Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziki niszczą pola i podchodzą już pod domy

Mieczysław Bubrzycki
Ten przysiółek Przyjm Porębskich nazwano Sadzawkami. Leży kilkaset metrów od drogi krajowej nr 8, właśnie rozbudowywanej.

I choć słychać hałas dobiegający z „ósemki”, spokojnie tu jest, a czas pewnie płynie wolniej.

Mieszkańcy mają tu jednak problem ze zwierzyną leśną, bo przysiółek otoczony jest lasami. Prawie każdy mieszkaniec widział - i to nie raz - stado jeleni, które podchodzą aż pod domy.

Jelenie w poszukiwania jedzenia też robią szkody, ale największy problem jest jednak z dzikami. To superniszczyciele.

- Kilka dni temu, rano, wyjeżdżam samochodem z podwórka, patrzę przez szybę i oczom nie wierzę - mówi jedna z mieszkanek Sadzawek. - Dziki zryły cały trawnik, jaki oddziela płot mojej posesji od asfaltowej drogi. Tak dokładnie go poryły, że na pewno trzeba go zrobić od nowa. Gdyby płot był słabszy, na pewno weszłyby na podwórko.

Podobna historia przydarzyła się kilku sąsiadom. U jednego dziki poryły trawę ze wszystkich stron i teraz mieszka jak na wyspie. U innego weszły na podwórko i dokładnie je zryły, bo nie zamknął na noc furtki. Poryte są też pobocza asfaltowej drogi przez wieś.

- Dziki wiosną są najbardziej głodne i dlatego przyszły do wsi szukać pożywienia - mówi mieszkanka Sadzawek. - W poprzednich latach w okolicy było więcej upraw, więc dziki niszczyły pola. Jestem też przekonana, że koło łowieckie zbyt dobrze ich nie dokarmia. Skutki są takie, że zaczynają nam niszczyć posesje i okolice posesji. Staliśmy się rezerwatem dzikich zwierząt.

Mieszkańcy Sadzawek skontaktowali się z redakcją, ponieważ przedstawiciel koła łowieckiego, które dzierżawi sąsiednie lasy, orzekł już w tamtym roku, ale w tym potwierdził, że koło nie zapłaci żadnego odszkodowania, bo może je dostać tylko za zniszczone uprawy. A zniszczony trawnik czy pobocze drogi uprawą nie jest.

Teren Przyjm - Sadzawek z okolicznymi lasami jest dzierżawiony przez koło łowieckie „Bór” z siedzibą w Długosiodle. To w sumie 11 tys. hektarów położonych w trzech powiatach i kilku gminach.

- Kontaktowała się ze mną w tej sprawie mieszkanka Przyjm i odpowiedziałem jej, że jeśli są jakieś szkody, to powinna napisać wniosek o odszkodowanie i złożyć go do przedstawiciela naszego koła, który mieszka w pobliskim Wiśniewie - mówi Marian Sikorski, prezes koła łowieckiego „Bór”. - Nie ma innej drogi. Do tej pory jednak nie wpłynęło żadne pisemne zgłoszenie.

- Myśliwi płacą odszkodowania tylko za uprawy, a szkody w naszej wsi nie dotyczą upraw - wyjaśnia mieszkanka Przyjm. - A ponadto przeważnie też nie płacą za uprawy. Dlatego wielu rolników zaprzestało obsiewania ziemi, bo zwierzyna leśna niszczy ich pracę. Nasz problem bierze się stąd, że prawdopodobnie koło łowieckie nie wykonuje swoich obowiązków, czyli nie dokarmia zwierzyny leśnej i nie prowadzi selekcji zwierząt.

- Nie jest prawdą, że nie odstrzelamy dzików - twierdzi prezes Marian Sikorski. - Wprost przeciwnie, w tym sezonie jako jedno z nielicznych kół, oprócz planowanego odstrzału, wykonujemy także odstrzały ponadplanowe. Mogę stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że odstrzelamy dużo albo nawet bardzo dużo dzików. Niestety, nie jesteśmy w stanie kontrolować dzików i tego, jak i gdzie się przemieszczają. Taka jest natura dzikiego zwierzaka. To żywa natura, w którą my, myśliwi, staramy się ingerować. Można powiedzieć, że to my wchodzimy dzikom w drogę. Nikogo nie możemy jednak zapewnić, że dziki nie wejdą na ich pole.

Prezes odpiera sugestię, że dziki, które zorały Sadzawki, były głodne. Przypuszcza nawet, że zwierzęta nieprzypadkiem weszły do wsi.

- Każda wiosna ma swoją specyfikę, a dziki nie kopią bez przyczyny - mówi Marian Sikorski. - Tam musiały być larwy, których dziki szukają. Powodem nie jest jednak to, że były głodne. Koło łowieckie dokarmia dziki w lesie, zgodnie z planem i zasadami.

Prezes koła łowieckiego „Bór” zapewnia, że ich koło łowieckie stara się dobrze żyć z mieszkańcami wsi i leży im na sercu także ich bezpieczeństwo. - W sytuacji, kiedy mieszkańcy czują się zagrożeni przez dziki, możemy im udostępnić specjalny środek, który się zakrapla, a za pomocą którego odstrasza się te zwierzęta - mówi Marian Sikorski. - Wystarczyłoby, żeby zgłosili się do którego z kolegów myśliwych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki