Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykłe perypetie ostrołęckiej notariuszki

Robert Majkowski
sxc.hu
Przedsiębiorca nie miał prawa sprzedać mieszkań, które wybudował. Ale sprzedał, bo notariuszka się nie połapała. Została skazana. W dodatku teraz przedsiębiorca żąda od niej ponad 2 mln zł

Kłopoty ostrołęckiej notariusz Hanny N. zaczęły się dawno temu - 1 kwietnia 2009 roku. Wówczas to w jej kancelarii zjawili się, na podpisanie aktu notarialnego sprzedaży mieszkania w Warszawie Wiesław G., znany lokalny przedsiębiorca, i pewne - nie mniej znane - małżeństwo z Ostrołęki. Dzień później podpisana została identyczna umowa, Wiesław G. sprzedał mieszkanie innemu małżeństwu z Ostrołęki.

Nie mógł, ale sprzedał

Sprzedał, choć jak się później okazało, nie miał do tego prawa. Razem z dwoma innymi przedsiębiorcami spoza Ostrołęki tworzył spółkę Narvik Development, która wybudowała blok na warszawskim Bemowie. Miał w spółce 50 proc. udziałów, był także - jako firma Lastmar - głównym wykonawcą inwestycji.

To jednak nie dawało mu prawa reprezentowania spółki, w tym sprzedawania mieszkań. Reprezentacja spółki to w tym przypadku - co musi być, i było, określone w Krajowym Rejestrze Sądowym - co najmniej dwóch wspólników, w tym G., albo osoby działające na mocy udzielonych im przez spółkę pełnomocnictw. Jedną z takich osób był, co jest dla sprawy istotne, syn Wiesława G. On, na mocy pełnomocnictwa, mógł dokonać sprzedaży mieszkań. Jego ojciec, choć był właścicielem połowy udziałów w spółce - nie.

Notariusz ma oczywiście obowiązek sprawdzić przed sporządzeniem aktu notarialnego czy osoba stająca do jego podpisania ma prawo sprzedać, w tym przypadku, mieszkanie. Tego obowiązku notariusz nie dopełniła, za co ostatecznie została skazana przez sąd. Co ciekawe, tego, że Wiesław G. nie miał prawa sprzedaży mieszkania nie zauważył też... sąd, ustanawiając dla sprzedanych mieszkań księgi wieczyste. Pieniądze zostały przelane na konto spółki, rozdysponowane przez nią, oba małżeństwa z Ostrołęki są pełnoprawnymi właścicielami mieszkań.

Chce od niej ponad 2 mln zł!

Niedawno okazało się jednak, że skazanie (na grzywnę) ostrołęckiej notariuszki nie musi oznaczać końca jej kłopotów. Może mieć ona je dużo większe. A ściślej - dużo bardziej kosztowne, bo w drugim wątku tej historii o odpowiedzialności karnej mowy być nie może.

Do pani notariusz wpłynęło od pełnomocnika Wiesława G. pismo z żądaniem zapłaty 2,3 miliona złotych! W ślad za nim pójdzie pozew do sądu cywilnego o wypłatę tej kwoty.

Skąd takie roszczenie? Chodzi o kolejną transakcję dokonaną przed ostrołęcką notariuszką z udziałem Wiesława G. Kilka miesięcy po opisanych wyżej sprzedażach mieszkań, stawili się przed nią: Wiesław G. i jego syn - ten drugi jako pełnomocnik spółki Narvik Development. I zbył na rzecz ojca sześć mieszkań w warszawskim bloku.

Okazało się jednak, że akty notarialne podpisane przez obu panów G., ojca i syna, zostały zakwestionowane. Wiesław G. nie ma w związku z tym prawa do dysponowania mieszkaniami.

Więcej na ten temat przeczytasz w najnowszym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki