Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nabrali wody w usta

Jarosław Sender
W protokóle są zastrzeżenia członków komisji wyborczej w Koskowie, ale teraz…

Po wyborach poszła wieść, że w tej wsi coś było nie tak przy wyborach. Do redakcji nadszedł mail w tej spawie.
W ostatnich wyborach samorządowych w Koskowie działała obwodowa komisja wyborcza - jedna z sześciu w gminie Stary Lubotyń. W jej skład weszło 9 osób. Prawie sami nowicjusze.

Przewodniczącą komisji wybrano Marię Gregorek - miejscową sklepową.

Zacięło się

Przy poprzednich wyborach było tak, że protokół z Koskowa wpływał do gminy jako jeden z pierwszych. Tym razem coś się zacięło.

- Około północy mieliśmy telefon z Koskowa, że przedłuża się, bo po obliczeniu wyników wyborów w tym obwodzie członkowie komisji zaczęli zgłaszać zastrzeżenia, które wpisano do protokółu - mówi Andrzej Podrez, sekretarz gminy, a jednocześnie urzędnik wyborczy.

- W dostarczonym protokóle były trzy uwagi, pod którymi podpisali się niektórzy członkowie komisji - mówi Urszula Podbielska, przewodnicząca Gminnej Komisji Wyborczej. - Pod każdą z nich było po kilka podpisów. Wszystkie uwagi dotyczyły przewodniczącej obwodowej komisji wyborczej. Były one jednak tego typu, że nie miały bezpośredniego wpływu na wynik wyborów w tym obwodzie.

W protokóle było także wyjaśnienia przewodniczącej. Jak się dowiedzieliśmy, uwagi dotyczące zachowania przewodniczącej podpisało w sumie sześć osób, z 9-osobowej komisji. Nie podpisała tylko przewodnicząca, jej zastępca pracujący w gminnej oczyszczalni ścieków oraz osoba reprezentująca w komisji urząd gminy.

Gmina huczy od plotek

Do redakcji nadszedł mail w tej sprawie.

"Komisja wyborcza na czele z przewodnicząca miała strzec porządku. Okazało się jednak, że przewodnicząca prowadziła czynną agitację. Zabronione jest m. in.: organizowanie pochodów, manifestacji, rozdawanie ulotek, rozwieszanie plakatów, zachęcanie do głosowania na poszczególnych kandydatów. A co, jeśli przewodnicząca w komisji, która powinna strzec porządku i ciszy na wyborach, sama wskazuje przybyłym na głosowanie ludziom, na kogo ma głosować? Co, jeśli stoi nad wyborcą i palcem pokazuje kratkę, gdzie należy postawić krzyżyk? Co, jeśli nie żąda dokumentów potwierdzających tożsamość? Czy o to chodzi, aby tak wybierać osoby, które mają rządzić w gminie? Słyszałam, że za czynną agitację grozi grzywna w wysokości do 5 tys. zł. Bardzo proszę o pomoc, bo wierzę, że tylko nagłośnienie tej sprawy pozwoli jakoś zaradzić tego typu zachowaniom. Gmina aż huczy od plotek na ten temat".

Postanowiliśmy ustalić, co tak naprawdę działo się w remizie w Koskowie, w wyborczą niedzielę, 21 listopada.

Wygrani i przegrani

- Mówiło się we wsi, że namawia się ludzi do głosowania na określone osoby - powiedział nam Jan Andrzejczyk, sołtys z Koskowa. - Słyszałem nawet, że będą u nas powtórzone wybory. Zaraz w poniedziałek rozmawiałem o tym z wójtem. Odpowiedział, że były jakieś zastrzeżenia, ale nikt niczego na policję nie zgłosił.

Sołtys Jan Andrzejczyk był w Koskowie jednym z trzech kandydatów na radnego gminy i zajął drugie miejsce, zdobywając 58 głosów. Tak, jak przed 4 laty. Tym razem także wybory w Koskowie wygrała Dorota Jurkiewicz z KWW Bądźcie z Nami (to komitet wójta Ireneusza Gumkowskiego), na którą głosowało 71 osób.

W rozmowie z nami sołtys stwierdził:

- W naszej komisji wynik wójta był do przewidzenia, a walka szła o wybór radnego.

I tego właśnie - jego zdaniem - mogły dotyczyć nieprawidłowości w komisji wyborczej.

W Lubotyniu z kolei odgadują, a nawet są pewni, że może jednak chodzić o głosowanie na wójta. Konkurentem obecnego wójta był dawny wójt Tadeusz Legacki, wystawiany przez KWW Ziemia Ostrowska. To przedstawicielka tego komitetu w komisji w Koskowie wpisała uwagi do protokółu i sama podpisała się pod wszystkimi trzema, a pięcioro innych członków podpisało się pod niektórymi.

Wójt Ireneusz Gumkowski zdobył w gminie trzy czwarte głosów, a w samym Koskowie jeszcze więcej.

Wiem, ale nie powiem

- Było zakłócanie ciszy wyborczej przez przewodniczącą, ale nic więcej w tej sprawie nie powiem, bo wszystko, co miałam do powiedzenia, jest w protokóle - powiedziała nam Joanna Wróblewska, przedstawicielka KWW Ziemia Ostrowska w komisji w Koskowie. - Nie wiem, co z tym zrobią odpowiednie organy. Ja myślę, że przewodnicząca już swoje konsekwencje poniosła.

Dotarliśmy do trzech innych członkiń komisji, które też podpisały uwagi w protokole. Mariola Smakosz i Małgorzata Kopaniarz z Lubotynia oraz Anna Adamczyk z Koskowa też nabrały wody w usta. Każda z nich potwierdziła, że były jakieś nieprawidłowości w zachowaniu przewodniczącej, ale też odsyłały do protokółu.

- Nie chcą mówić, co podpisały? - dziwi się sołtys Jan Andrzejczyk. - To bardzo źle.

Spytaliśmy więc w gminie, czego dotyczyły uwagi w protokole z Koskowa. Protokół jest już w depozycie, więc nikt uwag dokładnie nie pamięta. Z rozmowy z Urszulą Podbielską, przewodniczącą Gminnej Komisji Wyborczej wynika, że jedna uwaga dotyczyła tego, iż przewodnicząca chodziła często po sali i obserwowała, co ludzie wrzucają do urny oraz że pomogła jednemu z wyborców wrzucić karty do urny. Druga, że nie wzięła od jednej z wyborczyń do sprawdzenia dowodu osobistego, który ta trzymała w ręku. I trzecia uwaga, że miała komuś podpowiadać w ten sposób, że w czwartek we wsi było zebranie (chodzi o zebranie komitetu wyborczego wójta), więc chyba wiadomo, na kogo głosować.

- Uważam, że te zastrzeżenia nie stanowią naruszenia prawa - mówi Urszula Podbielska.

- Nikogo nie namawiałam do głosowania na konkretną osobę - twierdzi Maria Gregorek. - Jeden z mieszkańców, który był wypity, miał problemy z włożeniem kart do głosowania do urny, więc mu pomogłam. Jak było więcej ludzi w lokalu, to wstałam zza stołu i patrzyłam, ale nikomu nie zaglądałam do kart. I to wszystkie moje winy. Nie uważam, żebym zrobiła coś złego.

- Ja uważam, że to jest gra prowadzona przez tych, którzy nie mogą się pogodzić z przegraną - mówi wójt Ireneusz Gumkowski, zwycięzca wyborów. - To ich krzyk rozpaczy.

- Ludzie nie chcą nic mówić, bo przecież jest już po wyborach, a więc umarł król, niech żyje król! - tak komentuje tę sprawę Tadeusz Legacki, pokonany w wyborach kandydat na wójta.

Trzeba zgłosić do organów

- Do nas trafiają wszystkie protokóły komisji wyborczych i w niektórych wpisane są różne uwagi, ale podstawą do wszczęcia postępowania w sprawie ewentualnych naruszeń prawa, jest zgłoszenie do organów ścigania - wyjaśnia Alfred Szponarski, dyrektor delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Ostrołęce. - To obowiązek osób, które były świadkami naruszenia prawa. Bywa tak, że w protokole są uwagi sugerujące, np. naruszanie ciszy wyborczej, ale nikt tego nie zgłosił na policję i sprawa nie ma swego ciągu dalszego. Protokóły wyborcze są zapieczętowane i przechowywane w urzędach gmin. Jeśli jakaś sprawa trafi do organów ścigania, to wówczas protokół staje się dowodem. Ale tylko w takim przypadku. Nikt inny nie ma prawa wglądu do protokółów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki