Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mundial 2010. Amerykanie ulegli Ghanie po dogrywce

Marcin Sobczak (mundial.kadra.pl)
Landon Donovan strzelił karnego, ale nie wystarczyło to na odniesienia zwycięstwa nad Ghaną.
Landon Donovan strzelił karnego, ale nie wystarczyło to na odniesienia zwycięstwa nad Ghaną. Fot. flickr.com
Reprezentacja Ghany została drugim ćwierćfinalistą, po tym jak wygrała w sobotni wieczór w Rustenburgu ze Stanami Zjednoczonymi 2:1. Podopieczni Milovana Rajevaca do wykazania swojej wyższości potrzebowali dogrywki, ale zwyciężyli zasłużenie i zostali trzecim po Kamerunie oraz Senegalu zespołem z Afryki, który dotarł do ćwierćfinału mistrzostw świata.

Spotkanie rozpoczęło się po myśli Czarnych Gwiazd. Już w piątej minucie Kevin-Prince Boateng uciekł dwóm rywalom i w pełnym biegu uderzył z linii pola karnego, a piłka wpadła do bramki tuż przy słupku, obok interweniującego Tima Howarda. Był to pierwszy gol zdobyty przez Ghanę z gry w tych mistrzostwach.

Amerykanie byli wyraźnie zaskoczeni utratą gola i inicjatywa należała do ich rywali. Ci nie zamierzali poprzestawać na jednym golu i starali się stwarzać kolejne sytuacje. Kolejną okazję miał Boateng, ale tym razem uderzył z 20 metrów nad poprzeczką. Potem Amerykanów uratował Howard, paruję uderzenie Asamoah Gyana z rzutu wolnego.

Amerykanie zaczęli grać lepiej dopiero pod koniec pierwszej połowy i niewiele brakował, a w 35. minucie doprowadziliby do wyrównania. Cliny Dempsey przejął piłkę i prostopadle podał do Robbiego Findleya, ten wbiegł w pole karne i uderzył po ziemi, ale Richard Kingson obronił to uderzenie nogą. Dwie minuty później bramkarz Ghany brał udział w akcji ofensywnej, bowiem po jego wykopie piłka trafiła do Kwadwo Asamoah, lecz po jego strzale USA ponownie ratował Howard, podobnie jak jego vis-a-vis odbijają piłkę nogą.

W drugiej połowie zobaczyliśmy zupełnie inny zespół USA. Zmiany przeprowadzone przez Boba Bradleya przyniosły skutek i już dwie minuty po przerwie mogło być 1:1. Landon Donovan dośrodkował z prawego skrzydła, Jozy Altidore przejął piłkę i podał do Benny'ego Feilhabera, lecz jego strzał znakomicie obronił Kingson.

Ghana zrewanżowała się niecelnym uderzeniem Gyana z dystansu, ale inicjatywa nadal należała do Amerykanów, którzy dopięli swego w 62. minucie. Jonathan Mensah sfaulował w polu karnym Dempseya, a Donovan pewnie wykorzystał jedeaastkę i było 1:1. USA nadal atakowało i gdyby nie świetna postawa Kingsona, to Jankesi mogliby objąć prowadzenie. Najpierw bramkarz Wigan Athletic ubiegł w sytuacji sam na sam Altidore'a, a potem obronił groźny strzał Michaela Bradleya.

W kolejnej sytuacji dopisało mu z kolei szczęście, bowiem Altidore pod presją obrońcy z 10 metrów uderzył obok słupka. W samej końcówce regulaminowego czasu gry obydwie ekipy bały się już zaryzykować i doszło do dogrywki. Na jej początku świetną akcją popisał się Gyan, który po podaniu od Andre Ayewa ograł Bocanegrę i w pełnym biegu mocnym uderzeniem pod poprzeczkę pokonał Howarda.

Amerykanie chcieli szybko doprowadzić do remisu i mieli ku temu dobrą okazji, lecz strzał Feilhabera w ofiarny sposób zablokował Ayew. W drugiej połowie dogrywki to nadal USA miało więcej z gry, ale Ghana broniła się mądrze. Groźnie było w 115. minucie, gdy doszło do zamieszania w polu karnym i jeden z obrońców odbił piłkę w stronę swojej bramki, lecz Kingson był na posterunku.

W końcówce dogrywki Amerykanie postawili wszystko na jedną kartę i wywalczyli rzut rożny. Pod bramkę Ghany pobiegł nawet Tim Howarda, który próbował główkować, lecz jego vis-a-vis wybił piłkę, która trafiła do Bradleya, ale ten uderzył nad bramką. Niedługo potem niecelnie główkował Dempsey i była to ostatnia okazja Jankesów, którzy pożegnali się z mundialem.

USA - Ghana 1:2 (0:1, 1:1, 1:2)
Bramki: Donovan 62.(k) Boateng 5. Gyan 93.

KLIKNIJ TUTAJ: AKTUALNE INFORMACJE Z MISTRZOSTW ŚWIATA 2010 ZNAJDZIECIE W NASZYM SERWISIE SPECJALNYM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki