To był modelowy wręcz przykład kampanii wyborczej realizowanej „w terenie” przez polityka „z centrali”. Mowa o wizycie Roberta Biedronia w Ostrołęce (czytaj tu: Robert Biedroń w Ostrołęce)
Jakby kto nie wiedział, to tłumaczę, że Robert Biedroń wpisał sobie do programu wstrzymanie budowy elektrowni w Ostrołęce. Nic w tym dziwnego, skoro wpisał sobie w ogóle likwidację górnictwa i energetyki węglowej. Do Ostrołęki wpadł na chwilę, ustawił dziennikarzy przed starą elektrownią (żeby mógł perorować na tle kominów) i perorował, że wkrótce powstaną tu nowe kominy. I jeszcze że elektrownia powstanie w 2024, a skończy pracę w 2030.
No nie. Wiele osób uznaje, że to głupia inwestycja, ale nie aż tak, żeby ją budować na sześć lat. Panu Biedroniowi elektrownie się po prostu pomyliły. Kominy też, bo przecież nowe powstaną (o ile powstaną) zupełnie gdzie indziej... Jednym słowem, pan Biedroń nie bardzo wiedział, o czym mówi. Ale nie to jest w tym najgorsze. Że przyjeżdża jakiś polityk i mówi, najdelikatniej mówiąc, głupotki - to można zaakceptować. Nie tacy jak on, mówiąc o elektrowni w Ostrołęce, nie do końca wiedzieli o czym mówią. Sam prezydent Duda - i to w obecności samego prezydenta Trumpa - mówił kiedyś w Waszyngtonie, jak to Amerykanie budują elektrownie. Jak jeszcze nawet nie zaczęli.
Ale pal licho polityków (z całym szacunkiem dla prezydenta RP). Szkoda tylko, że publiczna dyskusja na temat elektrowni w Ostrołęce ogranicza się tylko do takich sloganów i wypowiedzi ludzi średniozorientowanych. Chciałoby się więcej rzeczowej dyskusji, myślę, że sporą rolę mogłoby tu odegrać miasto. Może warto zorganizować jakieś forum, na którym poznamy blaski i cienie tej inwestycji...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
