Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dług w spadku

Jarosław Sender
Babcia wzięła kredyt, do wnuka pukają windykatorzy

Bank każe mi spłacać kredyt, którego nie wziąłem - z takim problemem przyszedł do naszej redakcji pewien mieszkaniec gm. Czerwin.

Dziadkowie pana Piotra (nie chce ujawnić prawdziwego imienia - red.) - Janina i Zygmunt (imiona zmienione) - w 2008 roku wzięli kredyt w jednym z mniejszych ostrołęckich banków. Blisko 17 tys. zł mieli spłacać przez pięć lat. Co miesiąc zwracali bankowi po ok. 440 zł. Zdarzało się, że wpłacali więcej niż jedną ratę miesięcznie. Tak było do wiosny 2009 roku. Wtedy to pani Janina, występująca jako główny kredytobiorca, zmarła. Miała 72 lata.

Teraz jestem naprawdę

wkurzony

- Chcieliśmy być fair wobec banku. Jako najbliższa rodzina dostarczyliśmy akt zgonu babci i uznaliśmy sprawę kredytu za zakończoną, bo przecież, jak się doczytaliśmy w umowie, kredyt był ubezpieczony m.in. na wypadek śmierci kredytobiorcy - opowiada Piotr.

Na początku 2011 roku do Piotra i jego mamy zaczęli dzwonić przedstawiciele firmy windykacyjnej (w imieniu banku). Domagali się… spłaty kredytu, który zaciągnęli dziadkowie.

- Próbowałem ustalić, dlaczego do nas wydzwaniają. Odpowiadali, że ten kredyt to spadek po babci. Zaznaczali, że mamy go spłacić i koniec. A zostało jeszcze ok. 7 tys. złotych. W końcu to się stało nie do zniesienia. Podczas kolejnej rozmowy telefonicznej powiedziałem, żeby sobie poszli nacmentarz i porozmawiali na ten temat z babcią. Mój telefon zamilkł, ale zaczęli "atakować" moją mamę, która jest osobą niepełnosprawną. Oboje mamy już tego dość. Co ciekawe, windyka¬torzy dzwonią tylko do nas, dziadek ich nie interesuje. Teraz to już naprawdę jestem wkurzony. - Piotr nie kryje emocji. - Oczywiście, nie zamierzam spłacać tego kredytu, ale dopadły mnie wątpliwości. Zasiali je windykatorzy. Nie chciałbym z powodu kredytu babci wylądować w sądzie.

Odpowiedzialność

spadkobiercy

Swój problem Piotr zreferował w naszej redakcji adwokatowi Stanisławowi Podmostce (który udziela naszym Czytelnikom bezpłatnych porad we wtorki - red.). Mecenas wyjaśnił mu przepisy dotyczące spadku.

- Nie zostało w tym przypadku jednoznacznie określone, kto jest spadkobiercą po babci. A jest to kwestia fundamentalna. Bo, żeby do kogokolwiek kierować roszczenia z tytułu jakichś długów spadkowych, to trzeba wiedzieć, kto jest spadkobiercą, bo tylko on będzie ewentualnie odpowiedzialny. Wszystko zależy od tego, jakie oświadczenie złożył spadkobierca, przyjmując lub odrzucając spadek. Jeśli odrzucił, to w ogóle nie ma odpowiedzialności, jeśli zaś przyjął - to czy wprost, czy z tzw. dobrodziejstwem inwentarza. To by oznaczało, że ewentualna odpowiedzialność za długi spadkowe ograniczona jest tylko do tzw. masy czynnej spadku, czyli do jego wysokości. Trzymając się realiów tej sprawy - jeśli dług sięga 7 tys. zł, a babcia w spadku przekazała 5 tys. zł, to ewentualna odpowiedzialność spadkobierców ograniczona jest do tych 5 tys. zł, pod warunkiem, że złożyli oświadczenie o przy-jęciu spadku z dobrodziejstwem inwentarza. Gdyby w spadku było więcej pieniędzy, dług trzeba spłacić w całości. Reasumując, najważnie
jsze jest sądowe lub notarialne stwierdzenie nabycia praw do spadku.

Mogą spać spokojnie

Piotr twierdzi, że o takie potwierdzenie nie występował (ani on, ani jego mama). Nie jest więc spadkobiercą babci. Owszem, przejął po dziadkach gospodarstwo rolne, ale to było jeszcze za życia babci, więc z tą sprawą nie ma nic wspólnego. On i jego mama mogą więc spać spokojnie - windykatorzy nie mają prawa nakazać im spłaty kredytu babci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki