Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadleśniczy Waldemar Żmijewski odszedł na emeryturę

Magda Mrozek
Przypadek sprawił, że został leśnikiem - i odkrył swoje życiowe powołanie. Urzekła go harmonia przyrody, leśnika wolność i odpowiedzialność zarazem.

A wcale nie miał być młody Waldek Żmijewski leśnikiem. Wybierał się na politechnikę, interesowała go elektronika. Urodził się i mieszkał w Radzyminie. Owszem las lubił, bo od dziecka był zapalonym grzybiarzem.

-Właściwie byłem już zdecydowany na tę politechnikę i sprawa wydawała się przesądzona. Podczas wakacji wybrałem się w olsztyńskie, na taki wakacyjny wypad. Po drodze spotkałem leśnika, zaczął mi opowiadać o swojej pracy, o tym, jakie to niesamowite, mieć w swojej pieczy przyrodę. Podziwiać jej piękno, dbać o nią, jak wyjątkowo żyje się w harmonii z nią. Opowiadał mi o roślinach, o zwierzętach, o pewnym porządku, którym rządzi się przyroda. Zaczęło mnie to wciągać. Mówił też o samej pracy, że daje niezwykłą swobodę, wymaga jednak wielkiej wewnętrznej dyscypliny i odpowiedzialności. Miałem poczucie, że to wszystko zgodne jest z tym, czego w życiu szukam. I podjąłem decyzję: przeniosłem papiery z politechniki do Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, na wydział leśnictwa - opowiada nam Waldemar Żmijewski.

Mówi, że nigdy potem nie żałował tej decyzji. I że dzięki zupełnemu przypadkowi, człowiekowi spotkanemu na swojej drodze, odnalazł tę własną, właściwą.
-W ciągu tych przeszło czterdziestu lat swojej pracy jako leśnik myślałem czasem o tym, jak to dobrze, że spotkałem tego człowieka, uświadomiłem sobie, że praca za biurkiem, z dala od przyrody, to nie dla mnie - dodaje.

I zaraz po studiach skierowany został do pracy... w olsztyńskie właśnie. Był 1968 rok. Trafił do Górowa Iławeckiego. Zaprzyjaźnił się tam, zdobywał pierwsze zawodowe szlify.
-Trzy lata później wróciłem do pracy w swoje strony, wówczas to przeniosłem się już na stałe, do Puszczy Białej, będąc pod wielkim jej urokiem. Trafiłem w 1972 roku do niewielkiego nadleśnictwa Jegiel. Wtedy działały tu trzy nadleśnictwa: Jegiel, Wyszków i Długosiodło. I z tych trzech utworzone zostało jedno duże nadleśnictwo Wyszków. Najpierw przez lata byłem zastępcą nadleśniczego, a od 1 lipca 1994 roku pełnię funkcję nadleśniczego Nadleśnictwa Wyszków - mówi Waldemar Żmijewski.

Człowiek dla przyrody, przyroda dla człowieka

Pomysł Waldemara Żmijewskiego na służbę leśnika i szefowanie wyszkowskiemu nadleśnictwu był prosty: przyroda jest dla człowieka. Ma mu służyć, więc człowiek musi o nią dbać, musi ją szanować. Nadleśniczy otwierał więc lasy przed ludźmi - i dosłownie, i w przenośni - i uczył współodpowiedzialności.

-Uważałem zawsze, że człowiek jest integralną częścią przyrody, ona nie może funkcjonować bez niego. Ma funkcjonować dla niego, a człowiek ma o nią dbać. Dlatego tak wielką wagę przykładałem do edukacji ekologicznej, do tego, by uświadamiać ludziom, że łatwiej się im będzie żyło w harmonii z naturą. I uważam, że wiele w tym obszarze udało się zrobić - mówi nadleśniczy. Ta humanistyczna służba leśna spowodowała, że lasy pod kierownictwem Waldemara Żmijewskiego otwierały się przed ludźmi, znakomicie powiodła się idea Wielkiego Grzybobrania w Długosiodle. Leśnicy systematycznie pojawiali się w szkołach i przedszkolach w całej okolicy, ucząc, jak szanować i kochać przyrodę. Mieszkańcy uczyli się, że zamiast do lasu, śmieci można oddać legalnie odbiorcy odpadów i jeszcze dostać drzewko w upominku.

Samorządowcy bardzo chwalą sobie współpracę z nadleśniczym Żmijewskim, bo w przeciwieństwie do wielu jego kolegów po fachu, on szukał rozwiązań, by pogodzić prawo przyrody i prawo ludzi, konieczność inwestowania w infrastrukturę z obowiązkiem dbania o dobra naturalne. Nie było "nie bo nie" - było szukanie kompromisu. Między innymi za tę dobrą współpracę i otwartość na sprawy społeczne w tym roku nadleśniczy Żmijewski otrzymał nagrodę powiatu wyszkowskiego "Za czyn".
(...)
W czwartek, 29 marca, Waldmar Żmijewski podczas uroczystości w Nadleśnictwie Wyszków pożegnany został przez Dyrekcję Lasów Państwowych, współpracowników, samorządowców, przyjaciół - i przeszedł na emeryturę.
- Przekroczyłem już wiek emerytalny, doszedłem do wniosku, że czas już odejść z pracy, choćby dlatego, by jeszcze w pełni sił mieć szansę odkrywać inne uroki życia. Chciałbym podróżować, poznawać świat, mieć więcej czasu dla rodziny, dla wnuków, dla swoich pasji - mówi Waldemar Żmijewski.

Teraz zamierza wraz z żoną oddawać się górskim wędrówkom - żona nadleśniczego je uwielbia. Dorosłe dzieci i czwórka wnucząt też liczą, że tata i dziadek częściej będzie w domu i poopowiada o leśnych przygodach.
-Dotąd ciągle miałem mnóstwo zajęć i trochę zaniedbałem swoje pasje i zainteresowania. Jestem zapalonym żeglarzem i liczę na to, że nadrobię teraz zaległości - śmieje się nadleśniczy.

Może się jednak okazać, że tego wolnego czasu wcale nie będzie tak dużo. Waldemar Żmijewski zasiada w wielu branżowych organizacjach, jest członkiem władz Polskiego Związku Łowieckiego - a pełnienia społecznych funkcji zaniechać nie zamierza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki