Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziubdzioterapia

Jarosław Sender
Małgorzata potrafi pięknie spożytkować swoją samotność. Ale uciec od niej trudniej

Do Makowa przywędrowała z Bis¬kupca. Za pracą. W Olsztynie studiowała technologię żywności. Pracowała w Warszawie, potem w Olsztynie, bo zawsze ciagnęło ją na rodzinne śmieci. Firma przeniosła się do Poznania. Za daleko, ponad czterysta kilometrów. Prawie dwa lata temu dostała propozycję od makowskiego "DrOetkera". Znacznie bliżej i praca ciekawa.

Małgorzata skończyła czterdziestkę. Samotnie. Wynajmuje mieszkanie w spółdzielczym bloku. Widać w nim tę samotność. I życie na walizkach. Ale wypełniają je także liczne pasje Małgorzaty.

Na firance dziergane na szydełku misterne lalunie i aniołki. Wedle własnej wyobraźni. Aniołki od spełniania małych pragnień - jak zapewniają żartem znajomi, do których w dużych ilościach wędrują wdzięczne, misterne figurki. Życie składa się z drobiazgów, więc to też ważne aniołki. A obok lalunie i myszo -misie. Pozbawione mocy wyższych, ale pięknie zdobią na przykład choinkę. Jedna dziergana zabawka to cztery godziny z samotnego wieczoru.

Malowanie krzyżykiem

Inna pasja Małgorzaty to haftowanie krzyżykiem. Mozolne. Bo nie na gotowej, drukowanej kanwie, ale na tak zwanej białej - czyli hafciarka liczy liczbę krzyżyków. Liczymy na pierwszym z brzegu obrazku w katalogu haftów- dwadzieścia tysięcy znaków. Śmiejemy się, że to masochistyczne ćwiczenie cierpliwości. Taka "dziubdzioterapia".

- Ale lubię to robić - mówi Małgorzata. - Lubię do wszystkiego dochodzić samodzielnie. Metodą prób i błędów. Jak trzeba spruć to pruję. Jak mi się nie chce - mam ścierkę kuchenną haftowaną.

Marzy o tym, by robić hafty według własnych fotografii. To byłoby jeszcze bardziej pracochłonne, bo zdjęcie trzeba by w milimetrach rozrysować. Poziom wyzwania wyższy.

Ale byłoby też w pełni autorskie. Na razie jednak haftuje według wzorów - chaty polskie, kobiety, kwiaty. Najczęściej według projektów Alfreda Muchy.

Gadanie z kartką papieru

Z samotnej wędrówki przez życie zrodziło się też ponad 200 stron wierszy, opowiadań i przypowieści. Małgorzata w różnych formach wyraża myśli, uczucia, postrzeganie świata i ludzi. W jej wierszach czai się czasem lęk i niepewność, niektóre zaś biją radością i optymizmem, inne dyszą dosyć śmiałym erotyzmem. W wielu przebija cisza samotności.

Kiedyś przyjdzie taki dzień
Że w progu usiądę

Ty przysiądziesz koło mnie też

Przyniesiesz z sobą

Dwa kubki kawy gorącej

Obejmiesz mnie ramieniem

Ja w nie się wtulę

Schowam się przed światem

I poddam się woli twojej

Spokojnie będzie i cicho

I tylko serca twego bicie

I ciepło ramion twoich

I wiara w to

Że marzenia chociaż czasami

Mogą spełniać się w życiu

- napisała Małgorzata 23 listopada.

Jej twórczość jest bardzo różnorodna. Są tu życzenia okolicznościowe dla przyjaciół i dydaktyczne, wzruszające przypowieści dla dzieci. Są opowiadania i listy prawie petyckie.

- Kiedy głowę męczą myśli różne, kiedy w noc głęboką brakuje mi kolejnych boków do przewracania, zapalam lampkę i łapię pierwsze słowo, pierwszą myśl jaka w tym momencie mi się wyświetla - mówi autorka. - I wokół tego osnuwam wiersz, list do przyjaciela, czy przypowieść dla maluchów. Słowa w takich momentach same się układają. Nieraz kończy mi się ich potok w pół zdania. I czuję się jakby oczyszczona. Zasypiam spokojnie. Czasem, już przy dziennym świetle, szlifuję te nocne wynurzenia. Tym sposobem wyrzucam z siebie doraźne przeżycia. Na przykład doznania ze spotkań z innymi ludźmi, zauroczenie dziećmi przyjaciół, spotkanie z maluchem z domu dziecka, wrażenia inspirowane życiem publicznym. Różne doświadczenia - to co postrzegam, przeżywam - domagają się ujścia.

Przewodnik ze "szwendaczy"

Fotografia - to najnowsza pasja Małgorzaty. Myśli właśnie o tym, by popełnić osobisty przewodnik po Makowie.

- Maków, choć to niewielkie miasteczko, ma niejedno urokliwe miejsce. Chciałabym opracować zdjęcia z moich "szwendaczy" po Makowie. Dla znajomych rozrzuconych po świecie.

Przeprowadzała się ze względu na pracę co chwilę. Za każdym razem zmieniam adres. Środowisko.

- I tylko wciąż powraca świadomość: no dobra, znowu muszę zacząć wszystko od nowa - mówi Małgorzata. - Dlatego wciąż mam ochotę powracać do rodzinnego domu, bo z jednej strony chciałoby się już na miejscu usiąść, a walizki wyrzucić na strych. Ale z drugiej strony…. Nie lubię monotonii. Jestem zodiakalną wagą. Zawsze się troche "bujam", zanim osiągnę równowagę.

Nie mam problemu z zawieraniem znajomości, które przekształcają się w koleżeństwo. Ale przyjaźń - to coś znacznie trudniejszego, zobowiązującego. Trzymam się sprawdzonych przyjaciół.

Małgorzata Milewska zapewnia, że mimo samotności nie ma kiedy się nudzić. Pochłania ją praca w makowskim Dr.Oetkerze. I zżyła się z Makowem.

- Miłe miasteczko. Można je przejść przez cztery godziny w cztery strony świata. Ale ma kil¬ka ciekawych zakątków, specyficzny klimat, można też spotkać życzliwych ludzi - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki