Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oprócz miłości nie mają niczego. Przeczytaj wstrząsającą historię

krogala
Nawet pies ma swoją budę -rozpaczają Mariusz Kulesza i Barbara Balcerak. Z dnia na dzień zostali bez dachu nad głową. Stracili też meble i ubrania. Zamieszkali w niewykończonym domku na terenie jednego z ostrołęckich ogrodów działkowych. Żyją w urągających warunkach. Z nadzieją, że wydarzy się cud. Mogliby zamieszkać oddzielnie. Twierdzą jednak, że się kochają i nie pozwolą się nikomu rozdzielić.

Pod mostem, albo na działkach

Pomieszczenie ma nie więcej niż 15 metrów kwadratowych. Nieotynkowane ściany, okno z folią zamiast szyby, beton pod nogami, na środku kilkumetrowa dziura, zasłonięta prowizorycznie deskami i kawałkami wykładziny. Nieuważny krok może zakończyć się tragicznie. Z prawej strony stoi stara szafka wypełniona jakimiś reklamówkami, z lewej - ledwo trzymający się na nogach stół. Na stole trochę produktów spożywczych: płatki kukurydziane, mleko - pomoc żywnościowa dla najuboższych. W lewym rogu przygnębiającego pokoju legowisko na styropianie, z kolorową pościelą. Nie ma prądu, gazu, bieżącej wody, toalety...
W takich warunkach Basia i Mariusz mieszkają od 6 czerwca. Wybór mieli nieduży - mogli spać pod mostem, albo w tym domku na terenie jednego z ostrołęckich ogrodów działkowych. Uznali, że lepiej mieć dach nad głową, choćby byle jaki. Jak bardzo byle jaki przekonali się podczas pierwszych po przeprowadzce opadów deszczu. W środku nocy przenosili pościel z kąta w kąt, bo woda lała się, jakby spali pod gołym niebem.
Nie ma się zresztą czemu dziwić. Wszystko jest tu prowizoryczne, dach również - deski gdzieniegdzie zakryte papą. To typowy ogrodowy domek - trochę lepszy niż zwykła altana, bo z pustaka. Ale nie jest wykończony. A ogród już dawno nie widział ręki właściciela - trawa po pas, tylko kilka ścieżek zostało wydeptanych ostatnio. Przez Basię i Mariusza. Jedna wiedzie od bramki do drzwi domku, druga do kranu, trzecia za domek, do wychodka.
Odwiedzam ich w środę, 22 czerwca. Piękny, słoneczny dzień. Przed domkiem rozłożony koc w kratę, na pobliskim drzewie suszą się ubrania. O ścianę domku oparta ławeczka - położony na cegłach kawałek płyty wiórowej. Na tej ławeczce siedzi Basia - zerka na puszkę z jedzeniem. Podgrzewa ją nad... ogniem. Chwilę wcześniej gotowała tu wodę na kawę.
- Tak właśnie teraz mieszkamy - Mariuszowi łamie się głos.

Cały artykuł przeczytasz w dzisiejszym papierowym wydaniu TO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki