Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeźbić każdy może... Ale potrzebny jest dobry pomysł, aby rzeźby miały duszę

M.Uścińska
M.Uścińska
Artura Szydlika, artystę z Nowej Osuchowej, odwiedziliśmy w jego pracowni, aby pokazał nam dzieła, nad którymi obecnie pracuje

Artur Szydlik jest z wykształcenia metaloplastykiem, ale również filozofem i antropologiem kultury. Zanim otworzył przed nami drzwi do swojej pracowni w Nowej Osuchowej, pokazał nam niewielki, liczący dopiero kilkadziesiąt lat tamtejszy cmentarz i zaprowadził nas do kapliczki Matki Boskiej, która kiedyś spaliła się, a ocalał jedynie obraz Matki Boskiej Osuchowskiej.

Potem zobaczyliśmy kilka dzieł Jana, ojca Artura Szydlika. Niektóre z nich tworzą po prostu elementy domu rodzinnego państwa Szydlików, jak np kamienny piec. Dziś, w tym domu, w każdym pomieszczeniu pełno jest dokończonych i niedokończonych prac Artura Szydlika. Nie wspominając już mieszczącej się w piwnicy pracowni.

- Tą rzeczywistość trzeba jakoś określić, a tworzenie jest moją chęcią opowiedzenia o rzeczywistości, dlatego rzeźbię - opowiada Artur Szydlik. - Tak, szczerze mówiąc, wszystko mam w swojej głowie, ale rzeźbiąc mogę to pokazać innym. Jeżeli byłbym dla siebie, w ogóle niczego bym nie robił, nie rzeźbił. Materializacja jest po to, aby podzielić się tym z kimś innym.

Pierwsze prace powstały, gdy pan Artur miał 12 lat, czyli ponad 20 lat temu. Zaczął rzeźbić pod wpływem ojca Jana Szydlika, który również był rzeźbiarzem. Jan Szydlik w młodości zajmował się muzyką (grał na akordeonie, saksofonie), później korzenioplastyką i rzeźbą. Zginął tragicznie w wypadku drogowym w Osuchowej 22 lutego 2000 roku. Miał niespełna 51 lat. Zostawił po sobie wiele nieskończonych rzeźb.

- Wiem, że gdyby nie ojciec to bym nie rzeźbił - mówi jego syn. - Otoczenie jak najbardziej wpływa na osobowość człowieka, choć nie ukrywam, że różniliśmy się od siebie.

Prace Artura Szydlika powstają z przeróżnych materiałów, nie tylko drewna: jest to też blacha miedziana, stal spawana, beton, gips. Szydlik tworzy też asamblaże, czyli prace wykonane z gotowych przedmiotów, często codziennego użytku połączonych ze sobą w ciekawy sposób, tak aby nabierały nowego znaczenia.

- W asamblażach, których wykonałem ponad 400 sztuk przedmioty były rozmaite: kości zwierzęce, metalowe naczynia, maszyny rolnicze, sztućce, szkło, butelki, meble, książki, a ostatnio nawet siano - opowiada. - Mam taką cicha nadzieję, że w swoich pracach udaje mi się połączyć zarówno myśl, jak i formę.

Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu Tygodnika w Ostrowi Mazowieckiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki