MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Korytarz skłócił sąsiadów

Jarosław Sender
Dzielą korytarz, który stał się kością niezgody Ewa i Artur Łukasiakowie oraz Barbara Załęska mieszkają pod jednym dachem.

Mała miejscowość Parciaki Stacja w gminie Jednorożec. W parterowym domu znajdują się cztery pokoje, dwie kuchnie i dwie łazienki. Łukasiakowie mają dwa pokoje, kuchnię i łazienkę, takie same pomieszczenia zajmuje Barbara Załęska. Tylko korytarz jest wspólny. Lokatorzy nie są ze sobą spokrewnieni. Każdy z nich kilka lat temu kupił od gminy połowę wspomnianego domu i tak zostali sąsiadami. Przez wiele lat żyli zgodnie, ale do czasu.

- Wprowadziliśmy się tutaj w 1992 roku - opowiada nam Ewa Łukasiak.- Nigdy nie przeszkadzało nam to, że mamy wspólny korytarz z sąsiadami. Wcześniej mieszkała tu inna rodzina i nigdy nie dochodziło do konfliktów. Poza tym, po naszej stronie domu znajduje się łazienka, z której obecnie korzysta pani Załęska - tłumaczy.

Barbara Załęska wprowadziła się do tego domu rok później. Obecnie mieszka sama, pracuje w Urzędzie Gminy w Jednorożcu.

- Od początku zabiegałam o to, żeby zrobić dwa samodzielne mieszkania w tym domu - twierdzi. - Jednak sąsiedzi uważali, że nie ma takiej potrzeby.

Wszystko jednak zmieniło się kilka lat temu, po incydencie i kłótni, do której doszło między rodzinami. Wówczas rozpętała się sąsiedzka wojna.

Nie zgodziła się na remont

- Sąsiadka podzieliła korytarz na dwie części - opowiada Artur Łukasiak. - Położyła płytki po swojej stronie, pomalowała połowę drzwi, a nawet powiesiła firankę - tylko po swojej stronie okna - zaznacza. - Nie mamy prawa nawet stanąć na jej części korytarza.

Łukasiakowie mają trójkę dzieci, mieszka z nimi także niepełnosprawny brat pani Ewy, Filip Kruk, który porusza się na wózku inwalidzkim.

- Nie mam innej możliwości wyjścia z domu, jak przez korytarz - tłumaczy.- Jednak aby to zrobić, muszę także przejechać po stronie korytarza pani Załęskiej oraz otworzyć jej część drzwi. I wtedy dochodzi do kłótni.

W ubiegłym roku pan Filip otrzymał dofinansowanie z PCPR z Przasnysza na remont mieszkania w celu przystosowania go do potrzeb osoby niepełnosprawnej. Remont zakładał również budowę wjazdu do domu oraz wstawienie nowych drzwi.

- Potrzebowałem zgody sąsiadki, ale nie otrzymałem jej - mówi pan Kruk.

- Nie zgodziłam się, bo nie znałam zakresu robót, a państwo Łukasiakowie nie przedstawili mi zakresu prac ani w formie pisemnej, ani ustnej - broni się Załęska. Filip Kruk twierdzi z kolei, że rozmawiał na ten temat z sąsiadką. Teraz rzadko wychodzi z domu, żeby nie stwarzać kolejnych powodów do kłótni. Sam zresztą nie jest w stanie wydostać się z niego, gdyż utrudniają to wysokie schody.

- Jak jest szwagier, to pomaga mi wyjechać przed dom. Ale pracuje w Ostrołęce i przyjeżdża tylko na weekendy.

Pani Załęska narzeka na brak prywatności w domu.

- Mam trzy pomieszczenia, do których za każdym razem muszę wchodzić właśnie od strony korytarza. Jest to bardzo uciążliwe, mijamy się z sąsiadami, zderzamy. Chciałabym, abyśmy w końcu mieli samodzielne mieszkania. Jestem otwarta na współpracę - deklaruje.

Mediacje bez efektu

Chęci współpracy jest jednak za mało. Niesnaski trwają od kilku lat. Niejednokrotnie interweniowała policja, ponieważ zdarzało się, że między sąsiadami dochodziło nie tylko do awantur, ale równie do rękoczynów. Łukasiakowie skierowali do sądu sprawę o zwrot łazienki, z której korzysta pani Załęska, a która jest położona po ich stronie domu. Sąd jednak oddalił sprawę. Wójt gminy Jednorożec, Michał Lorenc, podjął się mediacji między zwaśnionymi stronami.

- Obie rodziny są właścicielami obu mieszkań i tak naprawdę nie mogę interweniować w tej sprawie. Jednak przez to, że dotyczy to pracownika gminy, to niestety sprawa również w jakiś sposób mnie dotyka. Jestem zobowiązany rozmawiać na ten temat z prasą, telewizją, więc postanowiłem podjąć się próby pogodzenia rodzin.

Jednym ze sposobów rozwiązania konfliktu, zaproponowanego przez wójta było, po konsultacjach z rzeczoznawcą, oddanie korytarza pani Załęskiej w zamian za łazienkę. Należałoby wówczas zrobić nowe wejście, po stronie mieszkania Łukasiaków.

- Chcą wyburzyć ścianę w moim pokoju i zrobić z niego pokój przechodni - żali się Filip Kruk, któremu wyraźnie nie podoba się takie rozwiązanie.

Jako osoba niepełnosprawna, chora na postępujący zanik mięśni, wymagająca opieki, potrzebuje szczególnych warunków mieszkaniowych.

- Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś miał wchodzić do domu wtedy, kiedy na przykład pomagam bratu się ubrać, przenieść na wózek - mówi pani Ewa. - Ten pokój jest przystosowany do jego potrzeb, obok zaraz znajduje się łazienka - tłumaczy.

Łukasiakowie nie zgodzili się więc na takie rozwiązanie.

Błąd przy sprzedaży

- Może faktycznie dla osoby niepełnosprawnej nie jest ono najlepsze - przyznaje wójt. - Ale takie rozwiązanie przedstawiłem im po konsultacjach. Teraz kiedy odmówili, to nie wiem jak jeszcze mogę im pomóc - wójt Lorenc rozkłada bezradnie ręce.

Podczas rozprawy w sądzie, kiedy Łukasiakowie domagali się zwrotu łazienki, okazało się, że podczas sprzedaży przez gminę domu, nie zostało spełnione kryterium samodzielności mieszkań.

- Ten dom przeszedł w posiadanie gminy jeszcze w latach 90. - mówi wójt. - A podczas sprzedaży ktoś popełnił błąd. Gdyby nie konflikt między rodzinami, nikt by się tego nie dopatrzył. Jednak teraz wyszedł on na jaw.

Sąd Okręgowy w Ostrołęce w wydanym wyroku stwierdził, że podział nieruchomości nastąpił bez podziału znajdującego się w niej budynku. Mieszkania nie spełniają kryterium samodzielności, a zatem czynności zbycia nieruchomości uznane są za bezwzględnie nieważne.

- Mogę wnieść sprawę do sądu o odebranie własności obu rodzinom - zaznacza Michał Lorenc. - Wtedy na własnych warunkach dokonałbym podziału i sprzedałbym te dwa lokale ponownie. Ale taka możliwość jest ostatecznością. Byłaby to wielka tragedia dla obu rodzin. Staliby się na powrót tylko lokatorami, bez prawa własności.

Artur Łukasiak proponuje dobudowanie nowej łazienki, po stronie mieszkania Barbary Załęskiej, zostawiając wspólny korytarz.

- Nam nie przeszkadza to, że korytarz jest wspólny - twierdzi. - Mogę nawet pomóc w budowie łazienki pani Załęskiej.

Na to nie zgadza się Barbara Załęska. Chciałaby, żeby korytarz należał tylko do niej, w zamian oddałaby łazienkę, którą użytkuje, a która znajduje się po stronie Łukasiaków.

Jeżeli sąsiedzi nie dojdą do porozumienia, niestety muszą liczyć się z sądowym odebraniem praw własności do obu lokalów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki