Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto nałożyło na firmę karę. Sąd jednak uznał, że to ratusz musi zapłacić

possowski
Na nazwę KDL i nazwisko Tyszka w ratuszu reagują nerwowo. Trudno się dziwić. Marek Tyszka (pełnomocnik i mąż właścicielki firmy KDL) prowadzi, otwartą już wojnę z miastem.

Przypomnijmy, pisaliśmy o tym we wrześniu ubiegłego roku, że zawiadomił on organy ścigania o licznych nieprawidłowościach, które - jego zdaniem - miały mieć miejsce podczas realizacji kilku miejskich inwestycji. Coś może być na rzeczy, ponieważ Prokuratura Rejonowa w Płocku wszczęła śledztwo "w sprawie niedopełnienia przez funkcjonariuszy publicznych podczas realizacji przetargów i inwestycji drogowych". Cały czas się ono toczy.

Tymczasem miasto postanowiło ukarać firmę KDL za nieterminowe wykonywanie zleconych inwestycji. A było ich do niedawna sporo, niemal wszystkie kończyły się po terminie. Miasto naliczyło firmie KDL kary umowne, i - po odmowie ze strony firmy - skierowało pozwy do sądu. Jedna z takich spraw zakończyła się niedawno wyrokiem, który miejskich urzędników z pewnością nie ucieszył. Sąd bowiem uznał, że to nie KDL musi zapłacić karę umowną, ale wręcz przeciwnie - miasto musi jeszcze zwrócić firmie koszty procesu!

Kwota nie jest wprawdzie wielka (3727 zł) ale to tylko jeden pozew o zasądzenie kary umownej od firmy KDL. Inna sprawa jeszcze się toczy. A mogą być kolejne.

- Jedną sprawę wygraliśmy, o rozstrzygnięcie drugiej też jestem spokojny - mówi Marek Tyszka. - Miasto naliczyło nam także kary umowne dotyczące innych inwestycji. Żadnej nie zapłacimy, bo w żadnym przypadku opóźnienie inwestycji nie nastąpiło z naszej winy. Jeśli miasto będzie żądać kar umownych to znów spotkamy się w sądzie. Tak jak w przypadku tej zakończonej i tej toczącej się sprawy, nie będzie też ugody (każda sprawa zaczyna się próbą zawarcia ugody między powodem a pozwanym - przyp. red.).

Sprawa zakończona właśnie wyrokiem dotyczyła budowy ul. Wesołej. Ta - blisko półmilionowa inwestycja - realizowana była przez KDL na przełomie 2008 i 2009 roku. Prace zamiast w styczniu, zakończyły się w kwietniu. Miasto naliczyło firmie za to opóźnienie prawie 150 tys. zł kary. Sąd pozew o zapłatę tej kwoty oddalił. Konkluzja wyroku: firma KDL nie miała wpływu na opóźnienie inwestycji. Zdecydowały dwa, niezależne od wykonawcy, czynniki: pogoda i wprowadzenie na teren budowy przez miasto, bez uzgodnienia z firmą KDL, innego wykonawcy. Chodzi o firmę energetyczną, która zajmowała się przebudową sieci, co kolidowało i czasowo wstrzymało główne roboty.

Sama konkluzja to jednak nie wszystko. Z uzasadnienia wyroku wyłania się bowiem fatalny obraz nadzoru nad inwestycją ze strony odpowiedzialnych za to urzędników. Sąd wskazał wręcz na próby ich matactwa!

W uzasadnieniu wyroku czytamy między innymi opis "nadzoru" prowadzonego przez miasto w przypadku tej inwestycji. Sąd oparł się na zapisach podstawowego dokumentu - dziennika budowy. "Przez cały okres trwania prac dziennik budowy był dostępny na placu budowy. Mimo to inspektor nadzoru drogowego z ramienia Gminy Miasta Ostrołęki nie dokonywał w dzienniku żadnych wpisów. Po zdaniu dziennika w związku z wykonaniem przebudowy ul. Wesołej (…) w dniu 17 kwietnia 2009 r. [inspektor] zamieścił w dzienniku, pomiędzy już istniejącymi wpisami (…) szesnaście antydatowanych wpisów, z których wynikać miał brak nadzoru ze strony wykonawcy."

Dużo więcej na ten temat w najnowszym papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki