Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Indywidualista i szczególarz

anek
Wojciech Łysik
Wojciech Łysik
Kim są ludzie, którzy podejmują najważniejsze decyzje dla miasta? O swoich radnych miejskich wiemy na ogół niewiele. W najbliższych numerach "Głosu Wyszkowa" kolejno prezentować będziemy sylwetki wszystkich radnych miejskich - w zupełnie przypadkowej kolejności. Na początek radny Ziemi Wyszkowskiej Wojciech Łysik.

Na sesjach wyróżnia się wyjątkową starannością. Dba o wygląd, ale też jakość podejmowanych uchwał zwracając uwagę nawet na literówki. Zna się na retoryce i nie potrzebuje przemawiać z kartki. Indywidualista, lubi, gdy to, co się robi, robi się dobrze. Przyznaje, że władza go pociąga. Świetnie gotuje, sam potrafi wyprasować sobie koszulę, a jego motto życiowe brzmi: żyć znaczy działać. 33-letni Wojciech Łysik zasiada w miejskiej radzie już drugą kadencję. W poprzedniej, jako jedyny opozycyjny radny szefował komisji promocji. Teraz pracuje w komisji oświaty i jest dla odmiany w koalicyjnej większości. Reprezentuje okręg wyborczy od torów kolejowych na Pułtuskiej, aż po osiedla Polonez i Młodych i ulicę Zakolejową. Rodowity wyszkowianin, choć ostatnio coraz mniej lubi swoje miasto, ze względu na dwa bardzo niepokojące zjawiska - niezmiennie obowiązujące układy i konformizm w sposobie bycia i działaniu ludzi. Wychowanek wyszkowskiego Liceum Ogólnokształcącego im. C. K. Norwida, tu właśnie, za sprawą dwóch nauczycielek ukształtował swój charakter indywidualisty z zasadami. - Pani profesor Teresa Torebko, która uczyła mnie matematyki ceniła umiejętność argumentacji i samodzielnego myślenia - wspomina radny. - Za którąś z klasówek dostałem u niej dwójkę i piątkę. Dwóję, za zły wynik zadania, ale piątkę za nowatorskie próby jego rozwiązania. Pamiętam też, jak po jednym z moich licznych krnąbrnych wystąpień, gdy już zebrałem burę od dyrektora Bułatowicza pani profesor Czuber najpierw też zaburczała, a potem podszepnęła: "Łysik, nie zmieniaj się nigdy". Był niełatwym uczniem, bardzo ambitnym, dociekliwym i zasadniczym, szef szkolnego samorządu, potrafił odmówić pisania klasówki, gdy nie była zapowiedziana zgodnie z regulaminem. Do tej pory zachował w sobie wielki szacunek do prawa i życiowych reguł, którymi się kieruje. Jeszcze w liceum postanowił, że chce zostać nauczycielem, podobnie jak starsza siostra i co miał pokazać czas, także młodsza. - Nie wiem, skąd u nas to nauczycielskie zacięcie, mama była przez wiele lat kadrową w wyszkowskiej Fabryce Mebli, tata pracował w różnych tutejszych przedsiębiorstwach. My zapragnęliśmy być nauczycielami - opowiada Łysik. - A ponieważ kochał też sport, postanowił zostać nauczycielem wuefu. Ukończył najpierw warszawską AWF, a potem jeszcze - przezornie - podyplomowe studia menedżerskie na UW. Najpierw pracował jako wuefista, potem trafił do warszawskiej firmy zajmującej się poligrafią, reklamą, organizacją przyjęć. Tam wiele się nauczył o reklamie i promocji. Dziś jest pracownikiem WOSiR. - Lubię działać na wielu frontach. Łapię wszelkie nadarzające się okazje i lubię nowe wyzwania - mówi radny.. Jednocześnie bardzo sobie cenie u ludzi profesjonalizm, staram się robić to, co potrafię robić dobrze i wiem, ze mam opinię szczególarza, żeby nie powiedzieć pedanta - przyznaje Wojtek Łysik. Oprócz pracy w WOSiR radny wraz z żoną, Małgorzatą, także absolwentką AWF i instruktorką fitness i aerobiku prowadza w Wyszkowie duży fitness klub.

Władza go wciągnęła

Po raz pierwszy Wojciech Łysik wystartował w wyborach samorządowych sześć lat temu. Wszedł do rady jako opozycjonista, ale mimo to został szefem komisji promocji. - Wtedy też otrzymałem swoją pierwszą poważną szansę polityczną - propozycję objęcia funkcji wiceprzewodniczącego rady. Nie skorzystałem z niej. Wystartowałem wyborach, bo doszedłem do wniosku, że jako wuefista - radny mogę zrobić dla wyszkowskiego sportu znacznie więcej, niż jako tylko wuefista. To było dla mnie nowe wyzwanie, chciałem się sprawdzić, rozwinąć skrzydła, wykorzystać doświadczenia zdobyte w zakresie sportu, promocji, kultury. Ponowne ubieganie się o mandat radnego było chęcią poddania się ocenie społecznej i z wielką satysfakcją odnotowałem wysoki wynik, bo bodaj ósme miejsce spośród wszystkich radnych, co oznaczało pozytywną ocenę mojej działalności i jeszcze bardziej zmotywowało mnie do działania - mówi Łysik. W radzie pracuje nad tym, na czym zna się najlepiej - sporcie, kulturze i promocji. Jego zdaniem Wyszków ma wiele utalentowanej młodzieży i sportowo i artystycznie i trzeba ją otoczyć opieka i umożliwić rozwój, bo to na właśnie młodzież jest najlepszą promocja miasta. Stąd zabiegi o organizację w Wyszkowie różnorodnych imprez sportowych i artystycznych. - Mamy w Wyszkowie kilka perełek, kulturalnych i sportowych, jak choćby Sylaba, Młodzieżowa Orkiestra Dęta, koło teatralne przy LO, zespół Wyszków, klub tańca Integracja i wiele innych. Odnoszą sukcesy, bo są prowadzone przez pasjonatów. Wkładają w to całe serce i dlatego odnoszą sukcesy - uważa siebie także zaliczając do wielkich pasjonatów sportu. Chciałby promować Wyszków właśnie poprzez odnoszących sukcesy młodych ludzi. Stara się być otwarty na sygnały swoich wyborców, a ci bardzo często przychodzą do niego do domu z prośbą o interwencje w różnych sprawach. Nie dalej, jak na ostatniej sesji złożył interpelację w sprawie niepełnosprawnej kobiety. - Staram się być dostępny dla ludzi, nie lekceważyć nawet najdrobniejszych spraw, przygotowywać się do sesji i uczestniczyć w oficjalnych spotkaniach i uroczystościach - zapewnia radny. Przyznaje także, że władza go pociąga, bo pozwala na realizowanie różnych pomysłów. Kiedy nieoczekiwanie zgłoszono jego kandydaturę w prawyborach na burmistrza w Ziemi Wyszkowskiej zgodził się, choć na przygotowanie do prezentacji miał zaledwie kwadrans bo uznał, że drugiej politycznej szansy już przegapić nie może. Przegrał wtedy z obecnym burmistrzem Grzegorzem Nowosielskim, ale bardzo sobie ceni to doświadczenie.

Mistrz kuchni włoskiej

Zdecydowanie największym życiowym osiągnięciem radnego Łysika jest kochająca i będąca zawsze podporą rodzina - żoną Małgosia i dwóch synów - siedmioletni Patryk i dziesięciomiesięczny Wiktor. - Tworzymy związek partnerski i staramy się wspólnie podejmować wszelkie decyzję. Gdy urodził się młodszy synek, wybór imienia dla niego także odbył się w sposób demokratyczny w gronie naszej trójki - śmieje się Wojciech Łysik. Po narodzinach synów zrozumiał, jak trudno być żoną i matką, zwłaszcza zawodowo aktywną, prać, pracować, opiekować się dziećmi, gotować i jeszcze być zawsze uśmiechniętą i miłą dla męża. Choć trzeba przyznać, że radny Łysik nie ma dwóch lewych rąk do domowych prac, i koszulę sobie uprasuje, i nie tylko gwóźdź w ścianę wbije, a w gotowaniu to jest podobno prawdziwym mistrzem. - Bardzo lubię gotować. Cenię zwłaszcza kuchnię włoską i tradycyjną polską. Lubię poeksperymentować, tworzyć nowe potrawy. Wyręczam żonę w kuchni tak często, jak tylko pozwala mi czas - mówi Łysik. A czasu tego nie jest za, wiele, bo za największą swoja wadę radny uważa pracocholizm. Nie umie już i nie ma czasu na odpoczywanie. Jeśli jednak zdarzy się taka wyjątkowa chwila, spędza ją z rodziną, na wycieczkach, wyjazdach do kina, spacerach. Trzy zalety radnego Łysika to po pierwsze kompetencja w tym, czym się zajmuje i profesjonalne przygotowanie, po drugie indywidualizm i po trzecie - lojalność. - Jestem bardzo wymagający i to zarówno w stosunku do siebie, jak i do ludzi. Nie lubię nadużywania słowa profesjonalizm, wolę go obserwować w działaniu. Wydaje mi się, że jestem kompetentny i odpowiednio wykształcony w dziedzinach, którymi się zajmuję. Choć indywidualista, lubię prace w dobrym zespole, a rada miejska, choć w części z pewnością jest takim dobrym zespołem - ocenia radny Wojciech Łysik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki