Trzysta kobiet, wiele z Białegostoku, od rana okupuje budynek Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości. Wiele z nich koczuje tutaj juz od kilku dni. Śpią w samochodach, otulone kocami.
Środa, 8 lipca. O godz. 12 ruszą zapisy na bezpłatne niestacjonarne studia magisterskie. Normalnie kobiety musiałyby za nie zaplacic prawie 10 tys. zl. To wielkie obciążenie dla domowego budżetu. A tutaj za ich naukę zapłaci Unia.
Duma musi poczekać
- Wszystkie powinnyśmy zrezygnować i jechać do domów. Jak my będziemy studiować w miejscu, które od początku odstrasza?! - apeluje jedna z pielęgniarek. Juz wtedy wiadomo bylo, ze z rekrutacją coś jest nie tak.
Bo pojawia sie wiadomość. Lista kandydatek powstawała juz od poniedzialku. Dziewczyny, które przyjechaly w środe, mogą zapomniec o miejscu na studiach. - Przestraszylyśmy sie, ze osoby, które przyjechaly w środe, nie mają szans na przyjecie - mówi Ania. Nie chce, by jej nazwisko pojawilo sie w mediach. Boi sie.
Kobiety jednak nie odchodzą. Bo unoszenie sie honorem nie poplaca, gdy nie stac na studia. A to przecież szansa. Wiec stoją i czekają.
I wreszcie otwierają się drzwi. Po kilku godzinach oczekiwania, bez jedzenia, picia. - Stałyśmy na zewnątrz budynku na bezludziu. Nie miałyśmy miejsc do siedzenia. Nie zapewniono nam wody do picia. W poblizu nie bylo zadnego sklepu. Z toalety mozna bylo korzystac w asyście ochrony - opowiada jedna z uczestniczek rekrutacji.
Rejestracja trwała do 21. Kobiety byly wprowadzane do szkoły przez ochroniarza. Pojedynczo.
- Przez pana, który nas wprowadzal do budynku, zostalyśmy nazwane krowami, które nie umieją sie zachowac - opowiadają pielegniarki. - Ktoś inny dodal, ze jednak nawet krowy do chlewa sie wprowadza.
- I jeszcze pan "prowadzący" pokazywal nam jezyk - dodaje druga.
Fizjologia pod nadzorem
- Pierwszy raz slysze, zeby ktoś te panie Lle traktowal. To wszystko nieprawda - mówi prof. Kazimierz Pienkowski, rektor uczelni. - Przyznaje, ze bylo zamieszanie. Ale przy tylu osobach to nieuniknione. Walka o pieniądze jest zawsze trudna i ciezka.
Rektor potwierdza, ze musial wprowadzic pewne ograniczenia. Kandydatki nie mogly chodzic same po uczelni. - Sam staralem sie dopilnowac, zeby to wszystko bylo uladzone. Dozorcy wpuszczali kolejne osoby. Prowadzili je do toalety. Wszedzie drzwi byly pozamykane. Bar tez do godz. 12 byl nieczynny - wylicza rektor. - Towarzystwo nie moglo sie przeciez rozejśc po budynku. Puszczaliśmy tylko w sprawach fizjologicznych, i to pod nadzorem.
Po co takie środki bezpieczeństwa?
- Zeby nie bylo zarzutów, ze jakaś osoba weszla bez kolejki - mówi rektor.
Z 300 kandydatek wymogi spelnilo 177. W szkole jest 60 miejsc. Rektor twierdzi, ze stara sie o pieniądze dla kolejnych 30 pielegniarek.
źródło: poranny.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?