Magdalena Szwaj ma 22 lata. Pochodzi ze Słupska, tam skończyła technikum ochrony środowiska. Od kilku tygodni mieszka w Ostrołęce. Przyjechała tu „za pracą”. Jest zatrudniona w firmie transportowej z Godlewa Wielkiego (gm. Nur, powiat ostrowski).
- Jestem bardzo wdzięczna szefowi, że dał mi szansę - nie dość, że przyjął do pracy w charakterze kierowcy kobietę, to jeszcze bez doświadczenia - mówi. - Nie spotkałam się, jeżdżąc po kraju, z żadną kobietą-kierowcą ciężarówki. Póki co mam samych kolegów po fachu - śmieje się sympatyczna brunetka.
Magda zrobiła prawo jazdy na ciężarówki (C+E) w wakacje ubiegłego roku.
- Uwielbiam samochody, od dziecka już. Miłością do motoryzacji zaraził mnie brat. Choć nigdy bym nie pomyślała, że usiądę za kierownicą czterdziestotonowca - dodaje.
Do zdobycia uprawnień kierowcy ciężarówki też namówił ją brat.
- Widział, jak jeżdżę autem osobowym. Nawet żartował, że chyba urodziłam się z kierownicą. Uznał, że skoro nie mam problemu w samochodach osobowych, to i w większych sobie poradzę.
I tak Magda wylądowała na egzaminie w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Słupsku.
- To był wielki stres - przyznaje. - Ale najważniejsze, że się udało.
Odebrała prawo jazdy i zaczęła szukać pracy w nowym zawodzie.
- Nie było łatwo, zwłaszcza że cv składała kobieta, w dodatku bez doświadczenia. Ale trafiłam dobrze - chwalę sobie pracodawcę i kolegów z pracy, zawsze chętnych do pomocy.
15 stycznia 2017 roku wyruszyła w pierwszą trasę - z bazy w Godlewie do Ciechanowa.
- Ponad 100 km z szefem, który chciał sprawdzić moje umiejętności. Miło tę podróż wspominam, dobrze mi zresztą poszło. Przejechałam z nim ten odcinek i dalej puścił mnie już samą. Taki miałam chrzest.
Od tego czasu Magda kilka dni w tygodniu spędza w trasie.
- Czuję się w kabinie tira jak w osobówce. I generalnie mam wrażenie, jakbym jeździła tirem od bardzo dawna.
Pojawienie się Magdy - czy to na drodze, czy w jakiejś bazie, magazynie - zwykle wzbudza sensację.
- Ale inni kierowcy reagują na mnie bardzo pozytywnie. Zazwyczaj są pomocni, niektórzy nawet otwierają mi drzwi auta - śmieje się. - Nie trafiłam jak dotąd na ludzi negatywnie nastawionych do kobiety-kierowcy tira. Zresztą coraz częściej przecież widać panie za kierownicą większych aut, np. autobusów. Zawód może typowo męski, ale kobieta mu podoła.
Magda podkreśla, że bardzo lubi swoją pracę.
- Generalnie nie czuję się jakbym była w pracy. Robię to co kocham. To idealne rozwiązanie. Aż chce się siadać i jechać - zaznacza. - Niektórym się wciąż wydaje, że to tylko siedzenie za kierownicą. Sama tak myślałam na początku. A teraz czasem mi się wydaje, że mam więcej papierkowej roboty niż jazdy - śmieje się. - Muszę pilnować czasu pracy, czasu jazdy, załadunków, rozładunków. Trzeba zawsze mieć trzeźwy umysł. A do tego jeszcze prowadzenie dużego auta. A moim marzeniem jest prowadzić jeszcze większy.
Dzisiaj Magda jeżdzi tirem do 40 ton, a chciałaby poprowadzić „większy gabaryt” (np. taki, który transportuje bardzo długie elementy). Za kółkiem dużego auta czuje się pewnie.
- Czasem, jak podjeżdżam pod rampę, wychodzą do mnie ludzie po papiery, i dziwią się, gdy z kabiny wysiada kobieta. Słyszałam już nawet komplementy, że niektórzy kierowcy płci męskiej potrafią po 40 razy podjeżdżać pod rampę, a ja robię to za pierwszym razem. Zdarza się także, że koledzy-kierowcy przepuszczają mnie w kolejce po załadunek czy rozładunek. Najgorzej jak coś się zepsuje - mówi. - Ale myślę, że i tu spotkałabym się z życzliwością kolegów. Zakrzyknęłabym „na radiu” i sądzę, że nie byłoby problemu.
Magda jest młodą osobą, singielką. Już teraz zdaje sobie sprawę, że gdy kiedyś zmieni stan cywilny i będzie rozważać powiększenie rodziny, pracę raczej będzie musiała zmienić.
- Nie wyobrażam sobie pogodzenia wyjazdów z życiem rodzinnym - mówi.
Póki co nieważne jest dla niej miejsce zamieszkania.
- Przecież mieszkanie można wynająć wszędzie - komentuje. - A w rodzinnym domu bywam w weekendy. Co to jest 300 km w jedną stronę dla kierowcy tira? - przekonuje.
Do jednego, przyznaje, trudno jej się było przyzwyczaić - do zmiany trybu życia: z aktywnego na siedzący. I do planowania z dnia na dzień.
- Jestem cały czas pod telefonem, do tego nieregularne spanie, nieregularne odżywianie. Bardzo trudno było mi na początku, nie ukrywam. Kocham sport. Zawsze byłam aktywna, jako nastolatka dużo grałam w siatkówkę. Jako młodziczka byłam w kadrze Polski, grałam w klubach: Czarni Słupsk, Morena Miastko. Miałam regularny, sportowy tryb życia. I takie nagłe przestawienie było bardzo trudne, no ale do wszystkiego się człowiek może przyzwyczaić. Teraz też - obowiązkowo - znajduję czas na aktywność. Jak tylko zjeżdżam na weekend do domu, to biegnę na siłownię.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?