- To ja, żeby dojechać do siebie na gospodarkę, to muszę objechać tutaj z boku 250 metrów? - niedowierzała starsza mieszkanka Wachu. - Nie będzie mojego zjazdu?
Nie będzie, potwierdzają inżynierowie drogownictwa. Na zaproszenie wójta od dwóch dni urzędują w sali konferencyjnej i tłumaczą ludziom to, co widać na mapkach z drogą. Koncepcyjny plan przebudowy drogi nr 53 na długości ok. 40 km zakłada, że we wsiach powstaną tzw. bisówki, czyli pięciometrowe drogi dojazdowe na pola i posesje, z boku głównej szosy.
Na bisówki zostanie odcięte ok. 6 metrów gruntów przydrożnych, licząc od rowu melioracyjnego.
- To pójdzie pół mojego sadu - wdycha Ewa Wiśniowolska z Kadzidła. - Trudno, droga musi być.
Nie wszyscy się z tym godzą. Ludzie piszą protesty i składają je do wójta.
- Podpisuję wszystkie - deklaruje wójt Dariusz Łukaszewski. - Droga to sprawa odgórna, my nie mamy wpływu na jej kształt. Jednak osobiście uważam, że koncepcja robienia zjazdów co kilkaset metrów jest wzięta z rejonów kraju zupełnie innych, niż Kurpie. U nas co 100 metrów to inny gospodarz.
Koncepcja zjazdu, do którego trzeba się cofać 300 m w stronę w Wachu, nie podoba się też Tadeuszowi Rózieckiemu, który mieszka tuż za granicą Kadzidła. Ma inny pomysł. Zamierza o niego walczyć.
Więcej w wydaniu papierowym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?