego bym nie zniósł. Życie cyrkowca jest bardzo trudne. Postanowiłem skupić się na indywidualnych pokazach. To także daje mnóstwo satysfakcji.

Pan Eugeniusz stwierdził, że o iluzji nie można długo rozmawiać. To radość dla oka nie dla ucha. I zaprosił mnie na pokaz swoich umiejętności.

"Graciarnia" w pokoju

Idąc do iluzjonisty wdrapałam się na czwarte piętro, zastanawiając się ile czasu zajmuje mu wchodzenie z rekwizytami, które zabiera na występy. Wyobrażałam sobie, że są ogromne i bardzo ciężkie. Tym razem wcale się nie myliłam. Jeden z pokojów w mieszkaniu Eudara, o zgrozo, wypełniony jest po brzegi tajemniczo wyglądającymi pudełkami i skrzyniami. Pełno tam kolorowych piórek, kart, szklanek, pojemników… czego tam nie ma? Iluzjonista powitał mnie w czarnym fraku, białej koszuli i srebrnym pasie. Wyglądał bardzo estradowo. Ze śmiechem przyjął moją reakcję na pokój zastawiony niemal po brzegi.

- Jak mam występ, większość tego zabieram ze sobą - wyjaśnił ogarniając ręką przestrzeń.

- Znosi to pan sam z czwartego piętra? - zapytałam. Na co iluzjonista tylko kiwną głową i z uśmiechem powiedział:

- A potem pakuję to do mojego poloneza i ruszam w trasę.

- A pana żona nie ma nic przeciwko temu? - dodałam pokazując "graciarnię".

- Ależ skąd, przeszkadzały jej tylko gołębie i króliki, które kiedyś w domu hodowałem. Teraz wywiozłem je na wieś.

Pieniądze nie są najważniejsze

Po chwili pan Eugeniusz zamienił się w czarodzieja. Najpierw sztuczka z… czajnikiem. rozlał z niego do trzech szklanek wodę, w każdej ciecz miała inny kolor. A to jeszcze nie koniec. Wlał zawartość wszystkich szklanek do tego samego czajnika i wylał je do czwartej szklanki, płyn zrobił się przezroczysty.

- A co w tym czajniku jest? - zapytałam dociekliwie.

- Umie pani dotrzymać sekretu? - zapytał. Szybko potwierdziłam kiwając głową. - Ja też - dodał z uśmiechem. - Tylko moje córki znają moje tajemnice, chociaż żadna z nich iluzją się nie interesuje.

Sznur przechodzący przez szyję? Nic trudnego. Karty zmieniające kolory? Jak widać prościzna. Królik wyskakujący z pudełka, choć przed chwila był w drugim końcu pokoju? To też można zrobić. Na koniec jeszcze znikające apaszki, piórka wyczarowane z rulonu papieru, sztuczki karciane. A na deser, uwaga, lewitujący stolik i znikające gołębie.

- To nie wszystkie triki z mojego repertuaru - zapewnił Eudar. - Do wykonania niektórych potrzebuję więcej miejsca. W tej pracy liczy się kontakt z publicznością. Uwielbiam występować dla dzieci. Zachęcam maluchy do udziału w przedstawieniu. Wspólnie czarujemy. Dla iluzjonisty najważniejsze w występie są brawa publiczności, cieszę się, kiedy widzę, że ludzie z zainteresowaniem oglądają moje przedstawienie. Wiem, że nigdy nie dorobię się na tym zajęciu, ale pieniądze nie są najważniejsze. Kocham iluzję i tylko to się liczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki