Z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że jest to pierwsza wystawa po generalnym remoncie galerii. To tylko nie spowodowałoby jednak aż takiej frekwencji; wszak nikt nie przyszedł w czwartek do galerii oglądać świeżo odmalowane ściany. Wszyscy przyszli oglądać obrazy, a może bardziej jeszcze – spotkać ich autora.
Bo Leszek Sokoll to postać dla Ostrołęki szczególna. Pierwszy kierownik Galerii Ostrołęka; artysta, który przez lata uczył ostrołęczan sztuki współczesnej; animator i organizator wielu imprez i przedsięwzięć kulturalnych w Ostrołęce.
– Jaka wystawa mogłaby się odbyć tutaj, w odnowionych wnętrzach? Tylko jednego artysty. Jest nim Leszek Sokoll – zapowiadał swojego poprzednika obecny kierownik galerii Zenon Kowalczyk.
Wywołując tym aplauz publiczności jakiego bardziej możnaby się spodziewać na rockowym koncercie a nie w galerii sztuki. Kiedy przywitany tak Leszek Sokoll, z trudem ale jednak opanował wzruszenie i podziękował za ciepłe przyjęcie, opowiedział anegdotę...
– .Kiedy kończyłem studia mój przyjaciel poprosił mnie, żebym mu obraz ofiarował. Po dobrych 15 latach odwiedziłem Staszka i patrzę, a tam w głównym salonie, na głównej ścianie, wisi straszliwy bohomaz, a „sokoll” napisane jest na nim wielkimi, piętnastocentymetrowymi literami. Od tej pory z pewną obawą myślę o oglądaniu swoich starych rzeczy – żartował Leszek Sokoll.
Nawiązując do wystawy, na którą złożyły się obrazy Sokolla z ostrołęckich zbiorów – od osób prywatnych i Muzeum Kultury Kurpiowskiej.
Obawy artysty okazały się płonne. W Galerii Ostrołęka nie znajdziemy żadnego bohomaza (ani nachalnej autopromocji), mamy za to dzieła Leszka Sokolla z okresu kilkudziesięciu lat, co stanowi, że wystawa jest miniretrospektywą jego twórczości.
Podczas wernisażu głos zabrała także żona głównego bohatera wieczoru.
– Ja chciałam podziękować władzom miasta. Za to, że od trzydziestu lat ta galeria istnieje; za to że znaleźliście państwo pieniądze i zdecydowaliście się na tak potrzebny remont. Kultura to nie jest dochodowa dziedzina, ale musimy o nią dbać, musimy ją pielęgnować, bez niej nie moglibyśmy żyć – tymi słowami zwracała się Maria Sokoll do wiceprezydent Anny Gocłowskiej.
A brzmiały szczególnie także dlatego, że nie wypowiadała ich „tylko żona artysty”, ale przede wszystkim bardzo doświadczony samorządowiec, była wiceprezydent Ostrołęki, której nasze miasto i ostrołęcka kultura bardzo wiele zawdzięcza...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?