Spisują przebierańcy!

Pani wyjęła z torby jakieś papiery i zaczęła zadawać pytania. Niektóre były bardzo szczegółowe. Odpowiadając na nie ostrołęczanin podał jej m. in. numer swego konta w banku, markę i dane stojącego przed blokiem samochodu, rodzaj i markę sprzętu radiowo-telewizyjnego i elektronicznego.
Następnego dnia do drzwi tego samego mieszkania zapukała inna pani.
- Dzień dobry, jestem rachmistrzem spisowym - przedstawiła się.
Mężczyzna był zdumiony, ale nie kłamała. Kobieta, która była dzień wcześniej, nie była rachmistrzem. Wiele wskazuje na to, że wywiad, jaki zrobiła pod pozorem spisu powszechnego, służył innym celom. Być może, był rozpoznaniem złodziejskim.
- Przestrzegamy wszystkich mieszkańców Ostrołęki, żeby nie wpuszczali do mieszkań osób, które podają się za rachmistrzów, a nimi nie są - mówi Mirosława Romanowska, sekretarz miasta. - W razie wątpliwości należy zażądać legitymacji. Przypominam ponadto, że rachmistrzowie powinni umówić się na wizytę. Przy umawianiu się zostawiali list prezesa GUS, na którym wpisywali datę i godzinę umówionej wizyty. Poza tym, pytania rachmistrzów nie dotyczą tego, co mieszkańcy posiadają. W arkuszu spisowym na pewno nie ma pytań o samochód, telewizor, komputer, ani o numer konta.
23 maja Mieczysław Sokołowski, dyrektor ostrołęckiego oddziału Urzędu Statystycznego, powiedział nam, że nie napłynęły do nich inne informacje, które by świadczyć mogły o nieprawidłowościach.
- Żadnych incydentów nie odnotowaliśmy - mówi dyrektor Sokołowski. - Z meldunków otrzymanych z gmin wynika, że wszyscy rachmistrzowie przystąpili do pracy. W naszym oddziale pełnimy popołudniowe dyżury, w czasie których można zadawać telefonicznie pytania dotyczące spisu. Zdarzają się pytania od rachmistrzów, ale jak dotychczas były to wyłącznie problemy metodologiczne. W czasie pierwszych trzech dni spisu nasi pracownicy będą w każdej gminie i wówczas będziemy mieli nieco pełniejszy obraz spisu w naszym regionie.