Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostrów Mazowiecka. Pogotowie ratunkowe. Pani doktor płaci za krytykowanie nowego obiektu

Mieczysław Bubrzycki
Mieczysław Bubrzycki
Nowy obiekt pogotowia ratunkowego w Ostrowi przekazano do użytku 6 maja
Nowy obiekt pogotowia ratunkowego w Ostrowi przekazano do użytku 6 maja Mieczysław Bubrzycki
Ostrów Mazowiecka. Pogotowie ratunkowe. Kilka miesięcy temu uroczyście oddano do użytku siedzibę pogotowia ratunkowego. Podczas uroczystości lekarka pracująca od lat w pogotowiu skrytykowała niektóre rozwiązania w nowym obiekcie. Sprawa ma ciąg dalszy.

Doktor Joanna Kowalczyk od 30 lat pracuje w ostrowskim pogotowiu ratunkowym. Była więc 6 maja na uroczystym oddaniu nowej siedziby pogotowia w Ostrowi Mazowieckiej.

Nowy budynek

Nowy budynek Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Ostrowi Mazowieckiej od 7 maja służy pracownikom. Przeprowadzka z wynajmowanych pomieszczeń obok szpitala odbyła się następnego dnia po uroczystym oddaniu obiektu do użytku.

Nowy budynek postawiono na działce przy ul. Duboisa, w pobliżu szpitala. Budowa trwała czternaście miesięcy, licząc od ogłoszenia przetargu i kosztowała niemal 2 mln zł. Nie powstałby, gdyby nie dotacja samorządu woj. mazowieckiego w wysokości 1,7 mln zł.

Po wielu oficjalnych przemówieniach o głos poprosiła dr Joanna Kowalczyk, wieloletnia pracownica ostrowskiego pogotowia.

- Od ponad 30 lat jeżdżę karetką – powiedziała. - Przez wiele lat warunki pracy mieliśmy nie najlepsze. W tych pomieszczeniach wynajmowanych, które opuszczamy, w porównaniu z poprzednimi warunki były królewskie. Tutaj też jest wspaniale, ale mam kilka zastrzeżeń.

Dr Kowalczyk zapytała:

Dlaczego zamontowano okna, które się nie otwierają, a na podłogach pokoi, gdzie będziemy odpoczywać, jest wykładzina dywanowa, która jest siedliskiem roztoczy? Często z wyjazdów wracamy zmęczeni i brudni, a nie będzie można nawet otworzyć okna. Mam nadzieję, że uda się to jakoś naprawić.

Nikt oficjalnie nie odniósł się do tego, co powiedziała doktor Joanna Kowalczyk. Chwilę później zaproszono ja do grona osób, które przecinały wstęgę.

Kilka tygodni później

Kilka tygodni później otrzymaliśmy maila od doktor Joanna Kowalczyk:

„Piszę, bo jako jedyny z dziennikarzy obecnych na otwarciu nowej siedziby pogotowia zamieścił pan istotę mojego wystąpienia. Konsekwencje, jakie poniosłam w związku z tą wypowiedzią, są zadziwiające”.

- Już następnego dnia po uroczystości zadzwonił do mnie pan doktor, który układa dyżury z informacją, że jest nacisk ze strony dyrekcji Meditransu, aby znacząco ograniczyć mi ilość dyżurów przez najbliższe 3 miesiące, a od września nie dać mi żadnego – relacjonuje dr Joanna Kowalczyk. - Oniemiałam. Gdybym wiedziała, że poniosę takie konsekwencje, to powiedziałabym wtedy o wszystkich absurdach tej inwestycji.

Oto te absurdy:

  • brama wjazdowa na działkę jest ręcznie otwierana,więc nikt jej nie zamyka, bo opóźnia to czas wyjazdu,
  • garaż jest bez odpływu, więc łatwo sobie wyobrazić, co będzie zimą,
  • wyjście z garażu do części mieszkalnej prowadzo prosto na podest schodów,więc już jest oklejony taśmą ostrzegawczą, bo łatwo o uraz głowy,
  • pokoje załóg karetek są na parterze, ale szatnia i jadalnia na piętrze, więc trzeba zamykać pokoje na klucz, kiedy pracownicy idą do toalety czy na posiłek, ponieważ interesanci w poszukiwaniu biura chętnie zaglądają także do innych pokoi.

- Kolejny absurd to biuro na piętrze, chyba po to, żeby interesantom było trudniej – dopowiada doktor Kowalczyk. - A te nieotwieralne okna, o których mówiłam podczas otwarcia, wymagają mycia przez specjalistyczną firmę, więc łatwo sobie wyobrazić, jak są brudne.

Doktor Kowalczyk podsumowuje więc:

Mam wrażenie, że gdyby był konkurs na bubel projektowy, to mielibyśmy duże szanse na laur.

- Ktoś przecież ten projekt zatwierdził, ale z użytkownikami tego nie konsultował. Zmarnowano więc szansę na postawienie obiektu, który spełniałby warunki dla dobra pracowników i interesantów - dodaje.

Sprawa ma także aspekt osobisty.

Co do mnie, to z żalem rozstaję się z pogotowiem w Ostrowi, gdzie służyłam ludziom przez 30 lat, ale widocznie dyrekcja Meditransu nie chce narażać mojego zdrowia na roztocza i stąd jej decyzja

– mówi dr Kowalczyk. - Pracuję już w innych miejscach i jestem zadowolona, a Invictus, który stoi na honorowym miejscu w moim domu, daje mi wiarę, że postępuję właściwie.

Czytelnikom należy się wyjaśnienie. Statuetki Invictus przyznawane są przez samorząd powiatu ostrowskiego od 2014 roku. Zajmuje się tym kapituła, która tytułem „Invictus” i statuetką nagradza „osoby, które swą pracą, postawą moralną, zaangażowaniem społecznym, poświęcają się dla dobra ogółu i zapewniają temu ogółowi poczucie bezpieczeństwa”

Co roku kapituła przyznaje kilka takich wyróżnień, do tej pory wręczono ich kilkanaście.

Doktor Joanna Kowalczyk otrzymała statuetkę w drugiej edycji Invictusa za 2015 rok. W uzasadnieniu napisano o niej: „Niesie pomoc poszkodowanym  i bezdomnym, bardzo aktywnie włącza się w akcję ,,Szlachetnej Paczki”, pomagając w ten sposób innym rodzinom godnie spędzić święta”.

Meditrans: Wszystko jest w porządku?

Za pośrednictwem rzecznika prasowego Urzędu Marszałkowskiego w Warszawie, której przesłaliśmy wypowiedź dr Joanny Kowalczyk, otrzymaliśmy wypowiedź Mirosława Dąbkowskiego - dyrektora SPZOZ ,,Meditrans Ostrołęka” Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Ostrołęce:

„Odnosząc się do zaistniałej sytuacji, w tym uwag natury techniczno-budowlanej, informuję, że projekt siedziby Pogotowia Ratunkowego w Ostrowi Mazowieckiej został wykonany przez projektantów posiadających stosowne uprawnienia i wieloletnie doświadczenie. Wykonano go na podstawie sugestii pracowników ostrołęckiego Pogotowia oraz Stacji Pogotowia Ratunkowego w Ostrowi. Budynek został odebrany przez odpowiednie służby i inspekcje. Siedziba Pogotowia Ratunkowego w Ostrowi Mazowieckiej jest jednym z bardziej funkcjonalnych budynków pogotowia w województwie mazowieckim”.

Ponadto dyrektor Meditrans Ostrołęka przekazał informację, iż „nie przewiduje zerwania umowy zawartej z pracownikiem ostrowskiego pogotowia - panią dr Joanną Kowalczyk. W chwili obecnej pełni ona dyżury w stacji i ze strony podmiotu leczniczego nie jest przewidywana zmiana tej sytuacji”.

Wyjaśnienia dyrektora przekazaliśmy doktor Joannie Kowalczyk:

- Ja informowałam tylko o faktach – mówi. - Nie podważałam uprawnień projektantów ani faktu, że budynek został odebrany przez odpowiednie służby. Nie jest również żadnym argumentem stwierdzenie, że jest najnowocześniejszym budynkiem pogotowia, skoro w ostatnim czasie nic nie było dla niego budowane. Co do konsultacji z pracownikami pogotowia w Ostrowi, to miały one miejsce po zatwierdzeniu projektu przez innych a nie przy jego tworzeniu. Nadal uważam, że za te pieniądze mógł powstać prawdziwie funkcjonalny budynek.

Dr Kowalczyk odniosła się też do wątku pracowniczego:

- Jeśli chodzi o mnie, to przy zatrudnieniu na umowie cywilno-prawnej nie trzeba jej rozwiązywać, wystarczy ograniczyć lub zlikwidować dyżury. I gdyby nie było takiej rozmowy o ograniczaniu mi dyżurów, to nie zatrudniałabym się w innym pogotowiu.

Cały tekst przeczytacie w najnowszym papierowym wydaniu „Tygodnika w Ostrowi” .

Zobacz inne materiały

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki