30 kwietnia, pół godziny po północy, w Kosewie wybuchł pożar. Płonął drewniany stary dom, tzw. pustostan, w samym centrum wsi, o rzut kamieniem od remizy strażackiej. Właściciel domu nie mieszka w Kosewie.
Po drugiej stronie ulicy mieszka Marek Jasionek z rodziną.
Ogień był tak duży, że zagrażał bezpośrednio mojemu domowi, zastanawialiśmy się nawet, czy nie pakować się i nie uciekać
- wspomina.
- Nasi strażacy polewali dom wodą, żeby nie zaczął się palić. Ale były straty, pękła szyba w jednym oknie, potopiły się podsufitki i rozszczelniły się okna.
Przed ogniem ochronił Jasionków rząd wysokich tui stojących przy samej ulicy. Iglaki są częściowo spalone.
- Nikt wtedy nie myślał, że to może być celowe podpalenie – mówi Monika Stawierej, radna gminy z Kosewa. - Niektórzy ludzie podejrzewali natomiast młodych o jakąś nieostrożność, bo tamtego wieczora obchodzili „osiemnastkę”.
Pięć pożarów
Drugi pożar wybuchł 25 maja, też po północy. To drewniana stodoła, stała w niedużej odległości od drewnianego domu, który spłonął w kwietniu. Też na niezamieszkanej posesji, w gęstej zabudowie.
Następnej nocy w Kosewie znów rozległy się syreny. Palił się niezamieszkany dom w centrum wsi.
4 lipca, w nocy, znów wybucha pożar, tym razem pali się drewniana stodoła.
19 sierpnia nocą w ogniu stanęła drewniana stodoła z belami słomy w środku. Spłonęły też zabudowania gospodarcze na sąsiedniej posesji.
- Ten nocy byłam w domu, miałam gości, obudził mnie pies – wspomina Joanna Jamiołkowska. - Strasznie wył.
Kiedy się obudziłam, moje zabudowania w podwórku były już w ogniu. Z samego pożaru niewiele pamiętam. Spłonęło wszystko, łącznie z zapasem opału na zimę.
- Mieszkam tu dopiero od kilku lat, jeszcze nie zdążyłam spłacić, a już połowy dobytku nie mam - mówi Joanna Jamiołkowska.
Pani Joanna mieszka w drewnianym domu. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby wiatr wiał tej nocy w inną stronę.
Będzie monitoring i nagroda
Byliśmy w Kosewie 22 sierpnia. Ludzie są przestraszeni, wielu nie może spać w nocy. Patrzą nieufnie jeden na drugiego, bo wiedzą, że wśród nich jest podpalacz, albo osoba, która informuje podpalacza o tym, co dzieje się we wsi.
Po ostatnim pożarze energiczniej zaczęła działać policja. Został nawet zatrzymany jeden z mieszkańców, ale zwolniono go z powodu braku dowodów.
21 sierpnia we wsi odbyło się zebranie z udziałem wójta gminy oraz przedstawicieli policji. Wójt zamontuje monitoring uliczny oraz wyznaczy nagrodę za pomoc w ujęciu podpalacza.
Policja przestrzega i prosi
Przedstawiciele policji przestrzegali na zebraniu przed prowadzeniem własnych śledztw i samosądami.
Policja postanowiła przesłuchać w tej sprawie wszystkich mieszkańców wsi. Wystosowała też apel do wszystkich, którzy coś wiedzą w tej sprawie:
„Świadkowie tych zdarzeń oraz osoby mogące mieć wiedzę na ten temat proszone są o kontakt osobisty w Komendzie Powiatowej Policji w Ostrowi Mazowieckiej przy ul. Piłata 12 lub telefoniczny z:- dyżurnym jednostki, tel. (29) 746-92-00,
- dzielnicowym gminy Stary Lubotyń, tel. 506-891-317,
- policjantem prowadzącym sprawę tel. (29) 746-92-40 lub (29) 746-92-71.”.
Więcej przeczytasz 27 sierpnia w papierowym wydaniu „Tygodnika w Ostrowi”.
Zobacz inne materiały
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?