Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pojechali po śmierć

Redakcja
Wracali do domów po pracy. Pięciu mężczyzn. Najmłodszy miał 19, najstarszy 54 lata. Ekipa budowlana. Do celu podróży mieli pół godziny jazdy…

W czwartek rano jechali z Ciechanowa, trasą krajową nr 60. Pewnie zmęczeni, bo pracowali nocą. O godz. 6.45, w miejscowości Czernie, gm. Goworowo, peugeot, którym podróżowali, zjechał nagle z asfaltu, uderzył w betonowy przepust i spadł na pobocze po drugiej stronie jezdni. Nikt nie uszedł z życiem z tego wypadku. Do tragedii doszło na prostym odcinku drogi, warunki atmosferyczne były dobre.

Dawid Rytelewski z Długosiodła w maju zdawał maturę. Był uczniem I Liceum Ogólnokształcącego im. C.K. Norwida w Wyszkowie.

- Nie zdążę mu już wręczyć świadectwa… Miał je otrzymać za dwa tygodnie. - Wychowawczyni klasy Dawida, która uczyła go przez trzy lata, wspomina pogodnego, zawsze uśmiechniętego chłopaka, który nie zrażał się niepowodzeniami i nie martwił na zapas. - Był wielkim fanem piłki nożnej. Grał, kibicował, jeździł na mecze - mówi nauczycielka.

Pogrzeb 19-letniego Dawida - jednej z pięciu ofiar wypadku w Czerniach (zdjęcia)

Dawid zamierzał iść na studia. Zaoczne, żeby zbytnio nie obciążać rodzinnego budżetu. Planował, że latem zarobi trochę grosza. Kiedy więc nadarzyła się okazja pracy w firmie wujka, Jana Blocha z nieodległego Białegobłota Starej Wsi, gm. Brańszczyk, nie zastanawiał się długo.

- Ucieszył się, bo przecież dzisiaj znaleźć pracę nie jest łatwo - mówi Sławomir Rytelewski, tata Dawida. Roztrzęsiony, przepełniony smutkiem mężczyzna.
- Boże kochany, nie mogę sobie tego darować… - powtarza to zdanie kilkakrotnie podczas naszej krótkiej rozmowy. I co rusz ociera łzy ze spuchniętych, zaczerwienionych oczu. - No nic, trzeba jakoś sobie poradzić… - mówi po chwili milczenia. Bez przekonania. Martwi się o żonę, która w tym wypadku straciła i syna, i brata - Jana Blocha.

To on był właścicielem firmy, która dostała kontrakt w Ciechanowie. Miał 51 lat. Mieszkał w Białymbłocie Starej Wsi. Pozostawił żonę i czworo dorosłych już dzieci. 30-letniego Łukasza spotykam przy rodzinnym domu.

- Był dobrym człowiekiem, dobrym ojcem - mówi.

Zobacz więcej: Tragedia pod Goworowem. W wypadku na trasie krajowej nr 60 zginęło pięć osób (zdjęcia)

Kilka kilometrów dalej, w Białymbłocie Nowej Wsi, gm. Brańszczyk, mieszkał Krzysztof Waszczak - trzecia śmiertelna ofiara tego wypadku. Osierocił troje dzieci, najstarsze chodzi do gimnazjum.
Sąsiedzi podkreślają, że zmarły był porządnym człowiekiem, że dbał o rodzinę.

Ernest Kamiński, miał 20 lat. Mieszkał w Przyjmach, pow. ostrowski.

- Skończył szkołę i chciał zarabiać. Zaczął pracę zaledwie przed dwoma dniami - mówi Kamila, siostra Ernesta.

- On tak się ucieszył - łamiącym głosem uzupełnia Marzena, matka chrzestna Ernesta. - Wyszło jak wyszło. Pojechał po śmierć…

Uroczystości żałobne ofiar odbyły się w miniony weekend.

Więcej na ten temat przeczytasz w papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego i Głosu Wyszkowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki