Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Nie dorastamy Chińczykom do pięt - mówi Tomasz Bielawski, który odwiedził Pekin (zdjęcia)

Michał Bielawski
Michał Bielawski
Tomasz Bielawski z Krasnosielca zwiedził Wielki Mur Chiński, jadł robale i podziwiał życie Chińczyków.

Tomasz Bielawski w Pekinie

- Nie dorastamy Chińczykom do pięt. Możemy się wiele od nich nauczyć, a my co robimy? Śmiejemy się z chińskich podróbek, albo chińskiego żarcia, nie mając za grosz pojęcia o tym, jaką technologią się otaczają oraz jak bogatą mają kulturę- tak zaczyna rozmowę ze mną Tomasz Bielawski, z zawodu weterynarz, pasjonat fotografii stereoskopowej, a od kilku lat podróżnik. Mieszka w Nowym Sielcu. Pełni także funkcję sołtysa. Wrócił niedawno z podróży do Pekinu. Pomimo, że wycieczka trwała jedynie 10 dni, a zasadzie dziewięć z powodu odwołanego lotu, o czym będzie później, to pan Tomasz nie ukrywa, że przez ten czas zmienił swoje zdanie na temat Chińczyków i jest pod wielkim wrażeniem ich życia, charakteru oraz otwartości na innych.

Pomysł, aby zacząć podróżować przyszedł kiedy pan Tomasz skończył pięćdziesiąt lat, a było to trzy lata temu.
- Pomyślałem sobie wówczas, że tak naprawdę mało w życiu zwiedziłem. Mam swoje pasje, bawię się w fotografię stereoskopową, organizuję wystawy w całym kraju, ale to nie to samo co wyjazd za granicę i zwiedzanie interesujących państw. Słucham znajomych, którzy mówią, że byli w Stanach Zjednoczonych, w Paryżu, Chorwacji. A ja w sumie niczym się pochwalić nie mogę. W 2011 roku postanowiłem wziąć udział w wyprawie do Namibii. To był pierwszy krok. Rok później wraz z synem Michałem wybraliśmy się do Turcji. W tym roku padło na Chiny. Tak po prostu. Miejsce zaproponował mój syn, była świetna oferta, egzotyczne jak dla nas Polaków państwo. Zgodziłem się i około półtora miesiąca przed odlotem kupiliśmy bilety.

Nie obyło się jednak bez problemów. Lot miał planowo odbyć się 24 marca z lotniska w Warszawie, a wycieczka trwać 10 dni.
- Okazało się, że tego dnia lot został odwołany. Wylecieliśmy dopiero następnego dnia tracąc całą dobę- opowiada pan Tomasz. Zapomniał jednak o przykrym incydencie, gdy tylko wylądował na lotnisku w Pekinie.
- Szczęka mi opadła jak tylko zobaczyłem lotnisko: nowoczesne, zrobione z wielką pompą. Potem szczęka opadała coraz niżej, bo Pekin to wspaniałe miejsce, które zaskakuje na każdym kroku- mówi pan Tomek. Grupa nocowała w czterogwiazdkowym, eleganckim hotelu, gdzie w pokojach był dostęp do Internetu.

- Pozostawiał on jednak wiele do życzenia. Po pierwsze był bardzo powolny, a po drugie miał cenzurę- wyjaśnia pan Tomasz.- Nie można było otworzyć facebooka, wujka Google czy niektórych aukcji internetowych.

Zwiedził Wielki Mur Chiński, Zakazane Miasto, plac Tienanmen

- Domyślam się, że aby poznać sam Pekin potrzebne jest wiele lat. Ale i tak cieszę się, że mogłem chociaż poznać jego niewielki kawałek- mówi pan Tomek i opowiada o miejscach, które zwiedził.- Z bardziej znanych miejsc to oczywiście Zakazane Miasto, które kiedyś należało do cesarza dynastii Ming i Qing i zwykli mieszkańcy nie mieli do niego wstępu. Byliśmy oczywiście na Wielkim Murze Chińskim, w miejscu, gdzie hodowane są perły, w fabryce jedwabiu, odwiedziliśmy pandy w zoo, hutongi, czyli dzielnicy małych domków. Zwiedziliśmy całą masę świątyń: Świątynię Białych Obłoków, Świątynię Lazurowych Obłoków, Świątynię Lamy, Świątynię Nieba, Aleję Duchów i Grobowiec Changling. Zauważyłem, że wszystkie świątynie są do siebie podobne. Gdy weszliśmy do którejś z kolei powiedziałem naszej przewodniczce, że już tu byliśmy- śmieje się pan Tomek. Opowiedział, że Chińczycy modlą się trzymając w złożonych rękach kadzidełka, czasem po kilkadziesiąt na raz. Dym z kadzidełek unosi się po okolicy.

Po mieście poruszać się można na kilka sposobów: tanimi taksówkami, których kolor świadczy o standardzie, rikszami, małymi motorkami lub rowerami. Są także autobusy, do których wprowadza specjalnie zatrudniona do tego celu osoba.
- Mieszkańcy ustawiają się w kolejce, tam nikt się nie pcha jak u nas- opowiada pan Tomasz. Przyznaje, że duże wrażenie zrobiło na nim metro.- Nie mówię już, że w Pekinie linii metra jest bardzo dużo. Ciekawostką za to jest to, że pomiędzy pociągiem a stacją jest przezroczysta szyba. Nie ma więc tu mowy o wpadnięciu pod pociąg. Kiedy ten się zatrzymuje, otwierają się drzwi pociągu oraz specjalne drzwi w szybie. Jak widać można zagwarantować podróżującym bezpieczny przejazd.
Niewygodą dla wszystkich mieszkańców Pekinu są zakorkowane ulice.
- Spaliny unoszą się w powietrzu. Jest to bardzo uciążliwe, dlatego nikogo nie dziwią przechodnie, którzy noszą po prostu maseczki na twarzy- mówi pan Tomek.

Więcej na ten temat w papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki