Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pojechali walczyć o swoje u premiera. Protest wyszkowskich pracowników Inspekcji Sanitarnej

(ec)
Pracownicy wyszkowskiego Sanepidu protestowali przed kancelarią premiera z kolegami z Inspekcji Sanitarnej z całej Polski
Pracownicy wyszkowskiego Sanepidu protestowali przed kancelarią premiera z kolegami z Inspekcji Sanitarnej z całej Polski
Pracownicy wyszkowskiego Sanepidu pojechali do Warszawy i przed kancelarią premiera protestowali przeciwko niszczeniu Inspekcji Sanitarnej w Polsce. Pojechali też walczyć o wyższe pensje, ale w tle jest również walka o przetrwanie, gdyż pojawiły się plany likwidacji lub łączenia powiatowych stacji sanitarnych.

Koperty i spinacze z odzysku

Do wyjścia na ulicę zmusiła pracowników Inspekcji Sanitarnej katastrofalna sytuacja finansowa.

- Były już takie czasy, że koperty przewracało się na drugą stronę, żeby ponownie wysłać w nich korespondencję - opowiada Grażyna Borkowska z wyszkowskiego Sanepidu.
- Ale i teraz już tak się robi. Spinacze odpinamy ze starych dokumentów, bo nie mamy na nic, na ręczniki, środki czystości, brakuje papieru, tuszu do drukarek - mówią inni pracownicy wyszkowskiej Stacji. - To uwłacza godności pracowników Inspekcji Sanitarnej, czyniąc z nas niemal pośmiewisko wśród społeczeństwa.

Budżet stacji nie dość, że nie wzrasta, jest od kilku lat systematycznie "obcinany".
- Już wiadomo, że na przyszły rok budżet będzie zmniejszony o 10 tys. zł. Na wydatki rzeczowe dostajemy kilka tysięcy złotych na cały rok - mówi księgowa z wyszkowskiego Sanepidu.

Całe swoje dochody powiatowe stacje odprowadzają na rachunek Skarbu Państwa.
- Od łaskawości decydentów zależy, czy część tych dochodów do nas potem wróci, a najczęściej nie wraca - mówią inspektorzy. - Budżety maleją, a zadań przybywa nam stale. I to przy tym samej obsadzie kadrowej. O Państwowej Inspekcji Sanitarnej i jej pracownikach słyszymy w mediach tylko wtedy, gdy występują zagrożenia sepsą, świnską lub ptasią grypą, gdy w obrocie pojawia się niebezpieczna żywność, alkohol metylowy albo gdy potrzebna jest pomoc w walce z dopalaczami.

Od urodzenia do grobowej deski

Tymczasem takie nagłaśnianie ogólnopolskie akcje to jeden, niewielki wycinek codziennej pracy Sanepidu. W jego kompetencjach jest nadzór praktycznie nad wszystkim, co dotyczy ludzkiej sfery życia - od urodzenia aż do śmierci, a nawet po śmierci, bowiem pracownicy Sanepidu uczestniczą również w ekshumacjach ciał. Całe obszerne działy higieny żywności, żywienia i przedmiotów użytku; higieny pracy; higieny dzieci i młodzieży; nadzór nad higieną komunalną, a więc jakością naszej wody pitnej, ale też zbiorników wodnych, basenów; zapobieganie chorobom zakaźnym; koordynacja kalendarza szczepień. A z drugiej strony opiniowanie decyzji środowiskowych czyli badanie wpływu różnych inwestycji na życie ludzi. I ta najbardziej powszechna działalność Sanepidu - kontrolna, czyli nadzór nad sklepami, lokalami gastronomicznymi, hurtowniami, zakładami produkcji i przetwarzania żywności, obiektami wprowadzającymi je do obrotu, nadzór nad szkołami, przedszkolami, stołkami i ośrodkami wypoczynkowymi, zakładami pogrzebowymi i targowiskami, szpitalami, placówkami zdrowia, gabinetami lekarskimi i wiele, wiele innych.

- A do tego wszystkiego nie ma chyba tygodnia, żebyśmy nie musieli przeprowadzać doraźnych akcji. A to trzeba było wycofać z obrotu 100 tysięcy butelek wody mineralnej, w której była jakaś bakteria, a to 6 tysięcy wadliwych czajników, a to kaszki, w których były robaki, itd. itd. - wyliczają pracownicy i dodają: - My jesteśmy ważną służbą, stoimy na straży bezpieczeństwa publicznego, a za tym nie idą żadne pieniądze.

1600 zł brutto

Bolączką Inspekcji Sanitarnej są także niskie zarobki pracowników. Od 4 lata i już w budżecie wyszkowskiej Stacji na 2013 rok nie ma żadnych podwyżek, nawet wyrównania inflacyjnego. Pensje stanęły w miejscu. Wynagrodzenia są rzędu najniższej minimalnej krajowej, czyli 1600 zł brutto.

- Po 37 latach pracy nie zarabiam nawet 1900 zł brutto - mówi jedna z pań pracujących w wyszkowskim Sanepidzie.

- Nasze wynagrodzenia od wielu lat należą do najniższych w kraju. Różnią się one drastycznie od wynagrodzeń innych pracowników sfery budżetowej, ochrony zdrowia, inspekcji weterynaryjnej czy farmaceutycznej. To nie jest wina naszego pracodawcy tylko systemu wynagradzania - mówią pracownicy Stacji.

Załoga wyszkowskiego Sanepidu liczy 18 osób. Istnieją tu znaczące dysproporcje między obsadą sąsiednich powiatowych stacji sanitarnych. Np. w Ostrowi Maz. pracuje około 50 osób. Właśnie na takie dysproporcje, nierówności, niesprawiedliwość przy podziale pieniędzy nie godzą się dłużej pracownicy Inspekcji Sanitarnej.

- Czym szczebel wyżej, tym jest lepiej. w najgorszej sytuacji są takie małe, powiatowe stacje, które w dodatku nie posiadają laboratoriów akredytowanych. My musimy wozić próbki do badań w warszawie, Siedlcach, Ostrowi Maz., Ciechanowie - oni maję z tego pieniądze a my nic - mówią wyszkowskie inspektorki.

A jeszcze chcą likwidować

W tle pozostaje jeszcze jedna, niezwykle istotna kwestia - przyszłości powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych. Co i rusz pracownicy dowiadują się o różnych planach reorganizacji Inspekcji Sanitarnej. Problem w tym, że w opracowaniu jest kilka różnych projektów. Ministerstwo Rolnictwa chciałoby stworzyć Inspekcję Bezpieczeństwa Żywności z połączenia weterynarii, działu żywienia Sanepidu, Inspekcji Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. W pionie Ministerstwa Zdrowia nie ma na to zgody - trwają prace nad innym projektem. Niewykluczone są likwidacje małych stacji powiatowych lub łączenie ich jako filie czy oddziały zamiejscowe większych jednostek. Pracownicy pozostają w ciągłej niepewności jutra i niewiedzy. To znacząco przyczyniło się do zorganizowania ogólnopolskiej akcji protestacyjnej przed kancelarią premiera. Jak mówią wyszkowscy pracownicy Sanepidu, miarka się już przebrała.

- W takim dyskomforcie, niepewności nie można dalej pracować. Zbyt długo trwa już ta degrengolada dotycząca braku jasnych reguł planowanej reorganizacji przy jednoczesnym cięciu wydatków na Inspekcję Sanitarną. Kto będzie wykonywał te wszystkie zadania, jeśli dojdzie do likwidacji Stacji? Nie możemy dłużej chować głowy w piasek, tylko walczyć o swój los i los całej Inspekcji Sanitarnej - mówi Elżbieta Gizińska z wyszkowskiego Sanepidu.

W petycji, skierowanej w piątek do premiera i ministra zdrowia, pracownicy Inspekcji Sanitarnej apelują o zaprzestanie błędnej polityki w stosunku do ich pracy, która doprowadziła do dezorganizacji służby. Domagają się zwiększenia finansowania Inspekcji Sanitarnej i wynagrodzeń pracowników, sprawiedliwego podziału pieniędzy i zaprzestania niszczenia dorobku Inspekcji poprzez nieprzemyślane likwidacje stacji sanitarnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki